Równie dobrze wspomniana data 26 listopada może dotyczyć zupełnie innego zdarzenia.
Daty zostały podane bez jakiejkolwiek podpowiedzi dotyczącej natury zdarzenia.
To my próbujemy łączyć daty z przepowiedniami pochodzącymi z zupełnie innego źródła.

Pamiętam jak w 2011 byłem bardzo zaskoczony. Wraz z bratem obstawialiśmy ujawnienie się Mahdiego lub powstanie Kalifatu.
Najwidoczniej jednak podana data (z dokładnością do dwóch dni) dotyczyła tsunami w Japonii.
Zgodnie z tym co pisał Artebuza, Kalifat powstał choć nieco później niż zakładaliśmy i w nieco innym miejscu i okolicznościach niż podane było to przez Artebuzę. Dlatego też myśleliśmy na początku że jest to taki falstart przed powstaniem właściwego Kalifatu w Pakistanie. Sytuacja na bliskim wschodzie pokazuje jednak, że twór ten się umacnia i nie widać obecnie szans na jego likwidację. Nie wyklucza to oczywiście możliwości przewrotu w Pakistanie (sytuacja tam już od dawna dojrzewa w tym kierunku) i powstania tam właściwego Kalifatu. Świat będzie skoncentrowany na zniszczeniu Kalifatu w Syrii i Iraku i nie zauważy powstania tworu o wiele groźniejszego. Oczywiście Mahdi popierając zniszczenie (pozorne) kalifatu w Syrii, będzie mógł się ogłosić człowiekiem przynoszącym pokój światu islamskiemu.

Wracając do Polski i podanej daty 26 listopada.
Piszę, że może być to inne wydarzenie, które nas zaskoczy aby przygotować nas na ewentualną niespodziankę.
W obecnej jednak sytuacji, również wydaje mi się że przewrót polityczny (zmiana ustroju) jest najbardziej prawdopodobny.

Myślę, że unieważnienie wyborów samo w sobie nie jest wydarzeniem tak bardzo istotnym aby warto było podawać datę jego wystąpienia. Inna sprawa, gdy jest wstępem do czegoś o wiele ważniejszego, np. ujawnienia się przyszłego generała i objęcia przez niego władzy. Np. poprzez wprowadzenie stanu wojennego lub czegoś podobnego. Gdyby natomiast unieważniono wybory i po prostu ogłoszono następne, to w zasadzie nic by się nie zmieniło.

Wbrew wcześniej wygłaszanym opiniom, że przed przejęciem władzy przez dyktatora ma dojść do rozruchów, wielkich zamieszek i przelania krwi, przypominam że Artebuza pisał, że przyszły dyktator ma dojść do władzy przy powszechnym poparciu jego osoby. Nie wykluczam że zamieszki mogą się zdarzyć ale wierzę, że krwawego przewrotu w Polsce nie musimy się obwiać. Ponadto, przyszły dyktator nie od razu musi ujawnić się jako dyktator. Wpierw może wystąpić jako mąż stanu biorącego na siebie rolę stabilizatora sytuacji politycznej.

Zastanawiam się również, czy przejęcie władzy centralnej w przypadku nieudanych wyborów do władz lokalnych jest możliwe. W tych wyborach można co najwyżej kwestionować zasadność wybranych władz lokalnych, natomiast władze centralne mają jeszcze legitymizację do najbliższych wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Przejęcie obecnie władzy wymagałoby złamania obowiązującego porządku prawnego, czyli zamach stanu.

Możliwa jest jeszcze opcja mobilizacji i wprowadzenia stanu wojennego w wyniku zagrożenia zewnętrznego (pełnoskalowa inwazja Rosjan na Ukrainę). Ale dopóki osobiście nie zostaniemy zaatakowani, procedury prawne nie przewidują wprowadzenia stanu wojennego.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title, … omosc.html

Ciekawe czy jest to początek właściwego Kalifatu Mahdiego czy falstart islamistów.

Daty o których wspomniała Ania pochodzą ponoć od jakiegoś kaszuba na kujawach. Poniżej umieszczam tekst (bez żadnych zmian) jaki znalazłem na forum dotyczącym Nostradamusa i III WŚ jeszcze w 2008 roku, choć same daty na pewno pojawiły się już dużo wcześniej. Ze znajomymi zakładamy, że data 26.11.2014 będzie związana z ujawieniem się w Polsce generała lub przejęciem przez niego władzy. Potrzebuje on trochę czasu na wzmocnienie naszej armii przed przewidywaną konfrontacją z Rosjanami. To się nie stanie z dnia na dzień. A obecne władze nie wydają się zdolne do podjęcia tak radykalnych kroków.
W przeciwieństwie do tego co pisze OBSERWATOR, myślę, że w Polsce nie będzie bratobójczych walk. Mogą być masowe protesty ale bez krwawych walk.
Pożyjemy zobaczymy, to już całkiem niedługo.
Teraz już wiemy, że 13 marca 2011 był związany z tsunami w Japonii (wiem, dwa dni błędu). Wcześniej zakładaliśmy ujawnienie się Mahdiego :-). A tu niespodzianka, Ale i tak rewelacja.
Mam na myśli trafność przewidywania daty, oczywiście nie cieszę się z tragedii Japończyków.

Treść postu:

"Gdzieś na Kujawach żył sobie człowiek.
Ogólnie był dziwakiem, ale przepowiadał różne wydarzenia.
W 1987 roku gdy umierał podał trzy daty, które zmienią Polskę 4.06.1989 , 2.4.2005  i 26.11.2014.
Dla świata 12.09.2001 (pomyłka?) 13.03.2011  i 20.08.2021 ."

Wie ktoś coś więcej na ten temat?

