3,381

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Mam też pytanie do Atraktora.
Czy twoja ocena T. Maciejczuka nadal jest taka sama czy może zmieniłeś zdanie o  nim ? Bo mnie zaskoczył na plus.

3,382

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Na Ukrainie mamy bardzo brutalna wojne,ludzie siedza w okopach latami jak u nas w czasie pierwszej wojny swiatowej,niestety historia sie powtarza/deja vu/,takie odnosze wrazenie.. Wojna nie jest szlachetna i wesola jak w czterech pancernych.. My siedzimy w pieleszach dywagujac o niej jak o grze,realia moga byc bolesne gdy sie obudzimy w blocie z potwornym uczuciem glodu i strachu. Jak myslisz kto nie zwieje od razu?Mysle ze narodowcy,ludzie z ONR/Obóz Narodowo-Radykalny/ beda walczyc,armie mamy mala....W ONR sa rozni ludzie,nie palam do nich sympatia ale w czasie wojny beda na pewno potrzebni,tak tez jest na Ukrainie..
Na wojnie nigdy nie wiemy do konca kto jest kim,tak nas uczy historia.Julek zapytal mnie czy Pan Atraktor jest agentem.. Mam nadzieje ze jest po naszej stronie bo go bardzo szanuje za wiedze,madrosc i obiektywne spojrzenie na swiat ktory nas otacza.Pozdrawiam:)

3,383

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Kiedy zawziętość ludzi doprowadzi do końca świata.

Temat pasuje zarówno do użytkowników forum jak i równie dobrze do 'dobrej zmiany'. Oczywiście nie sugeruję, że wszyscy użytkownicy forum są z dobrej zmiany. Ale na pewno wielu z nich pasowało by bardzo dobrze do wyznawców PiS. Pytanie jest za to takie czy oni (użytkownicy forum) o tym wiedzą, że ich charakter dobrze nadaje się na manipulację półprawdami skierowanymi w ich stronę przez dobrą zmianę. Mam tylko nadzieję, że nawet jak o tym nie wiedzą, to pozostali czytelnicy nie ulegną zawziętości, która przejawia się w większości wpisów na wątku Atraktora. W dzisiejszych czasach należy być bardzo ostrożnym w odbiorze płynących przekazów.  Wpisy na forum są również rodzajem przekazu, niezależnie czy nam odpowiadają czy nie odpowiadają. Przecież, żeby się zorientować należy te wpisy przeczytać.
Tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy – zawziętości ludzkiej – tej niby najbardziej rozpowszechnionej wśród internautów i ludzi, którzy w internecie się nie udzielają. Natomiast specjaliści kliniczni nie używają za często słowa zawziętość, idą znacznie dalej pokazując następstwa tej przypadłości będące już przypadkami do leczenia klinicznego.
Nie będę się na nich skupiać ale chciałem tylko zasugerować jak zawziętość się kończy, silnymi lekami.
Wnioskiem płynącym z wpisów użytkowników może być tylko to, że nieważne czy są za poznawaniem przepowiedni Nostradamusa czy też są przeciwni tej wiedzy, to w większości są już w sposób chory zawzięci do wszystkiego i wszystkich w ich otoczeniu. Nie będę podawać konkretnych użytkowników z nicka, niech  sami się domyślą o kim mowa. Natomiast informacje dla czytelników, którzy lubią wiedzieć kogo czytają już w tym wpisie podałem. Dla uściślenia wystarczy spojrzeć na tekst rotkarta oraz jego zawiść do wszystkich oraz obojętność jego na jakiekolwiek sugestie.
Pisze, że i tak będzie trwał jak cień i zapewne nikt go nie przekona, że białe jest białe a czarne jest czarne. Niestety nie jest on wyjątkiem, takich ludzi będących opóźnionych w relacjach z innymi na tym forum jest więcej. Zapewne to jest powód na to że, wszyscy również ci normalni nie wzbogacają swojej wiedz o przepowiedniach Nostradamusa, a muszą ciągle czytać pierdoły chorych ludzi z zawziętości do wszystkiego czego oni nie napiszą lub nie pomyślą.
Mimo wszystko życzę wszystkim czytelnikom więcej zdrowej normalności.

3,384

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Chory to jest PanX z pustym wielkim ego,prawie jak hitler ktory mial pociag do nieletniej kuzynki..Znalazl sobie winnych polskich bogobojnych chasydow a byl pustm pustakiem ktory nie zdawal sobie sprawy ze pierwotni niemcy nie byli niebieskoocy,blond.To cecha slowian,te bzdury popisane przez niemiecki kosciol wciaz uznawane sa za prawde i to wsrod Polan,to dramat.Dobra zmiana to bedzie jak ten panx zejdzie na raka bo tylko na tyle zasluguje.Wypad z forum do budy ruskiej albo pod spudnice helgi merkel.Nie przeczytal ten pan nikt nic poza tym forum a gwiazdorzy,wielki jestes czy masz dlugi jezor tylko?

3,385

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Rotkarta !

Zmień pełną pieluchę, załóż czyste gacie i przestań zaśmiecać forum swoimi wpisami.
Nikogo nie interesują twoje chore skojarzenia. Nawet jak jesteś cieniem (jak sam piszesz) to nie masz pojęcia
o czym gryzmolisz swoje pierdoły.
Nie zasługujesz po swoich wpisach na tym forum, żeby odpisywać na twoje zaczepki, dlatego nie będę tego robić za często. Ale bierz również pod uwagę, że forum to czytają osoby, które mają inne niż twoje chore pojęcie rzeczywistości. Czytają wpisy użytkowników, a nie tylko twoje chore dyrdymały, skopiowane z różnych stron i wklejane bez sensu i związku z tematem na ten wątek.
Poza moimi słowami pocieszenia do twojego ego i pieluchy - muszę stwierdzić, że nie spotkałem na żadnym forum na którym pisał Atraktor takiej persony jak ty ani żadnych wpisów podobnych do tych twoich na tym forum. Dlatego przyłączam się do tych użytkowników, którzy pisali że twoim celem jest tylko skłócanie użytkowników.
Natomiast twoje wpisy są naprawdę bez związku z tym o czym pisał Atraktor.
Myślę nawet że nie znasz tekstów Atraktora.
Pomyśl raczej rotkarta o leczeniu zanim popadniesz w jeszcze większą paranoję.

