Jeszcze tylko do Obserwatora.
Z góry cię przepraszam za ten "wymądrzony" ton, ale w ogóle nie wiesz o czym mówię i, po prostu, nie doceniasz mnie. Nie jestem, oczywiście, człowiekiem wszystkowiedzącym, ale też nie jestem małostkowy. Takie rzeczy jak np. pijacka przeszłość danego polityka to dla mnie coś o czym nie warto byłoby nawet wspominać. Takie epizody kompletnie mnie nie interesują. Osobiście piłem alkohol (dosyć ostro) z kandydatem na nagrodę Nobla, a potem razem wysiusialiśmy się pod płotem przy jednej z głównych ulic. To jest rzecz, o której nawet mi się nie śni, żeby komuś opowiadać, bo nie widzę nic w tym interesującego. Mówiąc o śp. M. - jak już chyba się zaczynasz orientować - mam na myśli o wiele większy i groźniejszy epizod. Tyle.
Jeśli chodzi o źródła takie jak IPN - patrz wyżej. Są za daleko, jeśli chodzi o przypadki mi znane.
Co do np. Wałęsy - to jako ciekawostka - powiem ci taką historię. Siedzieliśmy sobie w knajpie i popijaliśmy tzw. drinki. Obok przy stoliku siedział sobie gość, niewiele starszy ode mnie (mam ponad 50-tkę) i popijał piwo, zresztą już nie pierwsze. Oczywiście to nie był jakiś tam gość, tylko mieszkaniec naszego miasta i wszyscy go znaliśmy. W pewnym momencie słychać było w radiu jakieś komentarze na temat Wałęsy - już nie pamiętam jakie. Ten nasz znajomy nagle zaczął się śmiać wykrzykując co chwilę słowo "Bolek". Nie pamiętam dokładnie ile to lat temu. Musiałbym spytać kolegów. Jedno jest pewne. Było to na ładnych kilka lat przed tym, jak w kraju wyszła wiadomość o tym, że ten pseudonim przypisywany jest panu W.
Jasne, że nie skończyło się na tym - niby bez sensu - wykrzykiwaniu "że to Bolek". Próbowaliśmy wyciągnąć z naszego znajomego cokolwiek więcej na ten temat. Dowiedzieliśmy się paru rzeczy, chociaż wiem, że były to wiadomości szczątkowe. No, i fajnie. Ktoś powie, że wariatów nie brakuje... że teorie spiskowe albo wybujała wyobraźnia.
Jest tylko jeden szkopuł w tym wszystkim. Może to nie dowód, ale silna poszlaka. Któregoś dnia ta osoba powiedziała nam, że musi się gdzieś stąd wynieść (on użył innych słów).
Zaś jego dalsze słowa, których tu nie przytoczę, zostały jakby udokumentowane, czy też przypieczętowane jednym dokumentem, który zawsze można sprawdzić. Mam na myśli... akt zgonu naszego znajomego. Wystarczy...
Obserwatorze, masz zapewne duże chęci do życia i wiele idei, ale jeszcze nie do końca wiesz, gdzie żyjesz. Mogę sobie na to pozwolić, bo nie raz tak myślałem i myślę o sobie.
Kwestię nauk, szkół i obyczajów w ogóle już pominę, bo niepotrzebnie zacząłem. Te tematy staram się zgłębiać od kilku dekad, więc nie mogę wymagać od innych, że kupią mój towar "z dnia na dzień".
Skończyłem... Dziękuję za rozmowę...
  Mario

W jednej ze swoich poprzednich wypowiedzi napisałem, iż zawsze analizuję swą wypowiedź,
zanim kliknę "Wyślij". Teraz też tak zrobiłem.
Dlatego szanowny "OBSERWATORZE" napisałem o hierarchii i demokracji w kontekście nie
polityki, tylko szkoły i nauki ogólnie pojętej oraz, o ile pamiętam, napisałem, że "nie
każdy" może pisać, co nie znaczy, że "nikt".
