Nie tylko Polska przygotowuje się do roku 2012. Jednak inne kraje przygotowują się do tej daty w zupełnie inny sposób. Zamiast budować stadiony, budują podziemne schrony, bazy, bunkry i podziemne kompleksy mieszkalne.
Rosja. Rosjanie ogłosili, że do 2012 roku pod Moskwą zbudowanych zostanie 5 tys. bunkrów, które mają ochronić populację rosyjskiej stolicy na wypadek wojny nuklearnej. Jak poinformowała telewizja Russia Today, moskiewskie władze ogłosiły, że w ciągu kolejnych dwóch lat planują wybudować 5 tys. nowych schronów atomowych, które mogłyby pomieścić znaczną część mieszkańców Moskwy w wypadku ataku nuklearnego.
Dziennik "New York Times" zdobył raport CIA na temat strategii obrony nuklearnej Rosji, w którym donoszono, że w górze Yamantau na Uralu trwa ogromna budowa - 30 tys. robotników drąży skały na powierzchni równej Waszyngtonowi. Dopiero niedawno Rosjanie przyznali, że budują główne centrum dowodzenia. Będzie to najnowocześniejszy bunkier na świecie.
Podziemny kompleks wykuty w skałach góry Yamantau na terenie Republiki Baszkortastan (Baszkirii) o powierzchni 1000 km2, może pomieścić 60 tys. osób, wraz z niezbędnymi zapasami żywności i wody. Zainstalowano tu także specjalny system filtracyjny, który zabezpiecza przed atakiem nuklearnym, chemicznym i biologicznym. Do Yamantau prowadzą specjalnie wybudowane trasy kolejowe. Bunkier podzielony jest na kilka sektorów.
Górski kompleks Yamantau znajduje się 2 tys. km od Moskwy.
W Moskwie schrony znajdują się również pod budynkiem, który był siedzibą komitetu centralnego partii komunistycznej, a także pod Ministerstwem Obrony i Łubianką. Niektóre znajdują się kilkaset metrów pod ziemią. Można się z nich przedostać podziemną kolejką do bunkrów w Woronowie, Szerapowie lub na lotnisko Wnukowo, skąd najważniejsze osoby w państwie są ewakuowane do Yamantau.
Jest to już drugi tak potężny wojskowy, wykuty w skałach kompleks zlokalizowany na Uralu, pierwszym jest rosyjskie centrum kontroli ACBM ICBM NORAD pod Kosvinskim Kamniem zlokalizowane 80 km na zachód od Sierowa na północnym Uralu.
http://www.viewzone.com/yamantau.html
http://www.globalsecurity.org/wmd/world
mantau.htm
Wielka Brytania. Dziennik Manchester Evening News, donosi w artykule z 29 stycznia 2010 o przeniesieniu niemal miliona egzemplarzy książek, w tym wiele manuskryptów, wywodzących się z XV wieku, z manchesterskiej Biblioteki, głęboko pod ziemię, do nieczynnej kopalni soli w Cheshire.
Oficjalnym powodem tej potężnej operacji jest remont Biblioteki, który ma potrwać, uwaga...do 2013 roku.
Szyby i sztolnie kopalni w Cheshire, mają powierzchnię 700 boisk piłkarskich i według specjalistów stanowią idealne środowisko dla składowania bezcennych woluminów.
Informacje o podobnych operacjach docierają także z innych części świata.
Holandia. W Holandii od 2007 roku budowane jest podziemne repozytorium (rodzaj archiwum), które pomieścić ma zbiory Biblioteki Uniwersyteckiej w Gent. Trzy klimatyzowane, podziemne kondygnacje zapewnić mają możliwość składowania 40 km bieżących woluminów. Kolejny projekt modernizacyjny, któremu można tylko przyklasnąć ale i zastanowić się nad zbieżnością dat. Podziemne archiwum ma być, bowiem gotowe do składowania na początku 2011 roku a w pełni oddane do użytku w 2013 roku.
USA. Wiosna 2011 to kolejna data wyznaczająca tym razem, otwarcie budowanej w Chicago, biblioteki uniwersyteckiej.