3,386

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Wielki pan x wymieka?Widzialem te twoje wypociny,nic tutaj nie wnosisz oprócz smrodu onuc,mozecie pisac pod setkami nikow ale brak tresci was demaskuje..Norbertus,wojtus  i panx to ta sama niedorozwinieta kreatura,nic nie wnosi a gledzi jak stara baba. Teraz to jest moje forum,jak sie nie podoba to zaloz swoje jak norbertus.

3,387

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

ROTKARTA: tak się właśnie dostaje bana.

3,388

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Zaiste`wolna dyskusja i dociekania` a bany czyli cenzura jak za stalina.
Odrobina histirii: `Gdy umarli wstana z grobow`


KUROPATY – DROGA ŚMIERCI

JAK PRAWDA ZOSTAŁA ODKRYTA

Kuropaty, to historia wielkiej zbrodni i wielkich manipulacji, wzajemnych oskarżeń i tchórzostwa. Głównym bohaterem dokonanych tu zbrodni jest zbiorowa mogiła ofiar komunistycznego ludobójstwa  w uroczysku zwanym przez miejscowych Borem, w pobliżu Mińska.
Uroczysko Kuropaty znajduje się bezpośrednio za obwodnicą Mińska na północ od centrum miasta. Administracyjnie Kuropaty należą do sielsowietu horowiańskiego w rejonie mińskim, w obwodzie mińskim.
Do Kuropat nie prowadzi żadna linia miejscowej komunikacji autobusowej, czy też kolejowej.
Próżno również poszukiwać tej nazwy na mapach i planach miasta.. Aby tam dotrzeć, trzeba dojechać na kraniec Mińska, a dalej przejść pieszo wzdłuż autostrady, uważnie wypatrując wyłaniających się z zza drzew krzyży drewnianych, dużych i małych, przynoszonych tu przez zwykłych mieszkańców, pamiętających o zamordowanych  w latach 1937 – 1941 przez NKWD.
Władza komunistyczna w 1990 roku pogodziła się (z faktem, że społeczeństwo wie o tej zbrodni) i w Kuropatach postawiono duży głaz, na którym napisano, że tutaj, decyzją rządu, powstanie w przyszłości memoriał, pomnik ofiar Kuropat. Tak by się stało, gdyby nie Aleksander Łukaszenka, który od razu wprowadził do telewizji pseudohistoryków, a raczej byłych enkawudzistów, którzy mówili, że nie było żadnych Kuropat.

Dopiero w roku 1988 wyszły na jaw popełnione tu masowe komunistyczne zbrodnie. Głównymi ofiarami byli  Polacy, Białorusini i Żydzi. Polaków i Białorusinów mordowano jako rzekomych szpiegów na rzecz pańskiej Polski, natomiast Żydzi padli  ofiarą obłędnego antysemityzmu Stalina, jak również jego żdowskich towarzyszy zbrodni NKWD  m.in. Trockiego, Kaganowicza, czy też Berii.
Według prof. Jonathana Brenta, Stalin w czasie kolejnych czystek rozprawił się z organizacją partyjną w Leningradzie, potem w Gruzji, myślał o aresztowaniu Wiaczesława Mołotowa, Ławrientija Berii i Nikity Chruszczowa. Przygotowywał wraz z nimi rozprawę z setkami tysięcy sowieckich Żydów, aby pod koniec życia pozamykać wybitnych lekarzy w wytworzonym przez siebie tzw. „spisku lekarzy”. Pozamykał również uczonych, wojskowych i zarządzających gospodarką.

Sowieccy przywódcy byli przerażeni, bo wiedzieli, że Stalin jest całkowicie nieprzewidywalny. Dość jasne dla nich było to, że przygotowuje się kolejna wielka czystka również w aparacie bezpieczeństwa. Wiedzieli o budowie nowych łagrów na Dalekim Wschodzie przygotowywanych przez Gułag. Przygotowywane zbrodnicze plany budowy niemieckich obozów masowej zagłady wzorowane były na sowieckich łagrach Gułagu, jak również  konsultowane z ich specjalistami.
Gdy Białoruś stawiana była na wzór socjalistycznego rozwoju, jawiąc się jaka oaza spokoju, na jaw wychodziły zbrodnicze działania NKWD w Kuropatach. Próby jakiegokolwiek sprzeciwiania się systemowi sprawnie tłumił aparat partyjny.
Jednak zaistniał przełom w tej propagandzie systemu. W popularnej wśród inteligencji białoruskiej gazecie „Literatura i Sztuka”, która była ostoją języka i kultury białoruskiej pojawił się tekst autorstwa inżyniera  Jauhiena Szmyhaliowa oraz historyka sztuki i archeologa Zianona Piaźnika.

W owym tekście „Kuropaty – droga śmierci” autorzy ujawnili informacje zdobywane latami od ludności zamieszkującej okolice Kuropat. Świadkowie opowiadali im o ciężarówkach zwożących do lasu ludzi i rowach pełnych trupów. To wszystko zostało precyzyjnie opisane w „Literaturze i Sztuce” przez Szmyhaliowa i Paźniaka. Wkrótce o sosnowym lesie pod Mińskiem pisano już na całym świecie. Po publikacji artykułu doszło do wielotysięcznej demonstracji. Fakt zbrodni stalinowskiej uznały w 1990 roku komunistyczne władze Białorusi. Zobowiązały się do postawienia memoriału w uroczysku Kuropaty.