Po twoim zdaniu "...mam nadzieje, że sobie „zasłużyłem” na wypowiedź, bo mimo, że mamy
wolność słowa ,odmawiasz mi prawa do wypowiedzi." mógłby ktoś złośliwie pomyśleć: "uderz
w stół, a nożyce się odezwą". Mam nadzieję jednak, że nikt tego tak nie odbierze.
Fakt, być może (ze względu na pośpiech) nie podkreśliłem pewnych spraw dostatecznie
wyraźnie. Ja traktowałem to forum jako szkołę, w której naucza mistrz. Może to brzmi
zbyt pompatycznie, ale zapewne wiesz, o co mi chodzi. W związku z powyższym w ogóle mi
nie przeszkadza to, że mógłbym być traktowany np. z rezerwą przez "Artraktora", bo moim
głównym celem było przyswojenie jak największej ilości wiedzy.
Oczywiście, kwestia autorytetów to w naszej społeczności rzecz dosyć indywidualna, więc poprzestanę na tym krótkim stwierdzeniu.
Przypuszczasz, że "Artraktor" opuścił ten portal z powodu niskiej kultury forumowiczów,
i nie powinno się tego zganiać na demokrację.
Czy nie czujesz, że to są elementy ściśle ze sobą powiązane?
Przecież "każdy" - to jest i mądry, i przeciętny, i śmaki, i owaki.
Taka jest statystyka społeczeństwa. A co z prawdą, która brzmi (powiem swoimi słowami),
że "historię świata tworzą jednostki, nie masy". Oczywiście te jednostki nie zawsze są
bohaterami pozytywnymi - ale to już temat na dłuższą dyskusję. Generalnie rzecz biorąc,
nie jestem twoim oponentem, jednak mogę wspomnieć jeszcze tylko o jednej rzeczy. Tak
całkiem na marginesie.
Nie wiem, czy powinienem zaczynać... ale, niech tam.
Co do persony z naszej sceny politycznej, znam osobiście osobę, która bada współczesną
historię. Zajmuje się tym w pełni profesjonalnie i nie chodzi mi tu o czytanie książek,
bo wiele ze zdarzeń historycznych, współczesnych nie figuruje w żadnych książkach - no,
może poza niektórymi tajnymi dokumentami. Akurat sytuacja, o której mówię, jest wynikiem
przeprowadzonego wywiadu przez znaną mi osobę.
"Sorry", że tak tajemniczo, ale gdybyś się dowiedział, co ten zacny człowiek robił, przysiadłbyś na stołku z nagłą chęcią napicia się czegokolwiek mocniejszego.
Jeszcze raz przepraszam, ale to wszystko, co na ten temat powiem.

Miałem się już nie udzielać, ale jeszcze napiszę.
"dmox", liczę na ciebie!
Co do tej całej demokracji, trudno przekonać kogoś współcześnie żyjącego do innego układu politycznego z wielu powodów. Raz, że wszyscy cierpimy na syndrom "ptaszka w klatce" i nie wiemy, jakby to było w całkiem innej rzeczywistości. Podkreślam - w całkowicie innej. "cezarone" napisał o monarchii. Ja bym poszedł o wiele dalej, ale to dla współczesnego człowieka jest nie tyle utopią, ile czymś chyba w ogóle mało zrozumiałym. Chodzi mi, najogólniej mówiąc, o Rządy Mądrego Człowieka. Oczywiście, w tej cywilizacji jest to absolutnie niemożliwe, ponieważ wszystkie społeczeństwa tego świata są w mniejszym lub większym stopniu upadłe i rozwydrzone - a to, niestety, również poprzez wbijanie nam w głowę "ideałów" demokratycznych.