Tu podziemna hala, w której składowane mają być zbiory, znajduje się 60 metrów pod ziemią, a całość przykryta jest potężną szklaną kopułą. Pomieszczenie wyposażone ma być we wszystkie możliwe systemy przeciwpożarowe, klimatyzacyjne a także drenażowe. Oprócz tego zastosowano zabezpieczenia w postaci systemu pomp i systemu zasilania awaryjnego a także nowoczesnego systemu HVAC, czuwającego nad utrzymaniem stałej wilgotności na poziomie 45%.
Czeska Praga. Tu także powstaje nowa Biblioteka Narodowa Republiki Czeskiej, zaprojektowana przez Jana Kaplicky. Wypadałoby powiedzieć nowy gmach, ale trudno używać tego określenia do czegoś, co bardziej przypomina bunkier. Wprawdzie jego część wystaje nad ziemię i mieścić ma czytelnie, ale wszystkie książki składowane mają być pod ziemią, skąd na powierzchnię w razie potrzeby transportowane będą za pomocą specjalnego automatycznego systemu, dostarczającego żądaną książkę w czasie 5 minut. Oczywiście najbardziej ciekawą informacją jest data ukończenia projektu. Chyba już nikt nie będzie zaskoczony, że jest nią rok 2011.
Drugi Pekin. Jeden z największych bunkrów na świecie znajduje się pod Pekinem. Ma prawie 4 tys. km korytarzy i ponad 70 tys. km podziemnych dróg dojazdowych. Przez wiele z nich mógłby swobodnie przejechać czołg. System schronów nazywany jest Podziemnym Wielkim Murem. Wierchuszka chińskich komunistów ma oczywiście do dyspozycji własny schron, umieszczony o wiele głębiej niż schrony dla zwykłych obywateli. Wyposażono go w niezależny system zasilania i łączności. Można z niego sterować głowicami nuklearnymi oraz chińskimi satelitami.
Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi budują schrony jak za czasów zimnej wojny.
Niemiecki resort Zobowiązał koleje Deutsche Bahn do budowy 40 podziemnych schronów, które będą siedzibami zarządzania kryzysowego.
Pomieszczenia pod dworcami mają ułatwić akcję ratunkową w czasie terrorystycznych czy klęsk żywiołowych.
Nowe schrony powstaną w Berlinie, Dreźnie oraz Lipsku. Remonty przejdzie też 37 starych bunkrów z czasów Zimnej Wojny - znów będą wyposażone w najnowszy sprzęt - donosi "Der Spiegel".
Ich konstrukcja jest w dobrym stanie, a ściany są tak grube, że nawet po zniszczeniu dworca pod ziemią nadal będą pracować zarządzający akcjami ratunkowymi. Wstępnie szacuje się, że modernizacja każdego ze schronów kosztować może ok. 100 tys. euro.
Norwegia. Norwedzy zbudowali nowoczesny magazyn nasion. Jest to podziemny bunkier, którego celem jest ochrona zgromadzonych zapasów w razie wybuchu konfliktu nuklearnego, zmian klimatycznych, klęski żywiołowej, lub kataklizmu. Globalny Bank Nasion jest inwestycją rządu Norwegii, oraz innych państw, jak Wielkiej Brytanii, Australii, Niemczech, oraz USA. Na liście darczyńców znaleźli się również inwestorzy prywatni: Fundacja Billa i Melindy Gatesów, Fundacja Rockefelera, Fundacja Syngenta i Firma Monsato.
Budowę Banku Nasion rozpoczęto w czerwcu 2006 roku. Podziemny skarbiec wybudowano we wnętrzu granitowej góry na norweskiej wyspie Spitsbergen. Skarbiec znajduje się 130 metrów nad poziomem morza. W schronie jest minus 18 stopni. To optymalna temperatura do przechowywania nasion.
Oficjalne otwarcie nastąpiło w lutym 2008 roku, wśród uczestników znaleźli się Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz dyrektor generalny ONZ do spraw Wyżywienia i Rolnictwa.
Jednak okazuje się ,że bunkier w Norwegii nie jest tylko upchany nasionami, ale od stycznia do marca 2010 roku był sukcesywnie wypełniany zapasami żywności. To właśnie wypełnianie żywnością, kilkaset ton zapasów, zwróciło uwagę ciekawskich obserwatorów.