Polska
4.06.1989 były wolne wybory w Polsce
2.04.2005 zmarł Jan Paweł II
26.11.2014 ?????

Świat
12.09.2001 - dzień po WTC...
13.03.2011 - ???
20.08.2021 - ???

Coś na temat sytuacji z Fukushimy, z sierpnia 2013.
Wydaje mi się, że przedstawiony obraz sytuacji (mam na myśli konsekwencję) jest nadmiernie wyolbrzymiony niemniej sytuacja i tak nie jest zbyt ciekawa

http://exignorant.wordpress.com/2013/08 … cenariusz/

Tutaj znajdziecie aktualne informacje na temat sytuacji w Fukushimie
http://exignorant.wordpress.com/2011/04 … ane-14-04/

Proponuję lekturę serii bardzo ciekawych artykułów:

http://exignorant.wordpress.com/2014/03 … kopalnych/

http://exignorant.wordpress.com/2014/03 … -w-grecji/

http://exignorant.wordpress.com/2013/02 … -krawedzi/

http://exignorant.wordpress.com/2014/02 … ie-slyszy/

http://exignorant.wordpress.com/2014/03 … y-gruchot/

http://exignorant.wordpress.com/2011/06 … ecza-cz-i/

Peak oil dla ropy lekkiej mamy już za sobą. Na wykresach światowego wydobycia ropy nie widać jeszcze wyraźnie peak oil, gdyż coraz to kolejne substancje zaczyna się nazywać ropą (np. piaski butumiczne z kanady, czy do dostępnej ropy zalicza się ropę z łupków). Tak czy inaczej zgadzam się z OBSERWATOREM, w 2020 nikt już nie będzie miał wątpliwości, że erę taniej i łatwo dostępnej ropy mamy za sobą a szczyt wydobycia będzie już dobrze widoczny nie tylko dla lekkiej ale i dla ciężkiej ropy. Z węglem może jeszcze nie osiągniemy szczytu wydobycia ale będziemy bardzo blisko lub prawie na szczycie. Generalnie w pełni zgadzam się z analizą OBSERWATORa co do sytuacji Chin i Rosji.

W przypadku Rosji, myślę, że są to przedśmiertne drgawki umierającego olbrzyma. Umierającego gospodarczo, ludnościowo (zmniejszająca się populacja) i politycznie (problemy z muzułmanami na południu, napięta sytuacja wewnętrzna, grożąca rosyjskim majdanem, ale tym razem o wiele bardziej krwawym).

Di i9

Już to kiedyś pisałem, ale napiszę jeszcze raz.
Nie występuję w imieniu Kościoła Katolickiego choć do niego wróciłem.
W swoim czasie, bierzmowanie było dla mnie uroczystym pożegnaniem z kościołem katolickim w obecności biskupa.
W zasadzie byłem ateistą ale przemyślenia związane z przepowiedniami Nostradamusa oraz zapoznanie się
z osiągnięciami Krzysztofa Jackowskiego (który notabene jest gorącym zwolennikiem reinkarnacji) skłoniły mnie
do zweryfikowania swoich ateistycznych poglądów i poszukiwania Boga. Wpierw skierowałem się do Biblii i Nowego Testamentu, która nie jest własnością wyłącznie Kościoła Katolickiego lecz należy do całej ludzkości. Każdy może sięgnąć po te dzieła.
Później poznałem inne dzieła, między innymi "Poemat Boga-Człowieka".
Gdybym bezkrytycznie przyjmował wszystkie "nowoczesne" bzdury spod znaku New-Age, które są efemerydą ideologii Chrześcijańskich i duchowości dalekiego wschodu, Tak, powinienem być zwolennikiem koncepcji reinkarnacji, szczególnie, że jest tak intensywnie promowana. Ale nie jestem i mam ku temu swoje powody.
Zdrowy rozsądek i głębsze przemyślenia kazały mi odrzucić łączenie Chrześcijaństwa z duchowością dalekiego wschodu, szczególnie, że tych dwóch rzeczy nie da się pogodzić, są wewnętrznie sprzeczne.

Jeżeli więc coś piszę, nie robię tego dlatego, że tak każe mi pisać kościół katolicki, lecz dlatego że tak wynika z moich poszukiwań prawdy na podstawie Pisma Świętego i różnych objawień, nie zawsze uznawanych przez Kościół Katolicki. Jeżeli wróciłem jednak do Kościoła, to dlatego, że uznałem, że jednak ci księża, których część z was tak bardzo nienawidzi, mają w wielu kwestiach jednak rację.
Należy również rozgraniczyć Kościół (wspólnotę ludzi oraz uniwersalne wartości głoszone przez kościół) od niektórych księży i instytucji jako takiej, którzy delikatnie mówiąc swymi działaniami tworzą niedobrą atmosferę wokół kościoła. Ale czy z powodu błędów człowieka (księży) można obrażać się na Boga i jego przesłanie? Zobaczcie jakie to jest dziecinne podejście a niestety takie powszechne, kiedy ludzie odchodzą od Boga z powodu grzechów duchowieństwa. W tym wszystkim nie da się nie zauważyć intensywnej nagonki na KK. Weźmy dla przykładu głośne ostatnio afery pedofilskie. Zgadzam się, że winni tych czynów (księża) powinni być jak najsurowiej ocenieni i ukarania ale pomija się jeden szczegół, o którym w wiadomościach i mediach nie usłyszycie. A chodzi o statystykę. Statystycznie, przypadki pedofilii w kościele (patrząc na liczbę księży i duchownych) są dużo rzadsze niż w reszcie społeczeństwa. Ale są za to bardzo nagłaśniane i faktem jest, że nie powinny zdarzać się w ogóle.
Reasumując, to czy lubię czy nie lubię kościoła katolickiego jako instytucji, nie powinno mi przeszkadzać w poszukiwaniach prawdy. Poszukiwaniach, bo prawdę absolutną poznamy dopiero po śmierci.