Podstawową wadą demokracji (może nie jedyną) jest brak poszanowania dla autorytetów i ogólne "bezkrólewie", czyli brak hierarchii. To właśnie m.in. brak uznawania hierarchii powoduje u wielu z nas wygłaszanie takich teorii, że jakoby każdy ma prawo się wypowiedzieć. Nie, Moi Kochani! Nie każdy! Na wypowiedź - zresztą tak jak i na inne działania względem grupy - trzeba sobie zasłużyć. Tak funkcjonują wszystkie stare szkoły oparte na tradycji. Jak ktoś jest ciekaw, mogę mu podać przykład z szkół Wschodnich. Tam panuje idealny porządek i harmonia.
Piszę w tym kontekście dlatego, że uważam, iż osoba "Artraktora" jest - a raczej była - tutaj niekwestionowanym autorytetem. Nawet, gdyby nie w każdym aspekcie miał rację, jego zasób wiedzy - jak podejrzewam - był dla każdego z nas przytłaczający. Wobec powyższego wszyscy lub prawie wszyscy powinniśmy traktować go jako swego rodzaju Mistrza, a to chyba troszeczkę koliduje z zasadą "wolnej demokracji".

No, widzisz "tom1", pomimo iż czujesz się - jak piszesz - również zawiedziony, jakoś jad nie sączy ci się z ust w postaci ciągłego wypisywania i mieszania na forum. I to uważam za normalne. Normalni "zjadacze chleba", gdy na czymś lub kimś się zawiodą, unikają tego. Tu nie ma żadnych cudów, to jest po prostu statystyka. Zachowanie takich "xero"-ów odbiega diametralnie od normy. Dlatego podałem takie, a nie inne hipotezy. To po pierwsze. Po drugie, w kilku miejscach zaznaczam, iż są to tylko domysły na podstawie mojej wiedzy i doświadczeń, więc nie muszą być prawdziwe, stąd sądzę, że twoje pierwsze zdanie o steku bzdur jednak spowodowane zostały emocjami. Co do samych innowierców i agentów, nasza dyskusja - mniemam - byłaby bezprzedmiotowa. Osobiście znam wielu, w tym również takiej rangi, którzy budowali wieżowce w Nowym Yorku a w moim mieście, a dokładniej w najbliższej okolicy wykupili minimum pół wsi. Podkreślam, wiem co mówię. Nie powiem, gdzie mieszkam. Mogę tylko powiedzieć, iż jest to miejsce, które jest oczkiem w głowie pewnych nacji i nie jest to Kraków.
Wracając do "xera", nie wierzę, iż jest to tylko żal i poczucie zawodu. Napisałeś, że poświęciłem 20 minut na swój post. Muszę cię rozczarować. Poświęciłem wielokrotnie więcej czasu na ten tekst. To z powodu tego, że zawsze myślę, co mogę napisać tak, by nie dać się nikomu zaskoczyć. Weźmy chociażby najbliższy przykład. Nie wspomniałem o żadnym tajnym stowarzyszeniu - napisałem o szemranym stowarzyszeniu, a to spora różnica. Nadaktywność "xera" odbiega od normy. Gdyby trafił na niesprzyjających mu psychologów, mógłby zostać zakwalifikowany jako lekki przypadek kliniczny. Bez obrazy, bo może jest to twój znajomy. Również nie odebrałem mu prawa do pisania - tę kwestię także przemyślałem przed napisaniem. Napisałem tylko, że prawo zwyczajowe (obyczaje, wychowanie itd.itp.) świadczy źle o jego zachowaniu. Poza tym, chyba uciekł ci bardzo istotny wątek - wątek przewodni - traktujący o rozwaleniu forum, bez względu na przyczyny. Powinieneś sam sobie zadać pytanie, czy utożsamianie swojegu żalu jest równoznaczne z niszczeniem danych struktur (w tym wypadku tego forum). Rozumiem, jeśli chodziłoby o spiskowanie przeciwko krajowi i społeczeństwu. Ale tutaj?... Nawet gdyby były opowiadane tu same bzdury, zapewniam cię, że istnieje mnóstwo klubów dyskusyjnych, gdzie opowiadane są jeszcze większe idiotyzmy, niż by się komuś wydawało. I nikt tam nie chce walczyć?