Bardzo ciekawą postacią, która wiele wnosi do tego wątku, jest Phil Schneider. W udzielonych wywiadach, odsłania częściowo kulisy podziemnych, tajnych baz, podziemnych kompleksów mieszkalnych i bunkrów.
Phil Schneider przez 17 lat pracował w tajnych projektach (ang. 'black budget projects'), był inżynierem - geologiem, jest współ wynalazcą obecnie półjawnej (stosowanej w przemyśle) superszybkiej metody drążenia tuneli przy użyciu kombinacji maser-laser. Był specjalistą od materiałów wybuchowych i jest również współ twórcą kształtowanego kierunkowo wyburzenia - zajmował się wysadzaniem skał, całych poziomów na podziemne piętra, co przeprowadza się w sekwencji: detonacje -> cztery dziury -> detonacje -> cały pierścień w poziomie gotowy. Pracował przy budowie 14 podziemnych baz dla USA / NATO / ONZ, które oficjalnie po dziś dzień nie istnieją - choć filmy o nich emitowane są już czasem w osiedlowych kablówkach.
Pracując w tajnych projektach Phil Schneider przez lata myślał, że oddaje światu przysługę - tymczasem okazało się, że podziemne bazy są przygotowywane na wprowadzenie stanu wojennego na powierzchni. Kiedy powiedział że odchodzi z pracy, został z miejsca aresztowany.
Podziemne bazy znajdują się przeciętnie na głębokości 5 tys. stóp i są umiejscowione w strategicznych lokalizacjach. W każdym stanie USA znajdują się co najmniej 2 tajne podziemne bazy.
W USA znajduje się 131 tajnych podziemnych baz, a na całym świecie jest ich 1477. Podziemne bazy na terenie USA mogą pomieścić 106 mln ludzi i zapasy żywności dla nich na 2 lata. Koszt budowy jednej wynosi 17-31 miliardów dolarów. Czas wykonania kiedyś wahał się od roku do dwóch lat, ale obecnie powstaje ich już kilka rocznie.
Używane przez wojsko maszyny drążące pod ziemią tunele nie wybierają gruntu lecz topią go na miejscu. Skała jest dosłownie topiona lub proszkowana przy użyciu specjalnej kombinacji lasera i masera i pozostałości skały pod spodem zapewniają pokrycie rodzajem natychmiastowej glazury z agatu, utwardzając nim ściany. Nowe technologie prezentowane opinii publicznej na powierzchni to przestarzałe technologie wojskowe. Żadna inna osoba posiadająca uprawnienia klauzuli tajności "Rhyolite 38" nie wypowiada się publicznie, w ogóle niewiele osób ma dostęp do tego poziomu informacji.
W jednej podziemnej bazie może pracować od 1800 do 20 tys. ludzi; "czarny budżet" pochłania ponad 500 mld dol. rocznie, pieniądze pochodzą m.in. z handlu narkotykami oraz innych szemranych operacji w krajach Trzeciego Świata, takich jak np. Panama; przychody generuje także rafinacja rzadkich minerałów;
W USA wszystkie bazy są połączone podziemną siecią kolejową dla pociągów osiągających prędkość 2 Machów w lewitacji na wysokości 3/4 cala ponad pojedynczą szyną - ta technologia nie jest dostępna na powierzchni. Pociągi pokonują całe Stany od wybrzeża do wybrzeża w półtorej godziny. Wagony więzienne do podziemnych pociągów wykonuje aż 11 różnych wielkich firm-kontraktorów, gdyż skala przedsięwzięcia obliczona jest na transport 15 mln ludzi. Inny znajomy mówił mu, że dostali w firmie zamówienie od rządu USA na 100 000 wagonów do podziemnych pociągów, po 30 par kajdanek w każdym, napis na wagonach: "Transport więźniów ONZ". Phil Schneider zwracał uwagę na przygotowywanie przez amerykańskie władze pod ziemią sporej liczby miejsc dla internowanych.
Objętość jednej bazy wynosi średnio 4,25 mil sześciennych, głębokość to 5700 stóp pod ziemią. Podziemne bazy istnieją także m.in. w Kanadzie i na północy Meksyku, a ostatnio rekordowych rozmiarów budowę pod egidą ONZ zlokalizowano w Szwecji - czas wykonania 5 lat, objętość 30 mil sześciennych, koszt 2 biliony dolarów.