Napisałeś:
„(…)A nauki Chrystusa są uniwersalne, szkoda że ocenzurowane i wypaczone przez kościelne władze (…)”
Nauki Chrystusa nie są ocenzurowane. Tyle że Jezus nie promował reinkarnacji. Czemu miałby głosić coś co jest wewnętrznie sprzeczne z jego naukami. Różne środowiska wciskają w usta Jezusa nieraz takie bzdury, że czasem ręce opadają gdy chce się to badziewie komentować. Już różne bzdury słyszałem włącznie z tym, że Jezus jest kosmitą z piątego wymiaru.

Również bzdurą jest to co piszesz, że kościół manipulował przy Biblii i Nowym Testamencie. To jest technicznie niemożliwe. Treść Starego Testamentu (co do przesłania, nie chodzi mi o mniej lub bardziej wierne tłumaczenia z języków oryginalnych) jest w zasadzie taka sama. Źródła oryginalne nie zostały zmienione zupełnie. Podobnie jest z Nowym Testamentem. Manipulowanie treścią Pisma Świętego jest niemożliwe (z punktu widzenia kościoła a nie różnych sekt i oszołomów, którzy próbują szerzyć swoje własne wersje), ponieważ są to pisma Święte ważne dla dwóch religii (Chrześcijaństwo i Judaizm - ST) oraz dużej liczby odłamów Chrześcijańskich (nie zawsze żyjących ze sobą w zgodzie). jakakolwiek próba fałszowania PŚ zostałaby szybko wykryta i ogłoszona przez konkurujące odłamy. Tak więc teorie o usuwaniu lub dodawaniu czegokolwiek do Biblii przez Kościół Katolicki wsadziłbym między bajki.

Na zakończenie dodam, że możesz wierzyć sobie w reinkarnacje. Nie będę nikogo na siłę przekonywał ani prowadził niekończących się krucjat. Po prostu wyraziłem tylko swoją opinię, i tyle. Jezus w którejś tam wizji (nie pamiętam dokładnie u kogo to było, czy u Valtorty czy Zofii Nosko) powiedział, że możemy tworzyć sobie różne wyobrażenia o świecie duchowym. To są tylko nasze biedne ludzkie koncepcje i po śmierci sami zobaczymy jak bardzo się myliliśmy i sami będziemy się wstydzili swoich poglądów. Jedyne co jest ważne, żebyśmy żyli duchem ewangelii a więc wypełniali prawa miłości które nam dał.

http://wiadomosci.onet.pl/na-tropie/w-p … ekla/t4820

Oto przykład jak bezmyślnie potrafimy doszczętnie zatruć ziemię na której mieszkamy.
Czasem mam wrażenie, że ludzka głupota i pazerność nie zna granic.

Do OBSERWATOR

Nie oczekuję, że zmienisz nagle swoje poglądy tylko dlatego że jeden czy drugi gościu na forum naskrobie parę zdań. Do tego trzeba czasem wielu miesięcy czy lat przemyśleń. Choć zdarzają się przypadki, że jedno zdanie przeczytane lub usłyszane w odpowiednim miejscu i czasie potrafi zmienić życie człowieka.
Po prostu umieściłem swoją opinię na temat reinkarnacji i tyle.
Na koniec tego postu dodam jeszcze jedną rzecz która mi wcześniej umknęła i która może niektórym ludziom dać temat do przemyśleń.

Najpierw jednak odwołam się do tego co Jezus mówił na temat reinkarnacji.
To prawda Jezus mówił o reinkarnacji. Ale jedyne dzieło jakie znalazłem w którym choć słowem się na ten temat odezwał to "Poemat Boga-Człowieka" Marii Valtorty. Może są jakieś inne źródła, ja do nich nie dotarłem. Tak czy inaczej w Poemacie temat ten poruszany jest tylko w jednym miejscu.
Gdzieś tam w drodze apostołowie (głównie pod namową Judasza, który miał dobry kontakt z Arcykapłanami i stamtąd słyszał o przybyłej ze wschodu i szerzącej się koncepcji reinkarnacji) zapytali Jezusa co myśli o reinkarnacji.
Jezus odpowiedział:
"Jest to błędna koncepcja".

I to wszystko, nic więcej na temat reinkarnacji, pochodzącego od Jezusa nigdzie nie znalazłem.
Napiszę jeszcze to o czym wcześniej zapomniałem.

Z reinkarnacją związany jest jeszcze jeden aspekt.
Załóżmy, że rzeczywiście nasze dusze zostały stworzone neony-lat temu i od tego czasu błąkamy się po świecie od wcielenia do wcielenia. Dla duszy, która jest bytem niematerialnym, przebywanie w ciele, w świecie materialnym musi być wielką udręką. Świat jest pełen bólu, cierpienia, niewygód, trudnych poświęceń. Strachu, niepewności. Dodatkowo. przebywając w ciele mamy bardzo ograniczone zmysły. Myślę, że nawet zwolennicy reinkarnacji zgodzą się ze mną, że w momencie śmierci dusza uwalnia się od ciała i czuje się wolna, wyzwolona z więzów materii.
Można dosadnie powiedzieć, że dla duszy życie na ziemi jest swego rodzaju obozem koncentracyjnym (szczególnie, jeśli ktoś ma wątpliwość urodzić się nie tam gdzie by chciał - drastyczny przypadek: w najniższej kaście w Indiach lub choćby dla przykładu w Korei Północnej). Jeżeli ktoś ma więcej szczęścia i urodzi się w bogatej rodzinie, to i tak życie pełne jest różnych nieprzyjemnych epizodów. Nawet najbogatsi ludzie chorują i często cierpią.
Pomyślcie jaką karą dla takiej wyzwolonej duszy musi być powrót na Ziemię. Pada wyrok: kasujemy ci pamięć i wracaj z powrotem w to błoto. I tak wkoło-w nieskończoność. Prawie. Religie Dalekiego Wschodu mówią, że owszem można przerwać ten niekończący się krąg, osiągając tak wysoki rozwój duchowy, że za życia osiągamy stan Nirwany. Ale jak w ogóle wzrastać duchowo, skoro ciągle kasują ci pamięć?
Ale co to jest stan nirwany? To jest całkowite zespolenie ze światem, przy całkowitym wyzbyciu (wyciszeniu) swych emocji, myśli. Wszystkich, nie chodzi tylko o gniew, złość, zawiść, nienawiść ale również miłość, przyjaźń i wszystkie pozytywne uczucia. Gdy rozpłyniemy się w takim bezosobowym świecie (pozbywając się w zasadzie swej świadomości) przerwiemy niekończący się cykl narodzin i śmierci. Ale co to tak naprawdę oznacza? Naszą śmierć duchową, niebyt. Tam gdzie jest ruch, rozwój, tam jest życie. W stanie Nirwany rezygnujemy ze swego ja (i nie chodzi tu o swój egoizm a swoje egzystencjalne ja).