To czym - pod tym względem - różni się to forum? Nie chcę się wymądrzać, bo zresztą będzie to mój drugi i ostatni wpis tutaj (jak zechcesz, możesz pisać, ale ja ograniczę się tylko do przeczytania). Tak na koniec w kwestii bzdur o agenturach i tych innych. Jeśli będziesz miał kiedyś odwagę i chęci do propagowania takich teorii jak przepowiednie Nostradamusa lub też obecność agentów Mossadu na naszych ulicach, zrób sobie "autodoświadczenie" (chociaż odradzam) i spróbuj wejść w "bogatsze towarzystwa" i poopowiadać różne takie historie. Ja, w każdym razie, nauczyłem się siedzieć przy takich stołach ograniczając się jedynie do trzymania gęby na kłódkę i ewentualnie słuchania.
No to
pozdrawiam

Szanowni Państwo!
Piszę to przede wszystkim do tych, którzy interesują się Nostradamusem, przepowiedniami oraz do tych, którym zależy na wypowiedziach "Artraktora" (którego serdecznie pozdrawiam).
Oczywiście czytam wszystko od początku, tak jak czytałem też forum na GP.
Sprawa jest bardzo prosta i nie trzeba wiele myśleć, aby dojść do wniosku, iż coś na tym forum zaczyna nieźle - jak to mawiała moja babcia - capić. A teraz, do rzeczy:
Wtrącę jeszcze tylko, że nie mam zamiaru przeprowadzać analizy pewnych tu (podejrzanych) wypowiedzi na poziomie w pełni profesjonalnym, chociażby ze względów czysto prozaicznych. Co oczywiście nie znaczy, że mnie na to nie stać w sensie merytorycznym. Nie mam teraz możliwości namierzenia (zgrubnego) takich delikwentów jak np. "xero" (przynajmniej, na razie), jednak zawsze uważałem, że logika może nas doprowadzić do rozwiązania wielu nurtujących nas problemów - w zasadzie, wszystkich. Jedyną przeszkodą może być, po prostu, brak czasu - czasu przypisanego każdemu z nas. Wobec powyższego odniosę się tylko do niektórych ostatnich wypowiedzi.
"jhn" powiedział, że m.in "xero" to sikuty, które nic nowego nie wnoszą... itd. To, że nic nowego nie wnoszą jest prawdą. Jednak co do ich ogólnego rozwoju - mam poważne wątpliwości. Po pierwsze, jak na "szczyli" posługują się dosyć zaawansowaną formą wypowiedzi. Nawet jeśli przyjmiemy, że działają na zasadzie "kopiuj-wklej", muszą przecież wiedzieć, co mają skopiować, a następnie wkleić. Opcja dotycząca ich "gówniarstwa" może być brana pod uwagę tylko wtedy, gdy przyjmiemy, że siedzą oni przy kompie, a za ich plecami stoi ktoś, kto cały czas nimi kieruje. Ale to by było zbyt mało ekonomiczne. Po co angażować aż tyle osób do pracy, którą może wykonać jedna osoba. No... chyba, że ten kierujący jest totalnym analfabetą komputerowym - tylko wtedy nie mógłby (chyba) pracować w jakimkolwiek wywiadzie lub - mniej lub bardziej szemranym - stowarzyszeniu, które kontroluje przepływ wiadomości w sieci. W jednej ze swoich wypowiedzi "xero" przypomina o tytule tego forum z dopiskiem "Wolna dyskusja i dociekania". Tak, to prawda. Faktycznie na takim forum może pisać, kto chce i co chce. Jednak pozostaje bardzo ważnym wątek obyczajowy. W każdej "życiowej" sytuacji, zbliżonej do tej, którą tu mamy, jest przyjęte niepisane prawo, że dyskutujący na dany temat ludzie pozwalają przysłuchiwać się ich rozmowom innym. Jest też wiadomym, iż ktoś z postronnych może wypowiedzieć głośno swój sprzeciw wobec zasłyszanych treści. To wszystko jest w porządku. Jeżeli dany wtrącający spotka się z nagłą ciszą przy stole dyskusyjnym i część oczu dyskutantów zwróci się pytająco do tego ostatniego, aby ten kontynuował swoje spostrzeżenia, wtedy oponent może śmiało kontynuować swój wywód.