Opinię publiczną okłamuje się bez pardonu, w kręgach władzy uważa za głupią, czy wręcz za debili (ang. 'morons').
NWO (Nowy Porządek Świata) to zasadniczo to samo, co knowania obcych. Globalny rząd to też to samo, jeden i ten sam projekt. Architekci Nowego Porządku Świata przyjmują rozkazy od Szarych.
Phil Schneider twierdzi, że podziemne bazy, w dużym stopniu, zostaną wykorzystane jako więzienia i obozy pracy.
Projekt Camelot otrzymał wstrząsający list od jednego z norweskich polityków mówiący o przygotowaniach do nadchodzącego kataklizmu, który ma zdarzyć się w ciągu najbliższych kilku lat. Jak dodaje informator, wszystko związane jest z nadchodzącym zagrożeniem z kosmosu, którego istnienie ukrywane jest przed światową społecznością. W tym celu buduje się specjalne bazy - "arki przetrwania". Gorąco polecamy!
Osoba, o której mowa, przekazała "Projektowi Camelot" liczne fotografie, na których widnieje obok takich postaci, jak premier Norwegii czy Benazir Bhutto. "Jesteśmy pewni kilku rzeczy, jednak nie możemy ujawnić jego nazwiska czy fotografii bez pozwolenia" - twierdzą.
Lektura tego tekstu z pewnością może okazać się szokująca. Powstaną także pytania odnośnie wiarygodności informatora i jego zamiarów. "Projekt Camelot" mówi o tym następująco: "Zrobiliśmy wszystko, aby potwierdzić jego personalia i autentyczność. Jesteśmy przekonani, że jest on tym, za kogo się podaje".
Kilka rozmów z informatorem odbył Leo Zagami. Dowiedział się on o rzekomych pogróżkach, jakie miał otrzymać polityk i jego rodzina. Oświadczył on także, że choć cała sprawa związana z ewakuacją pod ziemię jest prawdą, wciąż stara on się dociec możliwych przyczyn tego, co ma nastąpić. Rozważa też inne scenariusze poza pojawieniem się Planety X.
Jak dowiadujemy się ze stron "Projektu Camelot", istnienie podziemnych kompleksów, o których mówi polityk, potwierdzili inni informatorzy. Jesteśmy pewni, iż sprawa ta nie pozostanie w miejscu i nie da początku kolejnej legendzie związanej z rokiem 2012.
Poniżej zaprezentowana zostanie treść korespondencji między informatorem a "Projektem Camelot". Zawiera ona informacje odnośnie sekretnego rządowego planu ewakuacji, a także opis jednej z podobnych baz wyposażonych w zaawansowany sprzęt. Polityk opowiada także wcześniejszą historię związaną z wyprawą do jednego z takich kompleksów. Po zaangażowaniu się w życie polityczne zaczął dociekać o nich prawdy, która okazała się niezwykle mroczna.
PIERWSZY LIST
Jestem norweskim politykiem. Chciałbym oświadczyć, że czekają nas trudne czasy w latach 2008 - 2012.
Norweski rząd buduje coraz więcej podziemnych baz i bunkrów. Pytani o to mówią, iż chodzi o bezpieczeństwo Norwegów. Kiedy prosiłem o informacje dowiedziałem się, że mają zostać skończone "przed 2011".
To samo dzieje się w przypadku Izraela i kilku innych krajów.
Dowodem na to co mówię są fotografie, które wysyłam z premierem i ministrami, z którymi się spotykam i których znam. Wszyscy o tym wiedzą, ale nie chcą alarmować społeczeństwa, gdyż mogłoby to wywołać masową panikę.
Nadciąga Planeta X, a Norwegia zaczęła składowanie pożywienia i nasion w regionie Svalbardu, W Arktyce z pomocą USA i Unii Europejskiej oraz w całym kraju. Pozwolą oni na ratunek tylko tym, którzy są w elicie rządzącej i tym, którzy mogą odbudować wszystko od nowa, tj. lekarzom, naukowcom itd.
Jeśli chodzi o mnie, wiem już, że przed 2012 mam udać się w okolice Mosjøen, gdzie znajduje się podziemna baza. Tam jesteśmy podzieleni na sektory - czerwony, niebieski i zielony.