Prawda o Kuropatach o 250 tysiącach bezimiennych ofiar Stalina jak wspomniałem dotarła do Białorusinów dopiero w 1988 roku. Zenon Paźniak, późniejszy przywódca opozycji, która wywalczyła deklarację niepodległości Białorusi, opublikował artykuł o miejscu masowej zbrodni w lesie pod Mińskiem, opierając się na relacjach mieszkańców okolicznych wsi i na badaniach archeologicznych.
Po dojściu do władzy Aleksandra Łukaszenki zgłosili się kombatanci-weterani, byli enkawudziści, którzy utrzymywali, że zbrodni w Kuropatach dokonali Niemcy. Kiedy kolejne śledztwo prokuratury wskazało na NKWD, władze nagle zamilkły w tej sprawie.

Na Białorusi zawrzało, a partia musiała rozpocząć oficjalne śledztwo.

Potoczyło się ono szlakami utartymi. Nie zaprzeczano zbrodni wobec istniejących dowodów wykopalisk grobów. Ale w pierwszym okresie postępowania przygotowawczego całkowitą winę przypisano Niemcom,  jak uczynili to Sowieci w komisji Burdenki w Katyniu w 1940 r.
ROZKAZ ARESZTOWAĆ I ZABIĆ
Podobnie jak w zbrodni katyńskiej „pomylono” daty, nie przejmując się zupełnie w owym postępowaniu przygotowawczym, iż zbrodnie w Kuropatach rozpoczęto popełniać jeszcze w latach 30.ub.w.
Rok 1937 zapisał się w historii ZSRR jako początek największych czystek ze „znamionami ludobójstwa” . Józef Stalin oszalały na punkcie spisków, wydał rozkaz bezwzględnej walki z „wrogami ludu”. „Szkodliwa i dywersyjno – szpiegowska działalność agentów obcych państw dotknęła w mniejszym czy większym stopniu wszystkie, albo prawie wszystkie, nasze organizacje zarówno gospodarcze, jak i administracyjne oraz partyjne” – grzmiał Stalin na plenum Komitetu Centralnego w marcu 1937 roku. Rozpoczęły się masowe aresztowania. W lipcu 1937 roku komisarz generalny Bezpieczeństwa Państwowego Nikołaj Iwanowicz Jeżow, szef NKWD wydał rozporządzenie, które w detalach opisywało przebieg operacji aresztowań i mordów.

A priori podawano w rozporządzeniu przybliżoną liczbę osób, które należy aresztować, sposób prowadzenia śledztwa i wyrok jaki miał zapaść. Generalnie osoby podzielono na grupy narodowościowe: Białorusinów, Polaków oraz Żydów. Część z nich z góry była przeznaczona do aresztowania i zamordowania, część zaś na zesłanie na Sybir.
Białoruskie władze partyjne otrzymały rozkaz rozpoczęcia operacji na 5 sierpnia 1937 roku. Do rozstrzelania wyznaczono 2 tysiące osób, do pracy w obozach zesłano 10 tysięcy. W rok później okazało się, iż zlikwidowano 14 tysięcy osób. Każdy kto nosił polskie nazwisko, miał polskich krewnych lub bywał w Polsce mógł zostać aresztowany, oskarżony o szpiegostwo i zamordowany.

Od początku miejscem kaźni było uroczysko Kuropaty (Bór). Jednostki NKWD, zajmujące się aresztowaniem i przewożeniem mieszkańców do Kuropat zwano „czarnymi wronami”. Ich zadaniem było zatrzymanie określonej liczby osób i jak najszybsze zmuszenie ich do przyznania się do winy. Uciekano się przy tym do najwymyślniejszych tortur, po których większość przyznawała się do rzekomej współpracy z polskim wywiadem. To było jednoznaczne z wyrokiem śmierci. Skazanych wywożono do Kuropat i zabijano strzałem w tył głowy. Jak w Katyniu.Ciała zakopywano w zbiorowych mogiłach. Mordy w Kuropatach trwały aż  do ataku hitlerowskich Niemiec na ZSRS, czyli do czerwca 1941 roku.

JAK WALCZONO Z PRAWDĄ
Ostrożne obliczenia mówiły o 500 mogiłach. Każda z nich kryje od kilkudziesięciu do nawet 200 ofiar, co oznacza, że w Kuropatach może spoczywać ok. 100 tys. ofiar zbrodni NKWD.
Jednak Zianon Piaźnik twierdzi, iż zamordowanych w Kuropatach jest co najmniej 2 razy więcej.

Podobnego zdania jest Norman Davies, a według prof. Uniwersytetu Wrocławskiego Zdzisława Winnickiego w Kuropatach NKWD zamordowało powyżej 250 tys. osób.

Od 1991 roku Białoruś jest państwem samodzielnym, ZSRS przestał istnieć, Kuropaty stały się miejscem – symbolem pamięci narodowej. W celu zbadania zbrodni popełnionej w Kuropatach powołano towarzystwo „Martyrologii Białorusi”. Wkrótce  Zianon Piaźnik stanął na czele Białoruskiego Frontu Narodowego. Jednak gdy w 1994 roku prezydentem Białorusi został wybrany Aleksander Łukaszenka wszystko się zmieniło, Kuropaty przestały zaś odgrywać rolę spoiwa społeczeństwa, a oficjalna historiografia ponownie zaczęła wychwalać Armię Czerwoną.