Tutaj natomiast mamy bardzo ciekawy przypadek. Wszyscy (w każdym razie ci, którzy od początku dyskutują z Artraktorem) zachowują - co najmniej - dystans wobec poczynań takiego - dajmy na to - "xera". A co robi ten ostatni? Pisze, że nawet, gdyby go cały czas obrażano, nie przestanie on się tutaj "udzielać". Jeśli robi to za darmo, można by przypuszczać, iż ma zapędy - mówiąc najogólniej - maniakalne, schizofreniczne, czy jak tam zwał. Tę opcję należy jednak określić - jak to mawiał, bodajże, Jack Reacher w powieściach Lee Childa - jako możliwą lecz mało prawdopodobną. O wiele bardziej sensowne jest przyjęcie teorii, iż osoba ta ma wyraźny interes w tym, co robi... i niekoniecznie muszą to być zyski materialne rozumiane wprost. Dlaczego? W tym samym miejscu "xero" wyraża swój żal o "czepianie się Żydów". Zdanie wypowiedziane pod koniec wypowiedzi tak, aby nie wyszło na to, iż jest to najbardziej nurtująca sprawa dla piszącego. Oczywiście mogę nie mieć racji.
Gdyby jednak ktoś chciał podejść z rozsądkiem do powyższej teorii, powinien, dla porządku, postawić przeciwstawną tezę. Załóżmy więc, że głównym propagatorem prawd na tym forum jest nie "Artraktor", lecz "xero". Wydawałoby się, iż powinien on starać się zastąpić "fałszywe prawdy Artraktora" swoimi prawdziwymi. Byłby to chyba najskuteczniejszy sposób zdyskredytowania całego tego forum, a i też innych, które chciałyby powstać na bazie tego, czy też wspomnianiego forum na GP. Oczywiście "xero" stara się coś napisać, lecz jego zasób merytoryczny jest w zasadzie nijaki, chociaż muszę przyznać, iż czytałem gdzieś wypowiedź jakiejś persony naukowej, która publicznie wypowiedziała się, że kwestia, co krąży wokół czego (chodzi o Słońce i Ziemię) jest bardziej kwestią światopoglądową niż naukową... ale nie o tym miałem pisać. Jednak "nasz adwersarz" wybrał drogę raczej destrukcyjną tzn. w małym stopniu przedstawia i udowadnia swoje racje, a zdecydowanie bardziej stara się atakować wiedzę publikowaną tutaj. Proszę zauważyć, że "xero" - pomimo iż wielu uczestników tego forum daje mu do zrozumienia, że nie solidaryzuje się z nim - nie odnosi się praktycznie do innych wypowiedzi. On działa metodycznie, tak jak w szachach, gdzie nie chodzi przecież o to, aby zbijać pionki, tylko, by zaszachować króla. Napisał, że pozostanie na tym forum, żeby nie wiem co, a nie przejawia chęci dyskutowania z nikim, poza planem wywalenia "Artraktora". Zapewne jednym z naczelnych zadań, jakie mu przydzielono lub też jakie sobie sam wystawił jest uciszenie głównego piszącego na tym forum. Daje temu dowód proponując "Artraktorowi" pisanie na czacie. Taki system wydawałby się korzystny jeśli chodzi o radykalne zawężenie dostępu do wiadomości osób postronnych i przypadkowych, czyli normalnego obywatela. Ciekawe... czasami mnie nurtuje pytanie, jaki naród najbardziej uwielbia trzymać wszystko w tajemnicy. No... muszę przyznać, że nie mam bladego pojęcia... może takiego nie ma?