Baza w Soerreisa.
Ludzie, którzy pozostawieni zostaną na powierzchni wraz z innymi będą umierać i nie otrzymają jakiejkolwiek pomocy. Plan przewiduje, że zapewni się schronienie dwóm milionom Norwegów. Reszta skazana jest na śmierć. Oznacza to, że 2.600.000 osób pozostawi się bez pomocy znikąd.
Wszystkie sektory i "arki" połączone są ze sobą tunelami i trakcją pozwalającą na przemieszczanie między nimi. Wszystko to po to, aby miały ze sobą kontakt. Ograniczają je tylko ogromne wrota, zaś sektory nie są w żaden sposób połączone.
Jestem bardzo smutny. Często narzekamy z innymi, iż wiele osób dowie się o tym zbyt późno, kiedy wszystko będzie już dla nich skończone. Rząd okłamuje ludzi od 1983 roku. Wiedzą o tym wszyscy norwescy politycy, ale nikt nie odważy się powiedzieć o tym obywatelom. Boją się bowiem, iż również skazani zostaną na śmierć i mogą nie zdążyć do pociągów NOAH 12, które zabiorą ich do "azylu", gdzie będą bezpieczni.
Jeśli powiedzą o tym wszystkim, będą martwi. Ale sam już nie dbam o to, co się ze mną stanie. Człowiek musi przetrwać jako gatunek. Ludzie muszą o tym wiedzieć.
Wszystkie rządy świata są tego świadome. Tym, którzy będą się mogli uratować sami doradzić mogę, aby szukali wysoko położonych miejsc i jaskiń, gdzie znajdzie się miejsce na zapasy żywności i wody wystarczające na co najmniej 5 lat. Jeśli wasz budżet na to pozwala, można zaopatrzyć się także w środki, które niwelować mogą skutki promieniowania i biokombinezony.
Po raz ostatni poprosiłem o pomoc Boga, ale on tego nie uczyni, dobrze wiem. Tylko działanie nas wszystkich i każdego z osobna może coś zmienić. Proszę, obudźcie się!
Mogłem napisać do was pod innym nazwiskiem, ale niczego się już nie boję. Kiedy wie się o niektórych sprawach, człowiek staje się bardziej silny i nic nie może zaszkodzić, kiedy wie się, iż koniec jest już bliski.
Zapewniam was, że to wszystko wydarzy się na pewno. Pozostały cztery lata, aby przygotować się na dzień ostateczny. Szukajcie broni i organizujcie grupy przetrwania, a także miejsca, gdzie będziecie bezpieczni.
Pytajcie mnie o wszystko. Ja postaram się powiedzieć wszystko, co wiem o związkach norweskiego rządu z tą sprawą. Rozejrzyjcie się też - wszędzie buduje się podziemne bazy i bunkry. Otwórzcie oczy. Zapytajcie rządy, co budują, a otrzymacie odpowiedź: "To tylko magazyny żywności" itp. Zwodzą was swoimi kłamstwami.
Istnieją też ślady obecności istot pozaziemskich. Często zauważam też, że norweska elita polityczna nie jest tym, za co się ją uważa. Wydaje się, że kontroluje się ich każdą myśl - to jakby wykonywanie poleconych zadań. Jasne jest dla mnie kim są i kim nie są. Można to odczytać z ich oczu i umysłów.
Należy pamiętać, że ci, którzy zamieszkują miasta i obszary podmiejskie są tymi, których katastrofa i śmierć dosięgnie na samym początku. Tymi, co przeżyją zajmie się wojsko, które otrzymało rozkaz zastrzelenia każdego, kto będzie stawiał opór przed umieszczeniem w obozie, w którym każdy oznaczony zostanie numerkiem i znaczkiem.
Zauważyłem, że na waszej stronie jest mowa o Benazir Bhutto. Jej śmierć była tragedią. Spotkałem się z nią, jak widać z fotografii. Możecie znaleźć także w nich dowód na to, że spotykałem się z wieloma liczącymi się politykami i światowymi przywódcami.
Społeczeństwo nie dowie się niczego, aż do samego końca, bowiem rząd nie chce rozpętania się masowej paniki. Wszystko zdarzy się po cichu, zaś rząd po prostu zniknie.