O zbrodniach stalinowskich nowy prezydent Aleksander Łukaszenka milczał, popierając, a raczej inspirując prowadzoną przez państwowe organy akcję dezinformacji.
Następnie Zianona Paźniaka oskarżono o antyrosyjski nacjonalizm, który w przypadku zbrodni popełnionej w Kuropatach fałszywie oskarżył ZSRS, podczas gdy „faktycznie” Białorusinów, Polaków i Żydów zamordowali Niemcy.
Łukaszenka nigdy publicznie nie wspomniał o Kuropatach, nigdy też nie pojawił się tam publicznie, skupiając się na rozdawaniu orderów bolszewickim weteranom.
Na terenie zbrodni o powierzchni ok. 30 ha odkryto 510 mogił o rozmiarach
ok. 3 x 3 m  -  6 x 8 m i większe. Podczas ekshumacji odkryto szczątki ludzkie ( ok. 313 czaszek i kości, 340 protez zębowych z żółtego i białego metalu), rzeczy osobiste ( grzebienie, szczoteczki do zębów, mydelniczki, torebki, obuwie, resztki odzieży), a także 177 łusek i 28 pocisków. 164 łuski rewolwerowe i 21 pocisków pochodził z rewolweru typu Nagant (popularnie Nagan) i łuski z pistoletu TT, broni cywilnej pracowników NKWD. Znaleziono również łuski z pistoletów  typu Browning i Walther. Broń taka produkowana była również przed rokiem 1941 ; nierzadko nagradzano nią kadry  kierownicze NKWD. 55 świadków ze wsi  Cno – Jodkowo , Podbłocie i Drozdowo zeznało, iż w latach 1937 – 1941 pracownicy NKWD przywozili do Kuropat ludzi w zamkniętych samochodach, a następnie ich rozstrzeliwali . Istnieją również zeznania pracowników NKWD, którzy przeprowadzali egzekucje.

Potwierdzono, że ofiarami mordu w Kuropatach, byli zarówno Białorusini, jak i Polacy i  Żydzi. W czasie ekshumacji znaleziono m.in. męski grzebień, na którym znajdowały się napisy w języku polskim: „ciężkie chwile więźnia, Mińsk 25.04.1940. Myśl o was doprowadza mnie do szaleństwa z jednej strony, zaś z drugiej: 26 kwietnia rozpłakałem się - ciężki dzień”, - medaliki z wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej-. - Buty i kalosze z polskimi znakami firmowymi, czy emaliowany kubek z napisem na denku - Warszawa.-

WANDALIZMY
Nadanie Kuropatom statusu historyczno – kulturowego zabytku pierwszej kategorii w 1993 roku wymuszone było koniecznością ochrony mogił przed szabrownikami. Wiosną 1995 roku szabrownicy rozkopali ponad 10 grobów, a szczątki ludzkie zostały rozrzucone wokół.
Jesienią 1998 roku z mogił zostały wyciągnięte kości pochowane po ekshumacji przeprowadzonej przez przedstawicieli komisji śledczej.
W kwietniu 1999 roku wandale rozkopali 6 grobów, w październiku kolejne cztery. Niektóre z nich zostały rozkopane do głębokości 1,8 m na powierzchni 4 - 5 m2. Obok mogił leżały resztki i fragmenty rzeczy osobistych ofiar.

Jak zaznaczył archeolog Mikołaj Krywalcewicz, charakter rabunku świadczył o dobrze zorganizowanej i przygotowanej akcji. W Kuropatach krzyże stawiają ludzie, którzy nie wiedzą, gdzie zginęli ich dziadkowie lub ojcowie. Niestety krzyże każdego roku niszczone przez „nieznanych sprawców”.
Lawon Barszczeuski, białoruski opozcyjonista:
"Prawda odkryta o Kuropatach i o innych miejscach zbrodni stalinowskich była skrzętnie ukrywana. Miał powstać memoriał o zbrodniach stalinowskich, nie powstał. W interesie władzy nigdy nie leżało, by powstał tam memoriał o zbrodniach stalinowskich.

Natomiast wzniesiono kilka pomników Stalina w czasie rządów Aleksandra Łukaszenki..

Było kilku archeologów, którzy wiedzieli o tym, jeszcze chyba od początku lat 70-tych. Jednak w czasach przed pierestrojką nie mogli o tym mówić. Zniszczono by ten teren, wywieziono by zwłoki gdzie indziej i nikt by się nawet o tym nie dowiedział w tych czasach. Dopiero kiedy już moskiewska prasa pisała o miejscach zbrodni stalinowskich, wtedy Paźniak nagłośnił swoje odkrycie.
Zenon Paźniak z kolegami robili wywiady z mieszkańcami najbliższych wsi, którzy jeszcze pamiętali te czasy, mogli o nich świadczyć. Jeszcze w tamtym czasie żyli. Zgromadził dużo materiału, także archeologicznego. Wtedy w 1988 roku w tygodniku „Literatura i mastactwa” udało się opublikować materiał, który był wtedy sensacyjny. Tego tygodnika w ogóle nie można było znaleźć, wykupiono. Ludzie mówili o nim.
Artykuł oparty był na rozmowach ze świadkami tych wydarzeń na , ale nie tylko. Paźniak był archeologiem, znalazł tam może w sześciu, siedmiu miejscach, czaszki, kości, w dużej ilości. Musiał jednak pracować ostrożnie, żeby nie zauważono, że coś robi.
Na początku władze mówiły, że to nie może być, czegoś takiego nie było. Powstała jednak komisja akademii nauk, która dowiodła istnienia grobów. W jej skład wchodzili archeolodzy, którzy znaleźli groby, gdzie było po 100 osób, po 50, po 300. Wtedy już nie dało się tego ukryć. Inna wersja powstała później - skoro już znaleziono te zwłoki, to trzeba mówić, że to Niemcy są sprawcami. Niemcy oczywiście zabili wielu ludzi pod Mińskiem, ale akurat nie w tym miejscu. O tym też świadczyli ludzie z wsi pod Kuropatami, że Niemcy tam nie rozstrzeliwali.
Pod koniec lat 90-tych powstała komisja złożona z tzw. kombatantów, weteranów NKWD, którzy napisali, że tam Niemcy rozstrzeliwali. Wtedy prokuratura musiała zareagować, bo przecież ustaliła wcześniej, że to były zbrodnie stalinowskie, powstał też raport na ten temat w 1990 roku. Żeby to rozpatrzeć na nowo, utworzono nową komisję, z archeologów akademii nauk już bez Zenona Paźniaka, który był na emigracji. Ta komisja nawet znalazła kilka jeszcze bardziej dokładnych dowodów, że rozstrzeliwano tam w 1940 roku również Polaków. Znaleziono pewne resztki papierów, z polskimi literami. Ta komisja więc stwierdziła po raz kolejny, że to zbrodnia stalinowska.

