Temat: Nie ma ratunku dla Niemiec...
Niemcy powinni mieć się na baczności. Tym razem nie ujdzie im bowiem na sucho. I to dosłownie. Zgodnie z prognozami naukowców, zmiany klimatyczne w ciągu 100 lat doprowadzą kraj naszych zachodnich sąsiadów na skraj przepaści. Początek "końca" ma się zacząć już wkrótce.
Ta niezbyt optymistyczna zapowiedź nie pochodzi od jasnowidzów, "nawiedzonych" badaczy czy samozwańczych ekspertów. W miniony wtorek w Niemczech odbyła się specjalna konferencja poświęcona nadchodzącym zmianom. Podczas spotkania, najlepsi niemieccy meteorolodzy oraz urzędnicy ds. bezpieczeństwa krajowego roztaczali przytłaczającą dla niemieckich obywateli wizję.
Już w 2040 r. Niemcy znajdą się w dramatycznej sytuacji. Szacuje się, że w strefie przybrzeżnej suma opadów ulegnie podwojeniu w stosunku do wartości, które zarejestrowano w latach 1960-2000. Region ten będzie nieustannie nękany przez powodzie. Sytuacja z roku na rok będzie coraz bardziej dramatyczna, a z czasem "czarne chmury" zawisną także nad innymi strefami.
"W 2100 r. spodziewamy się ulewnych deszczy nawet zimą. W grudniu, styczniu i lutym będzie padać w całych Niemczech" - powiedział Paul Becker z Deutscher Wetterdienst, niemieckiej agencji, która zajmuje się monitorowaniem sytuacji pogodowej. "Te badania podwyższają presję, która powinna zmobilizować nas do działań pozwalających przeciwstawić się nieuniknionym skutkom zmian klimatycznych" - dodał Jochen Flasbarth z Umweltbundesamt, federalnej agencji ds. środowiska.
Pracownicy z Deutscher Wetterdienst podczas berlińskiej konferencji oznajmili, że nagminne będą sytuacje, kiedy deszcz będzie padał nieustannie osiągając średnią opadu na poziomie 100 l/m2 w wciągu 24 godzin. W wyniku kataklizmów, zniszczona zostanie infrastruktura odpowiedzialna za transport, przesył energii i dostawy wody - poinformował serwis "The Local".
Choć najgorsze dopiero przed Niemcami, pewne zmiany można zauważyć już teraz. Przedstawiciele niemieckiej organizacji Technisches Hilfswerk, która zajmuje się m.in. obroną cywilną poinformowali, że w ubiegłym roku konieczne było podwojenie liczby godzin zatrudnionym w niej pracowników. Wszystko z powodu szkód wyrządzonych przez niesprzyjające warunki atmosferyczne.
Eksperci zaznaczyli, że w obliczu niżu demograficznego, a co za tym idzie coraz mniejszą liczbą wolontariuszy, konieczne będą zmiany w polityce Niemiec w zakresie zwalczania skutków klęsk żywiołowych.
źródło: wp.pl