Powtarzam jednak, aby nie brnąć w ten mrok. Zabezpieczcie siebie i swe rodziny. Gromadźcie się i pracujcie razem w rozwiązywaniu problemów, przed którymi przyjdzie wam stanąć.
LIST DRUGI
"Projekt Camelot" od razu odpowiedział na list polityka, nie stroniąc od pytań, do których zadania zachęcał on w swym liście.
Byłem w kilku podziemnych bazach. Używaliśmy pojazdów szynowych do przemieszczania się. Pokazano je tylko kilku wybranym osobom. Wiedzą to wszyscy obracający się w kręgach elit.
Mam dowód na to, o czym mówię. Ufam moim informatorom na sto procent, ale boją się oni mówić cokolwiek. Ludzie obawiają się bowiem o swe życie. Chcę także, aby ludzie wiedzieli, że nadciąga prawdziwe piekło. Nie boję się już śmierci ani niczego innego.
Wie o tym cała norweska elita polityczna. Jej członkowie również zdają sobie sprawę z tego, że jeśli powiedzą cokolwiek, odsunie się ich od stanowisk i zabroni dostępu do podziemnych baz, kiedy nadejdzie oczekiwany moment.
Pociągi NOAH 12 stanowią środek transportu między podziemnymi kompleksami. Używane są głównie przez wojsko i przez nie kontrolowane. W każdej bazie znajdują się pomarańczowe trójkątne symbole. Kontrola, przez którą przechodzi każdy, odbywa się na zasadzie pola energetycznego.
Myślę tylko o przyszłości moich dzieci, a także innych, którym przyjdzie dorastać w nowym świecie. Musimy spowodować, aby zapamiętały to, co zrobili dla nich rodzice, przekazując np. informacje o tym co nieuniknione wszystkim znajomym.
Siv Jensen - przewodnicząca Partii Postępu (FrP)
W 2009 roku powstanie rząd Partii Postępu (FrP) a premierem zostanie Siv Jensen. To już wiadomo. Ważne jest, aby to zrozumieć. Wybory są fałszowane, aby za każdym razem w elicie władzy znajdowały się te same osoby. Wystarczy spojrzeć na polityczną historię kraju i przyjrzeć się osobom, które rządzą nim teraz.
Proszę, podzielcie się tą informacją ze wszystkimi. Kiedy nadejdzie czas, ludzie będą mogli przeżyć, gdyż wcześniej dowiedzieli się o tym.
Nie będę miał z tego nic, poza problemami. Ale podkreślam - nie mam na celu oszukiwania kogokolwiek. Robię to tylko po to, aby ukazać, co ma stać się w moim kraju i aby niektórzy mogli to przeżyć.
LIST TRZECI
Po otrzymaniu odpowiedzi, kierujący "Projektem Camelot" zadali kilka następnych pytań, które przyniosły nie mniej niż poprzednio intrygujące odpowiedzi. Oznaczone symbolem "*" paragrafy składają się z informacji uzyskiwanych w dalszym toku korespondencji.
Kiedy byłem w wojsku, służyłem w (nazwa jednostki). W pewnym momencie otrzymałem zadanie przetransportowania czegoś z jednej bazy do drugiej.
Powiedziano nam: "Nie zadawajcie pytań. Róbcie swoje". Kiedy znaleźliśmy się poza granicami bazy, ciężarówki zabrały nas do miejsca, gdzie znajdowały się wielkie wrota silnie strzeżone przez żołnierzy. Tak przynajmniej się zdawało, choć mieli oni na sobie inne mundury - pomarańczowe i czarne z widocznymi znakami. Ci w pomarańczowych ubraniach mieli złoty, a osoby w czarnych zielony trójkąt.
* Jeśli dobrze pamiętam, to trójkąt ten był odwrócony - jak odwrócona do góry nogami piramida. W jego środku znajdował się jakiś dziwny znak. Przypominał mi literę "E", jednak tworzące ją kreski nie były połączone, jak w literze. Nie przypominało to litery występującej w znanym mi języku, albo której znaczenie mógłbym odczytać.