Wtedy sprawę przemilczano. Nie było już słychać o kombatantach, ale też nie powstał pomnik. Ten memoriał, którzy ludzie tworzą każdego roku, przynosząc krzyże, niszczą po cichu wandale, można sobie wyobrazić kto. Każdego roku można znaleźć dziesiątki połamanych krzyży, kilka razy były niszczone znaki pamięci, które były postawione przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Clintona. Choć to ławka z granitu, którą trudno zniszczyć, to chyba z pięć razy ją dewastowano".

Władze Białorusi nie reagują na akty wandalizmu. Uszkodzenia znaków pamiątkowych i krzyży w Kuropatach miały miejsce dziesiątki razy. Pod koniec lat 90. została złamana metalowa tablica z napisem „Pokutnikom Białorusi” na Krzyżu Pokuty. W maju 2003 roku złamano 10 krzyży, a w 2004 roku z kamienia węgielnego skradziono tablicę pamiątkową, a nowa, zamontowana w 2005 roku zniknęła po tygodniu. W grudniu 2005 roku dwukrotnie namalowano swastyki i napisy satanistyczne na pomniku zabitych na uroczysku Żydów.
W podręcznikach szkolnych wydanych na Białorusi temat Kuropat jest pominięty.
W 1994 roku uroczysko Kuropaty odwiedził m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton. Przekazał wówczas w darze „od narodu amerykańskiego narodowi Białorusi na pamiątkę” granitową ławkę, którą później zaczęto nazywać potocznie „ ławką Clintona”. Pomnik wielokrotnie był niszczony. Oficjalnego pomnika nie ma do tej pory: - Praktycznie jest to teraz memoriał stworzony przez ludzi. Każdego roku przynoszą kilkadziesiąt nowych krzyży. Mimo tego, że są zawsze niszczone przez wandali, jest ich coraz więcej i coraz więcej w tym lesie.
Oczywiście, że oficjalni historycy nie mogą zajmować się tym tematem. Jest naturalnie młodzież, są historycy amatorzy i wyrzuceni z pracy. Oni piszą każdego roku nowe publikacje, związane z Kuropatami i z innymi miejscami stalinowskich zbrodni. Inna rzecz, że władza stara się to przemilczeć.
Sprawa jest do tego stopnia tajemnicza, że nie wiadomo, jak wiele osób może spoczywać w Kuropatach.
Oczywiście. Zenon Paźniak utrzymuje, że pochowano tam nie mniej niż 200 tysięcy osób w ciągu pięciu lat. Oficjalne oświadczenie prokuratury to kilkadziesiąt tysięcy osób, bo część grobów była pusta. Oczywiście, już za sowieckich czasów rozpoczęto wywożenie tych zwłok. Na szczęście nie zdążono tego zrobić przed nagłośnieniem tej sprawy.

Historyk Norman Davis mówi o ćwierć milionie ofiar pogrzebanych w Kuropatach.

Tam jest ponad 200 grobów, 10 na 15 metrów. Teoretycznie może być tak, jak obliczył Zenon Paźniak. Nie chodzi już o ilość ludzi, tego nie można już ustalić. W tym lesie zabito podstępnie olbrzymią liczbę osób.
Czy krewni tych osób, którzy zginęli w Kuropatach próbują się jakoś organizować, szukać prawdy o tym, co się stało?
Tak, kiedy jeszcze byliśmy deputowanymi do Rady Najwyższej, próbowaliśmy dotrzeć do archiwów NKWD. Jednak białoruskie KGB powiedziało wtedy, że te archiwa były wywiezione do Moskwy. Interpelacje do moskiewskiego KGB nie zdały się na nic. Napisano, że nie znaleziono tych archiwów. To straszna rzecz, ale na dzisiaj znamy imiona może 5 czy 6 osób, które odczytano natrafiając na rzeczy pozostałe po zmarłych. Poza tym – z tych dwustu tysięcy, kilkudziesięciu tysięcy – my nie znamy nikogo. Dlatego ludzie przychodzą tutaj i stawiają pomniki, jeśli nie wiedzą, gdzie zostali zabici ich dziadkowie lub ojcowie. Stawiają krzyże i podpisują je, bo to tutaj są mogiły wielkiej części ofiar zbrodni stalinowskiej. Ludzie, którzy nie wiedzą, gdzie znaleźć grób, tak robią. Są symboliczne pomniki, symboliczne napisy.
Praktycznie jest to teraz memoriał stworzony przez ludzi. Każdego roku przynoszą kilkadziesiąt nowych krzyży. Mimo tego, że są zawsze niszczone przez wandali, ich jest coraz więcej i coraz więcej w tym lesie.

W Kuropatach na Białorusi spoczywają też Polacy.