Czyli co nam tak naprawdę obiecuje koncepcja reinkarnacji:
Niekończący się obóz koncentracyjny dla duszy (tu na ziemi), bez możliwości wyjścia za dobre sprawowanie,
chyba że przez komin (niebyt).

To jest niesamowicie perfidna koncepcja. I to jeszcze przy braku jakiegokolwiek wsparcia osobowego Boga.
W tym świecie jesteśmy zupełnie sami pozostawieni sami sobie (a więc tak naprawdę to kto miałby oceniać nasze złe postępowanie?).

Gdybyśmy przyjęli reinkarnację jako fakt, obecność osobowego Boga musiałaby skutkować tylko pogłębiającą się nienawiścią dusz do Boga, gdyż ten wciąż bez litości zsyła ich na ziemię.
Ludzie którzy tak bardzo fascynują się ideą reinkarnacji chyba tak naprawdę do końca jej nie rozumieją.
A w każdym razie nie dostrzegają konsekwencji płynącej z tej koncepcji.
Dlaczego więc jest tak popularna? Bo tak jak napisałem to w poprzednim poście, odsuwa od nas sąd za nasze czyny w nieokreśloną przyszłość a dla niektórych na nigdy. Czyż to nie jest piękna koncepcja dla tych którzy nie chcą się przejmować konsekwencjami swoich mniej lub bardziej drobnych przewinień? Jest. I to jest chyba główny powód popularności tej koncepcji.

W koncepcji tej, kara za złe czyny jest odsunięta w czasie i raczej niekonkretna (z punktu widzenia danego wcielenia). Załóżmy, że chcemy kogoś zabić i zawłaszczyć jego majątek (zysk: bogactwo i wygodne życie, kara: zła karma skutkująca odrodzeniem się w niższej warstwie społecznej). Zawsze można sobie powiedzieć: teraz będzie mi gorzej (zostanę biedny) a później lepiej (lepsza karma) czy raczej: teraz będzie mi lepiej (będę bogaty) a później może gorzej (zła karma)? Jak myślicie co wybierze najczęściej człowiek?
Pomijam konsekwencje w tym życiu w postaci wsadzenia gościa do więzienia (przestępcy w czasie dokonywania swych czynów zazwyczaj nie uwzględniają w swych rachubach, że ich zbrodnia może być wykryta i ukarana).

Wykonanie jakiegoś dobrego czynu wymaga często wysiłku, poświęcenia. I tu również działa niewłaściwy mechanizm. Teraz będzie mi mniej wygodniej (pomogę komuś, może w ten sposób zbiednieję, narażę się) ale później może będę miał lepiej (dobra karma) albo inaczej: dziś będę miał wygodę (nie zaangażuję się w pomoc, nie wydam pieniędzy, nie narażę się) ale za to karma mi się nie poprawi. Co wybierze najczęściej człowiek? Tak jak kara jest oddalona i niepewna tak i nagroda za dobre czyny jest oddalona i niepewna.

Teraz porównajcie to co napisałem z tym co mówił Jezus na temat miłości do bliźniego. Pomocy drugiemu człowiekowi i co mówi Pismo Święte na temat nagrody i kary.

Do OBSERWATOR

Spór o to czy istnieje reinkarnacja czy też nie toczy się od paru tysięcy lat. Już za czasów Jezusa były prowadzone tego typu dyskusje. Oczywiście religie objawione: Judaizm, Chrześcijaństwo oraz Islam całkowicie wykluczają możliwość istnienia reinkarnacji. Np. nie da się połączyć reinkarnacji z Chrześcijaństwem, są to dwa tak diametralnie odrębne i ze sobą sprzeczne sposoby rozumienia świata duchowego, że ich połączenie nie jest możliwe.
Według objawień, które mamy od Boga, dusza jest stwarzana w momencie poczęcia człowieka. Mówi się, że akt poczęcia niejako skłania Boga do stworzenia duszy.
natomiast po śmierci wracamy do swojego Ojca i od nas zależy kogo wybierzemy sobie za Ojca, Boga czy Szatana.

Reinkarnacja jest bardzo niebezpieczną doktryną, gdyż odsuwa od nas myślenie o konsekwencji naszych działań. W końcu nie ma piekła, czyśćca. Nie ma sądu ostatecznego. W zasadzie nikt nas nie będzie rozliczał. Niby jest tam dobra i zła karma ale jest to bardzo mgliste i nie tworzy zapory dla kogoś kto chce źle czynić. Zawsze można sobie pomyśleć, dzisiaj sobie pofolguję a najwyżej w następnym życiu wezmę się za siebie.

