1

Temat: Tyche

macie swoją nową planetę :
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/nowa-ol … omosc.html

si vis pacem, para bellum.

2

Odp: Tyche

Ziemia nie jest zagrożona

Ziemi nie zagraża żadna planetoida, a ta o której ostatnio było głośno, czyli Apophis już na pewno nie. NASA po raz ostatni obserwowała ją w 2008 roku. To fakt, że najmniejszy kosmiczny kataklizm może nas zmieść z powierzchni Niebieskiej Planety. No ale to nie powód, by wpadać w panikę. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest naprawdę bardzo, bardzo niewielkie.

I znowu w mediach pojawiła się informacja o tym, że Ziemi zagraża kataklizm z powodu pędzącej w naszym kierunku asteroidy. Do kolizji ma dojść dokładnie 13 kwietnia 2036 r. Liczby robią wrażenie. Ale czy słusznie? Asteroida Apophis porusza się z prędkością około 30 tys. km na godzinę, ma około 300 metrów średnicy i masę około 27 milionów ton. Straszne?

Przeciwnie. W kosmosie takie obiekty to nic specjalnego. Tylko w najbliższym sąsiedztwie Ziemi zidentyfikowanych jest grubo ponad 7 tys. planetoid (i prawie 90 komet), z których około 1200 to obiekty potencjalnie zagrażające Ziemi. Z tych aż 800 ma wielkość przynajmniej kilometra. A więc jesteśmy bezpieczni? Przeciwnie! Żyjemy w bardzo niebezpiecznej okolicy, choć trzeba przyznać, że we wszechświecie, ba nawet w naszej galaktyce są miejsca znacznie bardziej niebezpieczne. Czym bliżej centrum galaktyki, tym ciaśniej, więc i o zderzenie łatwiej. A to nie koniec, tylko początek długiej listy zagrożeń. No ale to dobry temat na zupełnie inny artykuł.

A wracając do asteroidy, a właściwie planetoidy, Apophis. Takich jak ona w kosmosie są miliardy, a w naszym otoczeniu setki, o ile nie tysiące. Zderzenie z takim obiektem miałoby opłakane skutki. I to niezależnie czy planetoida wpadłaby do oceanu czy uderzyłaby w ląd. W pierwszym przypadku upadek spowodowałaby powstanie fali tsunami, która wlałaby się setki kilometrów w głąb lądów. Wracając, wszystko co się tam znajduje zabrałaby ze sobą do oceanu.


W drugim przypadku, gdyby Apophis uderzyła w stały ląd, zainicjowałaby gigantyczną aktywność wulkaniczną i sejsmiczną. Wzbiłaby w atmosferę ogromne ilości pyłu i dymu, które na długie lata zasłoniłyby Słońce. Nastałaby długa zima. Płyty, na których leżą kontynenty zaczęłyby się zachowywać tak jak kry lodu na rzece na które z mostu ktoś zrzucił ciężki przedmiot. Zaczęłyby się falować, wypiętrzać i łamać. Trudno oszacować straty. Byłyby ogromne, ale wydaje się, że zderzenie z planetoidą wielkości Apophis nie zmiotłoby ludzkości z powierzchni Ziemi. To oczywiście nie jest pocieszenie. Czy jest się zatem czym martwić?

Instytuty astronomiczne w wielu miejscach na świecie śledzą obiekty, które potencjalnie mogą stanowić dla życia na Ziemi zagrożenie. Jedną z takich agencji, a być może najlepszą na świecie jest amerykańska NASA. Na stronie NASA Impact Risk (http://neo.jpl.nasa.gov/risk/) publikuje najbardziej aktualne wyniki swoich obserwacji. Ocenia nie tylko kiedy do ewentualnego zderzenia mogłoby dojść, ale także jakie jest prawdopodobieństwo takiego zdarzenia. Można by przewrotnie powiedzieć, że całkowitą pewność że dojdzie do kolizji Ziemi z jakimś obiektem będziemy mieli na tyle późno, że już nic nie będziemy mogli zrobić. Jak obserwuje się zagrażające nam planetoidy?

