Szanowni Państwo!
Piszę to przede wszystkim do tych, którzy interesują się Nostradamusem, przepowiedniami oraz do tych, którym zależy na wypowiedziach "Artraktora" (którego serdecznie pozdrawiam).
Oczywiście czytam wszystko od początku, tak jak czytałem też forum na GP.
Sprawa jest bardzo prosta i nie trzeba wiele myśleć, aby dojść do wniosku, iż coś na tym forum zaczyna nieźle - jak to mawiała moja babcia - capić. A teraz, do rzeczy:
Wtrącę jeszcze tylko, że nie mam zamiaru przeprowadzać analizy pewnych tu (podejrzanych) wypowiedzi na poziomie w pełni profesjonalnym, chociażby ze względów czysto prozaicznych. Co oczywiście nie znaczy, że mnie na to nie stać w sensie merytorycznym. Nie mam teraz możliwości namierzenia (zgrubnego) takich delikwentów jak np. "xero" (przynajmniej, na razie), jednak zawsze uważałem, że logika może nas doprowadzić do rozwiązania wielu nurtujących nas problemów - w zasadzie, wszystkich. Jedyną przeszkodą może być, po prostu, brak czasu - czasu przypisanego każdemu z nas. Wobec powyższego odniosę się tylko do niektórych ostatnich wypowiedzi.
"jhn" powiedział, że m.in "xero" to sikuty, które nic nowego nie wnoszą... itd. To, że nic nowego nie wnoszą jest prawdą. Jednak co do ich ogólnego rozwoju - mam poważne wątpliwości. Po pierwsze, jak na "szczyli" posługują się dosyć zaawansowaną formą wypowiedzi. Nawet jeśli przyjmiemy, że działają na zasadzie "kopiuj-wklej", muszą przecież wiedzieć, co mają skopiować, a następnie wkleić. Opcja dotycząca ich "gówniarstwa" może być brana pod uwagę tylko wtedy, gdy przyjmiemy, że siedzą oni przy kompie, a za ich plecami stoi ktoś, kto cały czas nimi kieruje. Ale to by było zbyt mało ekonomiczne. Po co angażować aż tyle osób do pracy, którą może wykonać jedna osoba. No... chyba, że ten kierujący jest totalnym analfabetą komputerowym - tylko wtedy nie mógłby (chyba) pracować w jakimkolwiek wywiadzie lub - mniej lub bardziej szemranym - stowarzyszeniu, które kontroluje przepływ wiadomości w sieci. W jednej ze swoich wypowiedzi "xero" przypomina o tytule tego forum z dopiskiem "Wolna dyskusja i dociekania". Tak, to prawda. Faktycznie na takim forum może pisać, kto chce i co chce. Jednak pozostaje bardzo ważnym wątek obyczajowy. W każdej "życiowej" sytuacji, zbliżonej do tej, którą tu mamy, jest przyjęte niepisane prawo, że dyskutujący na dany temat ludzie pozwalają przysłuchiwać się ich rozmowom innym. Jest też wiadomym, iż ktoś z postronnych może wypowiedzieć głośno swój sprzeciw wobec zasłyszanych treści. To wszystko jest w porządku. Jeżeli dany wtrącający spotka się z nagłą ciszą przy stole dyskusyjnym i część oczu dyskutantów zwróci się pytająco do tego ostatniego, aby ten kontynuował swoje spostrzeżenia, wtedy oponent może śmiało kontynuować swój wywód.
Tutaj natomiast mamy bardzo ciekawy przypadek. Wszyscy (w każdym razie ci, którzy od początku dyskutują z Artraktorem) zachowują - co najmniej - dystans wobec poczynań takiego - dajmy na to - "xera". A co robi ten ostatni? Pisze, że nawet, gdyby go cały czas obrażano, nie przestanie on się tutaj "udzielać". Jeśli robi to za darmo, można by przypuszczać, iż ma zapędy - mówiąc najogólniej - maniakalne, schizofreniczne, czy jak tam zwał. Tę opcję należy jednak określić - jak to mawiał, bodajże, Jack Reacher w powieściach Lee Childa - jako możliwą lecz mało prawdopodobną. O wiele bardziej sensowne jest przyjęcie teorii, iż osoba ta ma wyraźny interes w tym, co robi... i niekoniecznie muszą to być zyski materialne rozumiane wprost. Dlaczego? W tym samym miejscu "xero" wyraża swój żal o "czepianie się Żydów". Zdanie wypowiedziane pod koniec wypowiedzi tak, aby nie wyszło na to, iż jest to najbardziej nurtująca sprawa dla piszącego. Oczywiście mogę nie mieć racji.