Jest jeszcze inny aspekt społeczny wynikający z doktryny reinkarnacji a mianowicie zezwolenie na społeczną obojętność.
W Indiach jest rozwarstwienie kastowe. W zależności czy masz szczęście urodzić się w takiej czy innej kaście, twoje życie może być przyjemne lub może być piekłem. Czemu nic się z tym nie robi i ludzie się na to godzą? Bo jak taki hindus widzi umierającego na ulicy człowieka to sobie myśli, widocznie nagrzeszył w poprzednim życiu i dlatego urodził się jako 'podczłowiek'. Taka jego karma, po co mu pomagać? Najwyżej w kolejnym życiu będzie miał lepiej.
Reasumując, wiara w reinkarnację poza rozluźnieniem własnych norm moralnych (człowieka w nią wierzącego) powoduje w większej skali znieczulicę społeczną.
Jest to wymysł szatana pięknie ubrany w samorozwój duchowy, medytację i takie tam.

Również mogę przesłać parę linków do ciekawych materiałów na tematy wschodniej duchowości, gdzie wypowiedzieć będą się mogli ludzie o wiele mądrzejsi w tym temacie ode mnie, gdyż mający z tym do czynienia na co dzień lub na jakimś etapie swojego życia.
Gorąco polecam zapoznanie się ze świadectwem Ojca Jacque Verlinde, który za młodu zajmował się wschodnimi technikami medytacji. Wyjechał do jakiegoś znanego mistrza gdzieś w Himalaje i osiągnął bardzo wysoki poziom duchowego rozwoju (otworzył ileś tam czakr). Cudem się z tego wyrwał ale nie będę tu teraz streszczać całego jego życia.

Ojciec Verlinde pisze:
"Trzeba sobie dobrze uświadomić, że u podstaw praktyk orientalnych leży odrzucenie Boga osobowego."
Idea reinkarnacji również ma nas w tym utwierdzić.

Do michallesz2
Z mojego powyższego postu wynika oczywiście że zgadzam się z tobą w zasadniczej kwestii dotyczącej reinkarnacji ale chciałbym mimo wszystko zgłosić parę drobnych zastrzeżeń.
Nie do końca zgadzam się z przedstawioną przez ciebie teorią kopiowania pamięci z duszy do mózgu jak również kopiowania pamięci międzypokoleniowej.
W wielu środowiskach tłumaczy się posiadaną czasem pamięć czasów przeszłych przypominaniem sobie duszy momentu kiedy była jeszcze u Boga. Przypominaniem sobie momentu stworzenia. Będąc w kontakcie z Bogiem mamy dostęp (za jego zgodą) do wszelkiej informacji której nam udziela, a więc i do informacji o czasach przeszłych i przyszłych.
Inna kwestia to możliwość wpływania na naszą pamięć bytów duchowych, nie zawsze dobrych. Oznacza to, że przypadki kiedy małe dzieci mówią o swoim przeszłym życiu może być wybiegiem szatana aby uwiarygodnić reinkarnację.
Może być to po ludzku również zwykłe ziemskie oszustwo bez odwoływania się do jakichkolwiek nadprzyrodzonych istot.
Tak czy inaczej do końca nie wiem jak jest. Ale raczej odrzucam pamięć międzypokoleniową i kopiowanie pamięci między duszą a mózgiem. Raczej ciało jest jak przyciasny skafander dla duszy i dusza wcale nie ma potrzeby niczego kopiować do mózgu.

Do emwu

Wiesz co jest ciekawe, że ekonomiści fascynują się kształtem wykresów i się tym podniecają a zupełnie ignorują mechanizmy stojące za takim a nie innym zachowaniem rynku.
I oni się każą nazywać ekspertami i super mądrymi gośćmi a tak naprawdę w ogóle nie wiedzą co się dzieje. Z samego analizowania kształtów wykresów tylko dla samego jego kształtu nic nie wynika.

Hmmm. jaka piękna górka w tym miesiącu a tam jakie mała załamanko tydzień temu i dwa tygodnie temu. To przypomina zachowanie dzieci, które opisują sterownię elektrowni atomowej poprzez opisywanie kształtu i koloru przycisków na pulpicie sterującym. O popatrz, a tam jak fajnie mruga ta pomarańczowa lampka.

Dużo w mojej wypowiedzi jest sarkazmu ale tak właśnie wygląda zrozumienie sytuacji przez większości ekonomistów i guru od finansów.

kira michallesz2

Zgadzam się z michallesz2, na ziemi jest tak jak jest bo my tego chcemy poprzez nasze grzechy.
Co najwyżej nie zgodzę się z stwierdzeniem, że jest tak jak życzy sobie Bóg. W wielu objawieniach Bóg nas ostrzega i nawołuje do nawrócenia i poprawy. To nie zawsze Bóg nas karze, tylko bardzo często poprzez skutki naszych grzechów często sami zadajemy sobie sprawiedliwość. Bardzo często jest tak, że Bóg poprzez swoje interwencje (których często w ogóle nie dostrzegamy) łagodzi skutki naszych destrukcyjnych działań.

Przykładów można podać bez liku: wylesianie powoduje osuwiska i często niszczenie całych osad, nadmierna eksploatacja łowisk powoduje głód wśród rybaków i pojawienie się Piractwa (patrz Somalia). GMO, Pestycydy typu Randup i inne, plastyki i ogólne zanieczyszczenie środowiska powoduje masowe zachorowania na raka, różnego rodzaju alergie, choroby o podłożu neurologicznym, hormonalnym itp. Chciwość powoduje niesprawiedliwość społeczną i jest powodem głodu, nędzy i zamieszek społecznych, wymieniać można by bardzo długo.