Inicjatywa upamiętnienia oficerów Wojska Polskiego rozstrzelanych na Kuropatach, podjęta przez białoruskiego historyka Igora Kuzniecowa wzbudziła prawdziwe oburzenie w konserwatywnym skrzydle białoruskiej BNF (Konserwatywno-Chrześcijańska Partia Białoruski Front Ludowy).. Jej sekretarz oskarża o chęć zawłaszczenia miejsca pochówku ofiar represji stalinowskich.
Profanacją i prowokacją nazwał sekretarz Konserwatywno- Chrześcijańskiej Partii Białoruski Front Narodowy Walery Bujwał, ustanowienie na uroczysku Kuropaty tablicy pamiątkowej, ku czci oficerów Wojska Polskiego. Tekst publikuje internetowe wydanie pima Arche.
Zdaniem sekretarza, inicjatywa „Za ocalenie Kuropat”, próbuje zmonopolizować miejsce pochówku setek tysięcy ofiar represji stalinowskich, choć jego zdaniem miejsce to powinno należeć do narodu – podkreśla Bujwał.
- Muszę powiedzieć, że dziś nie przyszliśmy tu aby świętować. Byliśmy bardzo zaniepokojeni doniesieniami. Poinformowano nas, że pojawił się tutaj persona non grata, pułkownika Kuzniecow . Po takich ludziach jak on, niczego dobrego nie można się spodziewać. Przekonaliśmy się, że stało się coś niedobrego, choć w minimalnym zakresie.
Kontrowersje wokół Kurapat rozpoczęły się w ubiegłym roku, kiedy mieszkający w Stanach Zjednoczonych Zianon Paźniak – przywódca Konserwatywno- Chrzescijańskiej Parti Białoruski Front Narodowy, nazwał inicjatywę Kuzniecowa „Za ocalenie Kuropat” prorządowym projektem, którego celem jest zniszczenie uroczyska, a samego Kuzniecowa – agentem KGB.
Przypomnijmy, inicjatywa „Za ocalenie Kurapat” upamiętniła Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Represji Stalinowskich tablicą, w miejscu egzekucji tysięcy ofiar. Według historyka Kuzniecowa, pamięć o tych strasznych wydarzeniach powinna żyć wiecznie, dlatego tabliczka przymocowana do drzewa, to tylko początek starań, by w tym miejscu powstał wielki memoriał.
- Chcę podkreślić, że tekst na tablicy zmienił się. Wcześniej używaliśmy terminu „Oficerowie Wojska Polskiego”. Wystąpiłem z inicjatywą i ona była podtrzymana, że to pojęcie trzeba rozszerzyć do; „Pamięci urodzonym na Białorusi żołnierzy Wojska Polskiego, zamordowanych przez NKWD. 1939-1941” , bo tam nie tylko oficerowie zginęli, ale rozstrzelani tam byli również szeregowcy – powiedział Kuzniecow.
Na Kuropatach spoczywają w masowych grobach ofiary egzekucji dokonywanych przez NKWD – zarówno Polacy jak i Białorusini. Według danych białoruskich – kilkadziesiąt do stu tysięcy, według niezależnych historyków, w tym Zenona Paźniaka, który jako pierwszy odkrył masowe groby NKWD – od 100 tys. do 250 tys. Profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje liczbę 250 tys. Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3872 Polaków z Białoruskiej Listy Katyńskiej.

3,389

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Zaiste`wolna dyskusja i dociekania` a bany czyli cenzura jak za stalina.

Obrażanie innych uczestników to nie "wolna dyskusja" a chamstwo. A ja za chamstwem nie przepadam...

3,390

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Patriotyzm:)
W kilkudziesięciu jednostkach i centrach szkolenia na terenie całego kraju stawiło się z kartami powołania do służby wojskowej 3600 ochotników. Wezmą oni udział w czteromiesięcznym szkoleniu wojskowym w ramach służby przygotowawczej na potrzeby korpusu szeregowych.
Szkolenie drugiego turnusu potrwa do 26 sierpnia br. Po jego zakończeniu ochotnicy zasilą szeregi Narodowych Sił Rezerwowych (NSR), a pozostali - wyszkolone rezerwy osobowe. Dla najlepszych żołnierzy służba w NSR może być przepustką do zawodowej służby wojskowej.

Jak informuje mjr Michał Romańczuk z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, podobnie jak w pierwszym tegorocznym turnusie, najwięcej - bo aż blisko 340 ochotników rozpoczęło służbę w Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu.

Trzeci turnus służby przygotowawczej na potrzeby korpusu szeregowych zostanie przyjęty na początku września. Łącznie, w 2016 roku, w jednostkach wojskowych i centrach szkolenia podległych DG RSZ, planuje się przeszkolić ponad 11,5 tys. osób.

3,391

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

呑吐

Ostatnio edytowany przez Moogi (2017-02-22 21:39:22)

3,392

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

呑吐

Ostatnio edytowany przez Moogi (2017-02-22 21:40:12)

3,393

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Moogi nikt cię nie atakował, jedynie za bardzo i za często przynajmniej mym zdaniem domagałeś się od uczestników tego forum, by podobnie jak ty i Atraktor byli dobrze obeznani w przepowiedniach Nostradamusa i pisali zawsze na temat. Ale jak już pisałem doceniam i myślę, że inni też doceniają twoją wiedzę w tym zakresie i twoje wpisy odnośnie przepowiedni są jak najbardziej mile widziane. Z drugiej strony po części przyznaję ci rację bo wpisy takich osób jak Rotkarta nie wnoszą niczego do dyskusji, są beznadziejne i obraźliwe i tylko zaśmiecają to forum. Moja wiedza co do przepowiedni koncentruje się na tym co przeczytałem we wpisach Atraktora, Arteuzy i twoich, nie posiadam w domu Almanachu ani innych dzieł Nostradamusa, dlatego z chęcią poznam więcej nieopublikowanych jeszcze przepowiedni, ale to Atraktor i ty musicie przejąć inicjatywę w tym zakresie, bo zdecydowana większość wypowiadających się tu użytkowników nie ma do nich dostępu. Mogą jedynie próbować interpretować wklejone i znane już przepowiednie, mniej lub bardziej słusznie, ale raczej na pewno nie podzielą się nowymi tekstami i ich profesjonalną analizą. Przyjmij więc małą, wcześniejszą krytykę normalnie. Nie musisz też zasłaniać swoich wpisów, przynajmniej tych zawierających teksty przepowiedni i twoje interpretacje.