Tyle w kwestii samego "xero" i ewentualnie jemu podobnych. Już i tak opisałem się jak - za przeproszeniem - Reymont w "Chłopach". Jeszcze tylko dygresja. Z reguły ataki na forach tematycznych zaczynają się wtedy, gdy dane forum staje się niebezpieczne tzn. osiąga dużą liczbę wejść. Inne, mniej poczytne są ignorowane przez oponentów.
Pozostaje kwestia Administratora. Jeśli dobrze kombinuję, jest on najbardziej pechową stroną w tym całym zamieszaniu. "Artraktor" napisał, że to właśnie ta osoba zaproponowała mu przejście z GP na obecną stronę. Należy przyjąć, iż admin bardzo dobrze znał sytuację i cały jej przebieg na poprzednim forum. Możemy wnioskować więc, że był w pełni przekonany co do swoich intencji. Na pewno też wiedział (jeśli myśli z wyprzedzeniem), że i tutaj może zdarzyć się taka sytuacja. Jeżeli mimo wszystko zdecydował się na taki krok, zapewne liczył się też z tym, iż trzeba będzie reagować odpowiednio na taką recydywę. Faktycznie, na wcześniejszych stronach tego forum znalazłem gdzieś jego ostrzeżenia dla kogoś, kto próbował wprowadzić tutaj zamieszanie. Jednak obecna sytuacja daje wiele do myślenia. Admin nagle stał się spolegliwy. Próbuje stwarzać pozory kontroli nad tym, co się tutaj dzieje. Wobec jednej wypowiedzi na temat ściągania wiadomości z innych książek (co jest niewiele wartym oskarżeniem, ponieważ - jak świat światem - ludzie swoją wiedzę czerpią w dużej mierze z książek) zdobywa się na fasadę kontroli w postaci pytania "O jakie książki chodzi?", pomijając jednocześnie fakt, że zdanie wcześniej traktuje o tym, by "Artraktor" de facto wyniósł się stąd i założył sobie czat 24/24.
Najciekawsza jednak wypowiedź "Administratora" znajduje się trochę dalej, gdy już na szeroką skalę zaczyna się rozgardiasz. "Administrator" w pewnym momencie odzywa się, a jego wypowiedź zacznają słowa "Oj, dzieci, dzieci..." itd. Proszę wybaczyć, ale miałem do czynienia w praktyce z takimi reakcjami. Oczywiście, mogę nie mieć racji, jednak dla mnie jest to typowa reakcja człowieka, który chciałby jakoś wyjść z sytuacji, ale czuje się całkowicie spętany, w efekcie czego próbuje nabrać mentorskiego tonu, który ma się nijak do sytuacji. Nie będę tu wysuwał teorii, jak to się stało, dlaczego itp. Powiem tylko, iż znam przypadki, gdy ludzie zamykali swe strony ze strachu, konkretnie podając przyczynę takiego zachowania. No, cóż... można by jeszcze wiele pisać, ale i tak już mam wyrzuty sumienia, że w pewnym sensie sam zaśmieciłem ten, jakże ciekawy wątek na tym forum. To co napisałem jest wynikiem przemyśleń popartych zdarzeniami z nabytych wiadomości i doświadczeń. Wcale nie musi być to prawdą. Mogę tylko podsumować, że nawet gdybym wszystko błędnie skonkludował, nie zmienia to faktu, że następuje skuteczne rozwalanie dyskusji i potok wiadomości, które tutaj spływały na zainteresowanych, być może został skazany na wyschnięcie.
Parafrazując wspomnianego Jacka Reachera - w kwestii, którą tutaj opisałem - nie jest to niemożliwe lecz prawdopodobne. Jeżeli to forum skończy tak jak poprzednie na GP, przypomnijmy sobie znaną zasadę "ten uczynił, kto na tym skorzystał" lub też bardziej adekwatnie "Jeżeli coś się dzieje, co nam jest nie na korzyść, jest to na korzyść komu innemu".
Mam nadzieję, że bez względu na interpretację tego tekstu będzie mi dane poznać nowy adres - jeśli tak zdecyduje "Artraktor" - na którym dyskusja będzie kontynuowana.