Nie chodzi o to, że Bóg chce żeby tak było (tzn. aby była IIIWŚ i żebyśmy się wyniszczyli) ale jest to po prostu efekt dania nam wolnej woli. Bóg jest wszechmocny ale szanuje naszą wolna wolę i jeżeli doprowadzamy się do samozagłady, stara się nas napominać ale do niczego nas nie zmusza.

Jeszcze raz przypominam, zniechęcenie, depresja i myśli samobójcze pochodzą od szatana. Nie można mówić że nie ma sensu żyć. A może właśnie sensem naszego życia jest rozwój duchowy a trudności i niepowodzenia które nas w życiu spotykają służą właśnie temu abyśmy osiągnęli dojrzałość duchową, abyśmy wzmocnili się duchowo. Powtarzam również jeszcze raz, że takie dzieła jak przepowiednie Nostradamusa czy Apokalipsa mają z jednej strony przestrzec nas przed nadchodzącym czasem aby sytuacja nie zastała nas w przysłowiowej ręce w nocniku ale z drugiej strony są to dzieła, które powinny wlewać w nasze serca nadzieję, że pomimo straszliwej walki która nas czeka, Jezus zwycięży, barbarzyński świat upadnie i nastanie nowa świetlista era dla ludzkości. Te elementy są w obu tych dziełach, dlatego też są one dla mnie dziełami nadziei a nie pesymizmu. Można powiedzieć, że jest to kronika przyszłych zmagań dobra ze złem, w której dobro ostatecznie zwycięży.

Do Kira

To nie prawda że nie ma sensu żyć. To nasz wspólny wróg szatan każe nam tak myśleć.
III Wojna Światowa i tak by przyszła niezależnie od przepowiedni Nostradamusa. Nasz wadliwy system finansowy oraz barbarzyńskie podejście do zasobów planety powodują, że katastrofa jest tylko kwestią czasu. Pytanie jest nie czy ale kiedy.
Dzięki Nostradamusowi i wielu innym ludziom, widzącym już wcześniej zagrożenia (nie tylko na podstawie przepowiedni i proroctw) możemy próbować się przygotować do nadchodzących czasów. Nawet jeśli nie fizycznie i materialnie to przynajmniej psychicznie i duchowo. Mamy jeszcze trochę czasu na odbudowanie dobrych relacji międzyludzkich. Poznanie lepiej swoich sąsiadów. Pogodzenie się ludzi w rodzinach. Nikt sam nie będzie w stanie się uratować. Możemy to zrobić tylko razem, współpracując dla wspólnego dobra.

I tu Nostradamus ze swoimi wizjami przychodzi nam z wielką pomocą.
Nie chodzi mi o centurie mówiące o III WŚ, bo te są straszne ale o centurie mówiące o tym co będzie po wojnie.
Że mimo wszystko ludzkość jako taka nie zginie cała i odrodzi się jeszcze piękniejsza, potężniejsza i o wiele mądrzejsza.
Takie samo jest przesłanie apokalipsy w NT. Oba źródła mówią o strasznych cierpieniach i prześladowaniach ale w istocie są to utwory niosące nadzieję. Mówiące, nie poddawajcie się, teraz jest ciemno, zimno i strasznie ale wzejdzie słońce, nastanie nowy dzień dla ludzkości.
Bez takiego przesłania trudno byłoby przeżyć nadchodzące dni, nie mając ze sobą światła dającego nadzieję.

Szczególnie dla nas pocieszający jest jeszcze fakt, że Polska ma być krajem który najmniej ucierpi (nie jest powiedziane że całkiem nie ucierpi, kryzys gospodarczy i załamanie cywilizacyjne będzie również i u nas ale my będziemy potrafili się z tego pozbierać bez mordowania siebie nawzajem). Arteuza napisał, że Polacy w ostatniej chwili się opamiętają i nawrócą (nie chodzi pewnie tylko o wiarę ale również o barbarzyński stosunek do otaczającej nas przyrody - to w końcu ona nas żywi). To nie stanie się samo z siebie. Do tego trzeba wiedzy i dojrzałości. Wiedzy o rzeczywistym zagrożeniu i przyczynie załamania porządku cywilizacyjnego. Bez zrozumienia natury problemu, trudno o podejmowanie racjonalnych działań. Ponieważ czytelnicy tego forum należą do nielicznego (niestety) grona osób mających szerszą świadomość zbliżających się czasów, ciąży na nas szczególna odpowiedzialność za szerzenie tej wiedzy wśród znajomych, aby Polacy w godzinie próby nie zachowali się jak stado zdziczałych małp.
Przy czym nie zapominajcie o aspekcie nadziei jaki daje obraz świata po III WŚ.
To bardzo ważne, bez tego można popaść w pesymizm i zniechęcenie a nie to jest nam w tej chwili potrzebne.

Również umieszczane przeze mnie materiały dotyczące Peak Oil służą temu, aby jak najwięcej ludzi zrozumiało naturę problemów przed którymi stoimy. Mam cicha nadzieję, że OBSERWATOR na tyle zapoznał się z książką Marcina Popkiewicza, że będzie mógł mnie poprzeć w nakłanianiu was do zapoznania się z tą pozycją.
Przeczytanie tej książki na pewno nie będzie czasem zmarnowanym.

Do pablodart

Nie twierdzę, że zbudowanie piramid nie jest tajemnicą. Jest jak najbardziej. Ale twierdzenie, że Egipcjanie nie znali koła jest sporym przegięciem. Niby na czym jeździły rydwany? Na kwadratowych kołach? Powszechnie utrzymuje się, że cywilizacje Ameryki Środkowej nie znały koła ale w kręgu cywilizacji bliskowschodnich (z którymi Egipt jak najbardziej miał kontakty) koło było znane od bardzo bardzo dawna.