p.s. Mnie osobiście interesowały wpisy Atraktora (jeszcze z forum gazety.pl) z przepowiedniami dotyczącymi poszczególnych krajów (Niemcy przed III wojną, Francja przed III wojną, USA, Polska itd.), sytuacji i wydarzeń w nich następujących, ten zainicjowany cykl był bardzo dobry i mym zdaniem powinien być kontynuowany, ale w tej kwestii wszystko w rękach Atraktora.

Pozdrawiam serdecznie

3,394

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Jak widac tylko Atraktor ma dostep do przepowiedni Nostradamusa.Reszta tylko czeka by napic sie wody z tej rzeki wiedzy nic nie wnoszac w dyskusje. Wklejanie internetowych fragmentow nie ma sensu,tu raczej wszyscy sie zgadzamy.By nie bylo nudno..byl tam ktos z Was?

Górski Karabach. Ormianie grają va banque
Rząd Armenii 5 maja skierował do parlamentu projekt uchwały o uznaniu Górskiego Karabachu. Przyjęcie dokumentu zwiastowałoby kolejną krwawą wojnę na Kaukazie.
Nieuznawana na arenie międzynarodowej Republika Górskiego Karabachu jest państwem de facto, choć nie de iure. Nie mogłaby funkcjonować bez wsparcia Armenii i ormiańskiej diaspory, posiada jednak pozostałe atrybuty państwowości: terytorium, ludność, stolicę, władze, armię (choć ta ostatnia jest częścią sił zbrojnych Armenii). Dla Azerów Karabach jest natomiast okupowaną przez Ormian integralną częścią własnego państwa, która od przegranej wojny z początku lat dziewięćdziesiątych pozostaje poza kontrolą Baku (zawieszenie broni zawarto w 1994 roku).

Armenia uważa, że zamieszkały przez nieco ponad 100 tysięcy Ormian Karabach powinien być niepodległym państwem. Kierując się jednak chłodną kalkulacją, nigdy formalnie go uznała. Gdyby to zrobiła, zniknąłby przedmiot niemrawych rozmów pokojowych, które toczą się pod egidą tzw. Mińskiej Grupy OBWE (jej współprzewodniczącymi są Rosja, Francja i USA; Grupa od lat bezskutecznie próbuje skłonić obie strony do kompromisu). Pozostałaby jedynie wojna.

Nauczka
Dlaczego właśnie teraz władze Armenii zdecydowały się na podniesienie kwestii uznania niepodległości Górskiego Karabachu? Przyczyn należy szukać w wydarzeniach sprzed miesiąca. W dniach 2-5 kwietnia w Górskim Karabachu doszło do tzw. wojny czterodniowej. Azerowie podjęli próbę odbicia części zajętych przez Ormian terytoriów. Nie odnieśli wielkich sukcesów (zajęli jedynie kilka mało ważnych strategicznie pozycji). Przynajmniej częściowo przełamali jednak traumę poprzedniej, przegranej wojny (przeszło dwie dekady temu Ormianie opanowali nie tylko Karabach, ale też duże terytoria wokół enklawy), a propaganda władz w Baku wykorzystała mini-zwycięstwo na arenie wewnętrznej.

Z kolei Ormianie – mimo że Azerowie nie przerwali ich linii umocnień – przeżyli potrójny szok. Po pierwsze, okazało się że ich przeciwnik nauczył się walczyć. Po drugie, podczas czterodniowych walk zginęło aż dziewięćdziesięciu dwóch ormiańskich żołnierzy (a dla 2,5-milionowego kraju, który boryka się z gigantycznym kryzysem demograficznym, to dotkliwa strata). Po trzecie zaś, do Ormian dotarło, że w razie wznowienia działań wojennych nie mogą liczyć na Moskwę.

Co więcej, uświadomili sobie, że Rosja – ich formalny sojusznik – przyczyniła się do zaostrzenia sytuacji (np. poprzez sprzedaż ofensywnego uzbrojenia Azerom). Niewykluczone, że Rosja dała wręcz Baku zielone światło do rozpoczęcia operacji. W takim przekonaniu umocniła Ormian rosyjska ofensywa dyplomatyczna, która miała miejsce już po przerwaniu walk. Według (prawdopodobnie kontrolowanych) przecieków Moskwa złożyła stronie ormiańskiej propozycję „rozwiązania” konfliktu: siły ormiańskie miałyby wycofać się z kilku terytoriów wokół Karabachu, do regionu weszłyby rosyjskie siły pokojowe, a kwestia statusu Karabachu odłożona zostałaby na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Ormianie grożą Moskwie
Co skłoniło Moskwę do podjęcia takich działań? Imperialna logika, zgodnie z którą Armenia i konflikt karabachski są jedynie narzędziami w jej polityce na Kaukazie. Priorytetem tej polityki jest zaś na chwilę obecną pozyskanie Azerbejdżanu, skłonienie go do bliższej współpracy, a być może nawet do wejścia do rosyjskiej strefy wpływu.

Zgoda jakiegokolwiek przywódcy ormiańskiego na moskiewski plan (równoznaczny ze zdradą narodową) mogłaby jednak oznaczać dla niego pożegnanie się z polityką, o ile nie z życiem. W takiej sytuacji zdradzony po raz drugi przez Rosjan prezydent Serż Sargsjan (we wrześniu 2013 roku Moskwa zmusiła go do wycofania się z negocjacji umowy stowarzyszeniowej z UE na rzecz wstąpienia do Unii Eurazjatyckiej) prawdopodobnie postanowił grać va banque. Stwierdził wprost, że rosyjscy mirotworcy nie mają czego szukać w Karabachu, a dopóki ten ostatni nie będzie miał gwarancji bezpieczeństwa, nie ma o czym rozmawiać.