Sama obserwacja nie jest trudna, gorzej z obliczeniami jakie ktoś (coś) musi przeprowadzić. Teleskopy cały czas śledzą „ruch w kosmosie”. Gdy zauważają jakiś poruszający się obiekt badają skąd leci i dokąd zmierza. Czym dłużej go obserwują, tym dokładniej mogą powiedzieć jaka będzie jego droga w przyszłości. Sprawa jest skomplikowana matematycznie. W kosmosie wszystko jest w ruchu. Ziemia, inne planety Układu Słonecznego, ba cały nasz układ krąży z ogromną prędkością wokół centrum galaktyki. Wracając do planet. Każda ma inną masę i w innym czasie obiega Słońce. Znamy zarówno te czasy jak i masy, ale poskładanie tego wszystkiego w całość…

Wyobraźmy sobie teraz planetoidę, powiedzmy tą, która tym razem wylądowała na czołówkach światowych serwisów, czyli Apophis. Leci w naszym kierunku i jest przyciągana przez każdy z obiektów znajdujących się w sąsiedztwie. Mowa oczywiście o planetach, które są w ciągłym ruchu i o dziennej gwieździe, czyli o Słońcu. Słońce to dla planetoidy gigant nad giganty. Ale przyciąganie grawitacyjne pochodzące od planet też jest… niczego sobie. Niektóre są ogromne (jak Jowisz czy Saturn) inne niewielkie (jak np. Mars czy Merkury).


Nie byłoby problemu z wyliczeniem drogi takiego obiektu jak Apophis gdyby w całym kosmosie byłby tylko jeden obiekt. Gdyby oprócz planetoidy były dwa obiekty o różnych masach i to na dodatek poruszające się obliczenia stałyby się naprawdę skomplikowane. Do pracy trzeba by zatrudnić komputer. Ale nawet najpotężniejsza maszyna nie jest w stanie wyliczyć trajektorii lotu niewielkiej planetoidy mknącej pomiędzy ogromnymi i będącymi w ciągłym ruchu planetami. Tego się nie da zrobić. Na dodatek – jak w przypadku Apophis – 25 lat naprzód. Nie da się zrobić także dlatego, że na razie nie wiemy jaka jest dokładnie masa planetoidy, jak wiruje ona wokół własnej osi i jaki ma kształt. To wszystko są bardzo istotne informacje. Naukowcy szacują przyszłość planetoid, choć z medialnych doniesień można by odnieść wrażenie że mają pewność co do jej losów. Szacunki cały czas są korygowane, bo czym dłużej jakiś obiekt jest obserwowany, tym więcej potrafimy o nim powiedzieć.
13 kwietnia 2036 r. ma dojść do kataklizmu, w którym zginą miliony ludzi. Nie ma w tym jednak nawet kawałka prawdy. Wystarczy sprawdzić, chociażby pod wspominanym już wcześniej adresem NASA Impact Risk (http://neo.jpl.nasa.gov/risk/). A więc sprawdźmy. Dzisiaj obserwowane i śledzone są 32 obiekty, które potencjalnie mogą zagrażać Ziemi. Nie ma jednak wśród nich planetoidy Apophis, która ostatnia robi w mediach karierę. Ta rzeczywiście była obserwowana, ale w 2008 roku.

Później uznano, że jej dokładne śledzenie nie ma sensu, bo prawdopodobieństwo jej zderzenia z Ziemią 13 kwietnia 2036 roku wynosi 0,0004 proc. Prawie dwukrotnie bardziej prawdopodobne jest, że Apophis zderzy się z Ziemią 13 kwietnia, ale 2068 roku. Tak przynajmniej mówią szacunki. Na stronach NASA można znaleźć dokładną informację na podstawie jakich obserwacji astronomowie doszli do takich wniosków. A więc jeżeli chodzi o planetoidę Apophis obserwowano ją dokładnie 633 razy w czasie 1396 dni, pomiędzy 15 marca 2004 roku a 9 stycznia 2008 roku.

Z danych jakimi NASA dysponuje dzisiaj wynika, że największe prawdopodobieństwo zderzenia z Ziemią ma asteroida o „nazwie” 2011 AG5. Szansa na to, że dojdzie do niego 5 lutego 2052 roku, wynosi tyle ile jeden do około 10 tysięcy

si vis pacem, para bellum.

3

Odp: Tyche

hm Nie znamy Dnia ani Godziny tak ;]
Co Ma byc to będzie ,a czym Mniej wiemy tym lepiej śpimy tak . Więc radze ŻYJMY CHWILĄ!!
wink)