Dodam na koniec jeszcze jedną uwagę.
Nie mylmy astrologii z astronomią.

Wiem że dla wielu jest istotna różnica między wróżkami i astrologami (znam ją i rozumiem). Ale dla mnie to jedna i ta sama bajka, czyli wielka bzdura. Gorzej, gdy ktoś się uzależnia od takich podpowiadaczy i tylko na podstawie ich rad zaczyna układać sobie życie. Gdy przed każdą życiową decyzją udaje się do ludzi o szemranych autorytetach i intencjach, aby za nich pojęli trudne życiowe decyzje, które później odcisną się na ich całym życiu.

Chcąc znać przyszłość, przede wszystkim powinniśmy opierać się na rzetelnych analizach sytuacji. Powinniśmy badać aktualne trendy z uwzględnieniem próby ich zrozumienia. Czyli zastanawiać się dlaczego coś się dzieje tak a nie inaczej. Uzbrojeni w taką wiedzę (prawa przyrody - fizyka, chemia, matematyka, wiedza o środowisku naturalnym (biologia, ekologia), nauki społeczne, ekonomiczne, polityczne itp.) możemy zacząć badać zachodzące megatrendy i próbować przewidywać co się zdarzy.
Naiwne wydłużanie wykresów przedstawiających megatrendy bez uwzględnienia mechanizmów działania otaczającego nas świata jest totalną ignorancją i głupotą. Niestety wielu naukowców i ekonomistów tak robi. Szczególnie ekonomistów. Gdybyśmy tak postępowali, parę lat temu twierdzilibyśmy, że zużycie surowców będzie wciąż rosło i trend ten się nigdy nie skończy. W takim scenariuszu gospodarki zawsze by się świetnie rozwijały i nigdy nie nastąpiłby poważny kryzys gospodarczy. Ziemia jednak nie jest nieskończenie wielka, osiągnęliśmy szczyt wydobycia ropy (i nie tylko), gospodarki zaczynają siadać i kolejne fale kryzysu są przed nami.

Przewidywać przyszłość możemy zawsze tylko próbować, bo co się dokładnie zdarzy (z najmniejszymi szczegółami) wie tylko Bóg i tu wkraczamy na obszar proroctw, przepowiedni i wizji. Ale proroctwa, przepowiednie i wizje to nie to samo co astrologia i wróżki.

Prawa przyrody pochodzą od Boga, który nie ma nic przeciwko temu (wręcz nas zachęca) abyśmy je poznawali. Więc opieranie się na nauce wcale nie musi być równoznaczne z szerzeniem ateizmu.
Wspomnianą ekologię rozumiem jako naukę o współzależnościach występujących miedzy gatunkami w przyrodzie (czyli tym czym ekologia jest - jedną z nauk przyrodniczych) a nie jako ruch społeczny zajmujący się organizowaniem różnych mniej lub bardziej spektakularnych akcji.

Pomimo, że czekającej nas przyszłości nie jesteśmy w stanie przewidzieć w najdrobniejszych szczegółach, nie znaczy, że skazani jesteśmy na samo zgadywanie. Jeżeli rzucę piłkę w górę, z prawie 100% prawdopodobieństwem mogę twierdzić że spadnie z powrotem na ziemię. Mogę policzyć gdzie i kiedy to się stanie (oczywiście mogę wymyślić tysiące scenariuszy dla których tak się nie stanie).
Tak więc, skoro wiem jak działa system finansowy, system produkcji, jak działają różne gałęzie gospodarki oraz wiem, że osiągnęliśmy już szczyt wydobycia kluczowych surowców energetycznych, to mogę z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć że nasz system gospodarczy stacza się już po równi pochyłej. Dokładnie kiedy i które elementy naszej (światowej) gospodarki będą upadać jako pierwsze jest kwestią drugorzędną. Obserwując aktualną sytuację społeczno-ekonomiczno-surowcową i bez astrologów mogę przewidzieć, że stoimy już u progu kolejnego załamania systemu finansowego.
Podobnie obserwując sytuację na bliskim, środkowym i dalekim Wschodzie oraz w środkowej i północnej Afryce, dokładnie widzę realizujący się scenariusz, zgodny z tym co przedstawił nam Arteuza.
Wszystko jest ze sobą powiązane. Arabska wiosna w dużej mierze wybuchła (w każdym razie była skutecznie podtrzymywana) na fali społecznego niezadowolenia związanego z wysokimi cenami żywności. Przy czym wzrost tych cen nie przypadkiem zbiega się z ogólnym trendem ograniczenia światowych surowców (nie tylko ropy).

Dla tych którzy poważnie traktują Boga i Pismo Święte dodam, że Bóg wielokrotnie zwracał uwagę na to, że wszelkie paranauki związane z wróżkami, jasnowidzami, okultystami, astrologami (związanymi z pisaniem horoskopów i przewidywaniem przyszłości z gwiazd, nie mam na myśli naukowców zajmujących się badaniem kosmosu) są powiązane z szatanem i podlegają pod pierwsze przykazanie "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną". Materializm i przywiązanie do pieniądza, zabobony itp. również podchodzą pod te przykazanie.

Jeśli piszę o jasnowidzach, mam na myśli ludzi wróżących z kart tarota, wahadełka, gwiazd, kuli itp., nie mam na myśli takich ludzi jak obecnie Jackowski czy w okresie między wojennym słynny Osowiecki. Zdolności Jackowskiego i Osowieckiego to jest zupełnie inny temat. Jackowski przede wszystkim zajmuje się odszukiwaniem zmarłych osób, czasem udaje mu się odnaleźć kogoś żywego. Ma na tym polu imponujące sukcesy i co najważniejsze, dobrze udokumentowane. Jeśli chodzi o przewidywanie przyszłości, nie specjalnie mu to wychodzi. Wcale tego nie ukrywa i nie garnie się do tego. Tak jak mówi, stara się coś przewidzieć ale tylko dlatego, że ciągle go o to proszą. W takim ujęciu. zdolności Jackowskiego czy Osowieckiego nie wiążą się z przewidywaniem przyszłości.