Gdyby jednak ktoś chciał podejść z rozsądkiem do powyższej teorii, powinien, dla porządku, postawić przeciwstawną tezę. Załóżmy więc, że głównym propagatorem prawd na tym forum jest nie "Artraktor", lecz "xero". Wydawałoby się, iż powinien on starać się zastąpić "fałszywe prawdy Artraktora" swoimi prawdziwymi. Byłby to chyba najskuteczniejszy sposób zdyskredytowania całego tego forum, a i też innych, które chciałyby powstać na bazie tego, czy też wspomnianiego forum na GP. Oczywiście "xero" stara się coś napisać, lecz jego zasób merytoryczny jest w zasadzie nijaki, chociaż muszę przyznać, iż czytałem gdzieś wypowiedź jakiejś persony naukowej, która publicznie wypowiedziała się, że kwestia, co krąży wokół czego (chodzi o Słońce i Ziemię) jest bardziej kwestią światopoglądową niż naukową... ale nie o tym miałem pisać. Jednak "nasz adwersarz" wybrał drogę raczej destrukcyjną tzn. w małym stopniu przedstawia i udowadnia swoje racje, a zdecydowanie bardziej stara się atakować wiedzę publikowaną tutaj. Proszę zauważyć, że "xero" - pomimo iż wielu uczestników tego forum daje mu do zrozumienia, że nie solidaryzuje się z nim - nie odnosi się praktycznie do innych wypowiedzi. On działa metodycznie, tak jak w szachach, gdzie nie chodzi przecież o to, aby zbijać pionki, tylko, by zaszachować króla. Napisał, że pozostanie na tym forum, żeby nie wiem co, a nie przejawia chęci dyskutowania z nikim, poza planem wywalenia "Artraktora". Zapewne jednym z naczelnych zadań, jakie mu przydzielono lub też jakie sobie sam wystawił jest uciszenie głównego piszącego na tym forum. Daje temu dowód proponując "Artraktorowi" pisanie na czacie. Taki system wydawałby się korzystny jeśli chodzi o radykalne zawężenie dostępu do wiadomości osób postronnych i przypadkowych, czyli normalnego obywatela. Ciekawe... czasami mnie nurtuje pytanie, jaki naród najbardziej uwielbia trzymać wszystko w tajemnicy. No... muszę przyznać, że nie mam bladego pojęcia... może takiego nie ma?
Tyle w kwestii samego "xero" i ewentualnie jemu podobnych. Już i tak opisałem się jak - za przeproszeniem - Reymont w "Chłopach". Jeszcze tylko dygresja. Z reguły ataki na forach tematycznych zaczynają się wtedy, gdy dane forum staje się niebezpieczne tzn. osiąga dużą liczbę wejść. Inne, mniej poczytne są ignorowane przez oponentów.
Pozostaje kwestia Administratora. Jeśli dobrze kombinuję, jest on najbardziej pechową stroną w tym całym zamieszaniu. "Artraktor" napisał, że to właśnie ta osoba zaproponowała mu przejście z GP na obecną stronę. Należy przyjąć, iż admin bardzo dobrze znał sytuację i cały jej przebieg na poprzednim forum. Możemy wnioskować więc, że był w pełni przekonany co do swoich intencji. Na pewno też wiedział (jeśli myśli z wyprzedzeniem), że i tutaj może zdarzyć się taka sytuacja. Jeżeli mimo wszystko zdecydował się na taki krok, zapewne liczył się też z tym, iż trzeba będzie reagować odpowiednio na taką recydywę. Faktycznie, na wcześniejszych stronach tego forum znalazłem gdzieś jego ostrzeżenia dla kogoś, kto próbował wprowadzić tutaj zamieszanie. Jednak obecna sytuacja daje wiele do myślenia. Admin nagle stał się spolegliwy. Próbuje stwarzać pozory kontroli nad tym, co się tutaj dzieje. Wobec jednej wypowiedzi na temat ściągania wiadomości z innych książek (co jest niewiele wartym oskarżeniem, ponieważ - jak świat światem - ludzie swoją wiedzę czerpią w dużej mierze z książek) zdobywa się na fasadę kontroli w postaci pytania "O jakie książki chodzi?", pomijając jednocześnie fakt, że zdanie wcześniej traktuje o tym, by "Artraktor" de facto wyniósł się stąd i założył sobie czat 24/24.
Najciekawsza jednak wypowiedź "Administratora" znajduje się trochę dalej, gdy już na szeroką skalę zaczyna się rozgardiasz. "Administrator" w pewnym momencie odzywa się, a jego wypowiedź zacznają słowa "Oj, dzieci, dzieci..." itd. Proszę wybaczyć, ale miałem do czynienia w praktyce z takimi reakcjami. Oczywiście, mogę nie mieć racji, jednak dla mnie jest to typowa reakcja człowieka, który chciałby jakoś wyjść z sytuacji, ale czuje się całkowicie spętany, w efekcie czego próbuje nabrać mentorskiego tonu, który ma się nijak do sytuacji. Nie będę tu wysuwał teorii, jak to się stało, dlaczego itp. Powiem tylko, iż znam przypadki, gdy ludzie zamykali swe strony ze strachu, konkretnie podając przyczynę takiego zachowania. No, cóż... można by jeszcze wiele pisać, ale i tak już mam wyrzuty sumienia, że w pewnym sensie sam zaśmieciłem ten, jakże ciekawy wątek na tym forum. To co napisałem jest wynikiem przemyśleń popartych zdarzeniami z nabytych wiadomości i doświadczeń. Wcale nie musi być to prawdą. Mogę tylko podsumować, że nawet gdybym wszystko błędnie skonkludował, nie zmienia to faktu, że następuje skuteczne rozwalanie dyskusji i potok wiadomości, które tutaj spływały na zainteresowanych, być może został skazany na wyschnięcie.
Parafrazując wspomnianego Jacka Reachera - w kwestii, którą tutaj opisałem - nie jest to niemożliwe lecz prawdopodobne. Jeżeli to forum skończy tak jak poprzednie na GP, przypomnijmy sobie znaną zasadę "ten uczynił, kto na tym skorzystał" lub też bardziej adekwatnie "Jeżeli coś się dzieje, co nam jest nie na korzyść, jest to na korzyść komu innemu".
Mam nadzieję, że bez względu na interpretację tego tekstu będzie mi dane poznać nowy adres - jeśli tak zdecyduje "Artraktor" - na którym dyskusja będzie kontynuowana.