* Znaki, jeśli dobrze pamiętam, nie znajdowały się na ramionach, ponieważ widziałem je dokładnie. Były po lewej stronie czarnych mundurów, tuż nad piersiami. Nie były to aż tak duże znaki. Miały wielkość zwykłych naszywek, nie mniej jednak było je widać wyraźnie.
Przeszliśmy przez wielkie drzwi. Nie wiedziałem wówczas, co to i trochę się bałem. Było to coś rodem z filmów science-fiction. Tak zaczęła się moja pierwsza wizyta w tego typu bazie.
Jeden z norweskich czytelników przesłał Projektowi Camelot satelitarne zdjęcia dwóch podobnych obiektów - Banheia i Gimlemoen. Baza w Bahaeia znajduje się wewnątrz góry. Gimlemoen zamknięto i obecnie służy ona jako kampus uniwersytecki, choć część podziemnego kompleksu nadal istnieje. Informator dodaje, iż sam jako dziecko odwiedzał ją razem z matką, która tam pracowała. Kobieta nie chciała rozmawiać na temat bazy w Banheia.
Kiedy pokonaliśmy długi na 500 m tunel, czekali na nas uzbrojeni żołnierze, którzy mieli nas transportować. Podzielono nas na grupy. Jedna poszła w swoją stronę, zaś mnie poproszono, aby udać się razem z żołnierzami w czarnych mundurach, którzy mieli nas gdzieś zaprowadzić. Kiedy dotarliśmy do miejsca powiedziano nam, aby "dla własnego bezpieczeństwa" założyć maski.
Zastanawiałem się nad tym, czy będąc w środku podziemnego kompleksu nie jesteśmy dostatecznie chronieni?
Poproszono nas potem, abyśmy weszli do wagonu. Wiem o nich, że napędzane są specjalnym rodzajem energii pochodzącej z kryształu, a przynajmniej tak się wydawało. Kiedy siedzieliśmy w wagonach zapytałem jednego ze strażników:
- Co to jest?
- Nie musi pan wiedzieć, co to - odparł.
* Z przodu, gdzie znajdował się operator był boks z oknem. Przed ruszeniem widać było wielkie fioletowo-niebieskie kryształy emitujące światło w tym samym kolorze. Nie było ono zbyt jaskrawe, ale miło się je obserwowało. Nie widziałem nigdy podobnego światła ani kryształów. Uznałem to wówczas za źródło energii.
* Następnie w bazie ujrzałem ludzi pracujących z tymi kryształami. Były większe niż te w pojazdach szynowych. Miały ok. metra długości i były ze sobą połączone. Były one niebiesko-purpurowe, w czasie gdy światło, które emitowały było w rzeczywistości bardziej niebieskie i miało mocniejszy kolor. Ludzie pracujący z nimi mieli na sobie białe maski i gogle. Kiedy pojawiało się w nich światło, odsuwali się. Znaleźliśmy się w odległości ok. 20 m od nich, ale na słowa "ruszać się", oddaliliśmy się szybko.
* Uważam, że owa energetyczna kontrola przy wejściu do baz również oparta jest na kryształach, ponieważ widać tam ten sam rodzaj światła - tak przynajmniej mi się wydaje. Jeśli przypomnę sobie więcej, powiem wam o tym.
Widziałem system przypominający metro. Inne pojazdy poruszały się tak szybko, że ledwie można było je dostrzec. Myślę, że to system próżniowy, gdzie nie potrzeba ciągników.
* Główny wagon, albo część transportowa mierzyła ok. 12 m długości, była zaostrzona z przodu i z tyłu i miała miejsca siedzące dla 10 pasażerów i "maszynisty". Można było nią jeździć w obie strony i nie trzeba było obracać pojazdu. Prędkość, z którą pojazd się poruszał była ogromna. Miałem mdłości po podróży nim.
* Była taka przestrzeń na bagaż, choć niewielka. Wokoło znajdowało się wiele tego typu pojazdów i jak się zdawało poruszały się one niczym błysk światła. W czasie jazdy lepiej było się koncentrować na swoim układzie pokarmowym.
Potem, kiedy dostałem się do polityki dowiedziałem się, co znajduje się w dalszej części tej bazy i jakie jest jej zadanie, o czym już wam powiedziałem. Wiem dobrze, że nie widziałem nigdy czegoś podobnego do owych pojazdów. Kiedy dotarliśmy na końcową stację było mi niedobrze. Jak pamiętam, inne osoby reagowały podobnie. Jeden ze strażników oświadczył, że wszyscy przechodzimy przez to po raz pierwszy.