Nie wiem czy opieranie swych przewidywań na wróżkach i astrologii to dobry pomysł.

Do michallesz2

Piszesz ze mój przykład jest idiotyczny, i słusznie, taki był mój cel.

(...) Po prostu powtórzyłeś to co powiedziałem. (...)

Tak, celowo powtorzylem twój tekst aby pokazac ci jak idiotyczne jest twoje rozumowanie. Jeżeli powtórzony przez ciebie tekst był idiotyzmem w przypadku mojego przykładu. Tak samo to samo uzasadnienie było idiotyczne w prowadzonej przez nas dyskusji i wlasnie to chciałem ci pokazac.

Jeśli chodzi o odpowiedzialność za wprowadzone linki diametralnie się z toba nie zgadzam.
Ludzie umieszczają w sieci rozne rzeczy, jedne dobre inne wręcz skandaliczne. I jeśli umieszczamy liniki do jakiś stron, to znaczy ze chcemy zwrocic na cos uwagę. Podzielic się z innymi umieszczonymi tam treściami. Tak wiec tym samym również bierzemy odpowiedzialność za szerzenie takich a nie innych treści. I nie mowie tu o odpowiedzialności cywilno-prawnej bo nasz kodeks prawny pewnie w ogóle tego nie uwzglednia. Mam na myśli odpowiedzialność moralna. Jako znawca Pisma Swietego powinieneś wyczuwać takie niuanse. Powinienes mieć wieksza wrazliwosc na tego typu sprawy. Dlatego tez zwrocilem ci na to uwagę, licząc ze zrozumiesz o co mi chodzi ale idziesz w zaparte.
Skoro tak, to wnioskuje ze nie było to przypadkowe działanie, przeoczenie z twej stronny, tylko celowe działanie.

Twój przykład ze znakami + i - oczywiście ma sens, jeżeli komentarz pod linkiem jest odpowiedni i obrazuje twoja intencje umieszczenia danego linku. Oczywiście oba zaprezentowane przez ciebie przypadki nie sa identyczne. W przypadku pierwszym, umieszczenie samego linku (same znaki +)
oznaczają domyślnie, ze umieszczasz ten link w tym celu aby wszyscy się z nim zapoznali. Ponieważ nic więcej nie dodales, oznacza to również, ze w pełni identyfikujesz się (zgadzasz się) z umieszczonymi tam informacjami. Jeżeli link zawiera elementy kampanii oszczerstw, tym samym aktywnie bierzesz w niej udział, poszerzając krag ludzi do których te oszczerstwa by dotarly.

Aby trochę cie usprawiedliwić, nie jesteś jedyna osoba która tak robi.
Na tym forum i wielu innych wciąż pojawiają się linki do treści antysemickich, rasistowskich itp.
To jest taka plaga, ze rece opadają. nie reaguje bo to jest walka z wiatrakami.
W twoim przypadku zareagowałem, bo mimo naszych sporow, szanuje twoja duza wiedze jeśli chodzi o Pismo Swiete (Nawet jeśli nie zgadzamy się co do interpretacji pewnych rzeczy) i uważam, ze moja interwencja może przynieść pozytywny skutek.
Wracajac do Zydow, nie jestem ich wielkim przyjacielem, niemniej ten Narod wiele już przecierpiał ale i wiele ma również na sumieniu. Tak czy inaczej, to co ich czeka w niedalekiej przyszłości z rak muzulmanow jest tak straszne, ze może powstrzymajmy się od niepotrzebnego siania nienawiści. Ich przyszly los i tak nie jest godny pozazdroszczenia.

Do michallesz2

Ciężki z ciebie przypadek więc nie będę kontynuował tego wątku. Nie masz racji i szkoda mi że tego nie dostrzegasz.

Rzadko decyduję się na umieszczenie swoich komentarzy na jakimś forum. Żona wciąż narzeka że nie powinienem marnować na to czasu bo do takich ludzi i tak nic nie dojdzie. Jeżeli tak robię to znaczy że uważam że należało to zrobić.
W tym przypadku postanowiłem stanąć w obronie dobrego imienia naszego Papieża na którego prowadzona jest bezpardonowa kampania oszczerstw i pomówień i w której niestety świadomie również bierzesz udział.

Podam ci przykład twojego rozumowania:

Umieszczam np. taki przekaz (celowo jest perfidny i z góry za niego przepraszam, mam nadzieję że nie weźmiesz tego osobiście, chodzi tylko o zobrazowanie sposobu twojego rozumowania).

Oto mój przekaz (np. umieszczony gdzieś w sieci):

Pan K. uprawiał seks ze zwierzętami, dziećmi, kradł, odprawiał czarne msze itp.

Jako swoje usprawiedliwienie podaję:

W przekazie który podałem na temat Pana K. są dwie prawdy. Pierwszą prawdą jest to , że mój przekaz jest prawdziwy. Drugą prawdą jest to, że może on być fałszywy. Problem polega na tym iż ja nie mam dowodów na to czy to jest prawda, czy kłamstwo. Dlatego też nie wypowiadam się w tym temacie. Natomiast czytelnicy wyrobią swoją opinię na ten temat. Jeśli okaże się kłamstwem to wszystko rozejdzie się po kościach. Natomiast jeśli okaże się prawdą , wtedy ludziom da to do myślenia na temat wiary w Boga.

Przemyśl ten przykład, chociaż tyle zrób.