Gdy wysiedliśmy rozdano nam okulary i poproszono o poddanie się kontroli. Wydawało się to dziwne.
Wszędzie znajdowali się żołnierze i widać było broń. Pomyślałem sobie wtedy, że znalazłem się w niewłaściwym miejscu. Bałem się.
Przeszliśmy potem przez to energetyczne pole i znaleźliśmy się w kolejnym pomieszczeniu. Na bocznej ścianie znajdował się ekran, z którego dobiegł głos: "człowiek - nie człowiek, czysty - nie czysty".
- Czy są tu owi "nie-ludzie"? - pomyślałem wtedy.
* Po kontroli ukazał się ten ekran, o którym wspominałem. Były na nim dziwne symbole. Nigdy podobnych nie spotkałem. Pod nim znajdował się inny symbol przypominający "E". Mówiłem już o tym. Jedyną rzeczą, którą mogłem przeczytać było właśnie "człowiek - nieczłowiek" itp.
Strażnik zatrzymał się i polecił zmienić ubrania. Potem poszliśmy dalej. Myślałem, że miejsce to musi być ogromne. Przemierzyliśmy dziesiątki kilometrów kolejką, a to nadal nie ma końca.
Zabrano nas do windy, którą zjechaliśmy w dół. Tak mi się wówczas zdawało. Winda poruszała się na boki przez ok. trzy minuty. Nie wiedziałem wówczas, która godzina i nie sposób było się tego dowiedzieć. W czasie kontroli zabrano nam wszystko.
* Po podróży windą ujrzałem symbol, który przypominał słuchawki (lub omega). Był odwrócony.
Po wykonanym zadaniu uważałem, że świat dla mnie nie jest już taki sam. Upewniłem się także, że ukrywa się wiele faktów. Zasmuciło mnie to, a jednocześnie przeraziło.
Po tym, jak zostałem politykiem, zacząłem poszukiwać więcej odpowiedzi. Dowiedziałem się wówczas, iż bazy stanowią swego rodzaju Arki dla rządu, niektórych obywateli i wojskowych. Zbliża się zewnętrzne niebezpieczeństwo, które czeka nas w 2012 r., a rodzaj ludzki musi przetrwać.
Rząd wie dokładnie o Planecie X i ukrywa te informacje. Obiekt ten śledzony jest od dawna. Teraz otrzymujemy od USA pierwsze ostrzeżenia.
Wiem o istnieniu 18 baz na terenie Norwegii. Nie wiem wiele o naturze zagrożeń, ponieważ nie jestem naukowcem. Wiem jednak, iż przed 2012 rokiem rządy państw skryją się w budowanych od kilku dziesięcioleci bunkrach.
Jeśli tak się dzieje, na powierzchni Ziemi dojdzie do wielu problemów. Tyle wiem. To dlatego schodzą pod ziemię.
Jeśli dojdzie do zapowiadanych wydarzeń, co najmniej pięć lat wystarczy, aby wyjść z nich cało. Kiedy uzna się, że sytuacja jest na tyle bezpieczna, nastąpi powrót na powierzchnie i odbudowa. Powiedziano nam tylko, że mamy zniknąć przed 2012 r. i że w kosmosie pojawia się coś, co spowoduje wielkie zniszczenia.
* Nie wiem, czy chodzi o zagrożenie związane ze Słońcem. Nie znam się zbyt dobrze na tego typu rzeczach. Przekazuję tylko to, co zostało mi powiedziane. Nic dodać, nic ująć.
Nie mam powodów, aby zmyślać lub siać panikę. Chcę jedynie powiedzieć ludziom, co nadchodzi i zrobić co tylko mogę z mojej strony.
Na tym świecie istnieją rzeczy i zjawiska, o których nie mówi się obywatelom. Wszystko to mogę podsumować w tych słowach: bądźcie gotowi i miejcie wiarę w siebie. Ze strony rządu nie będzie pomocy. Ufajcie tylko sobie.
źródło: projectcamelot.org
si vis pacem, para bellum.