Groźba uznania niepodległości Karabachu skierowana jest nie do Baku, a do Moskwy. Wpisuje się ona w trwający od pewnego czasu proces usztywniania pozycji Erywania. Czy dojdzie do spełnienia tej groźby 10 maja, gdy armeński parlament będzie rozpatrywał projekt uchwały? Mało prawdopodobne. Wiceminister spraw zagranicznych Armenii Szawarsz Koczarian wyraźnie stwierdził, że w razie kolejnego naruszenia przez Azerbejdżan zawieszenia broni Erywań uzna Republikę Górskiego Karabachu. Projekt zostanie więc prawdopodobnie zawieszony, przekształcając się w dyżurne narzędzie polityczne.

Nie można jednak również wykluczyć (teraz czy za kilka tygodni, miesięcy) wariantu wojennego. W dłuższej perspektywie będzie coraz trudniejszy do uniknięcia (przyczynami są m.in. niemożność wypracowania kompromisu oraz dominujące w Armenii poczucie braku wyjścia z sytuacji). Tym bardziej, że w swojej historii Ormianie wielokrotnie sięgali po radykalne i nie zawsze racjonalne środki, a sytuacja w regionie i emocje po obu stronach linii frontu kipią.

3,395

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

呑吐

Ostatnio edytowany przez Moogi (2017-02-22 21:41:13)

3,396

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Nie ma sensu dyskutować na ten temat Moogi, bo nasze zdania różnią się. Czas pokaże kto miał rację.

Dla mnie najbardziej prawdopodobna przyszłość tego forum wygląda następująco w zależności od scenariusza:

Jeśli ty i Atraktor będziecie pisać, to ludzie będą owszem śledzić i czytać to forum, ale najlepiej będzie jeśli nie będą wdawać się w dyskusję. Bo wtedy merytoryczność spadnie automatycznie na drugi plan z 2 powodów.

Po pierwsze jak pisałem większość nie ma potrzebnej wiedzy, nie ma dostępu do przepowiedni i ich wpisy, w tym moje, będą polegały co najwyżej na kopiowaniu znanych przepowiedni i próbie ich własnej interpretacji , z reguły niewłaściwej.

Ale po drugie, co mym zdaniem ważniejsze, nawet jeśli jak piszesz ktoś się "bardzo postara", wyszuka coś nowego i wyrazi przy tym swoje zdanie na temat tego co wyszukał, to wtedy i tak Moogi, tak na 80%, zderzy się z "twoim poirytowaniem i "mieszanymi uczuciami" i zostanie przez ciebie skrytykowany.

I tylko właśnie za to zostałeś wcześniej neutralnie skrytykowany, nie tylko przeze mnie. Twoim jedynym wiarygodnym źródłem jest Atraktor, i nie ma w tym nic złego, bo moim też. Ale różnica jest taka, że poza tym mało kto cię swoimi wpisami nie drażni i mało kto jest na tyle mądry, by w ogóle wypowiedzieć się tutaj i chociaż wymienić się opiniami.

Gdy pisałeś na początku sam, to ludzie owszem z zainteresowaniem czytali, ale jak zacząłeś dyskutować z kilkoma osobami (wśród nich były też owszem oszołomy nie przeczę), to więcej wpisów poświęconych było w każdym razie opieprzaniu i wyśmiewaniu innych niż przepowiedniom i o to właśnie poszło.

Ja nigdy nie chciałem się tu wymądrzać i udowadniać nikomu, że jestem specjalistą od Nostradamusa, ani tym bardziej prowadzić tego forum, wyraziłem jedynie swoje zdanie i przewidywania co do niektórych przepowiedni i zadając pytania chciałem poznać zdanie innych. I będę tak robić nadal jeśli pojawią się jakieś nowe wydarzenia. To wszystko. To nie żadne zawody kto jest mądrzejszy albo kto lepiej poprowadzi forum.

Dla mnie twoje wpisy mimo wszystko powtórzę, że są doceniane, ale tylko te z przepowiedniami i interpretacjami, natomiast ta druga połowa tych, w których tylko wypominasz błędy innym (słusznie lub niesłusznie) są bezwartościowe, ale to tylko moje zdanie. Pozdrawiam serdecznie

3,397

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Plone pogaduszki panowie...Mam nadzieje ze nie schizofrenika,czekamy na konkrety..

Aby interpretowac przepowiednie trzeba znac historie i obecna miedzynarodowa sytuacje,by osadzic te `bajke` w realiach..

- Poprzednia ekipa - wbrew opinii służb - wprowadziła do komunikacji system telefonów, który nie gwarantuje żadnego bezpieczeństwa przekazywanych informacji - mówił dziś w sejmie szef MSZ Witold Waszczykowski. Atakował swojego poprzednika za to, że za jego kadencji w ministerstwie "drastycznie ograniczono możliwości przekazywania wiadomości niejawnych".
Rząd Prawa i Sprawiedliwości przedstawił dziś w sejmie wyniki audytu, który miał dotyczyć funkcjonowania wszystkich resortów za czasów poprzedniej władzy. Każdy minister wytykał z mównicy sejmowej błędy swoich poprzedników. Dostało się też byłemu szefowi resortu spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu. Krytycznych uwag nie szczędził mu obecny minister Witold Waszczykowski. Według niego poprzednia władza swoimi zaniedbaniami doprowadziła do sytuacji, w której znacznie wzrosło ryzyko wycieku poufnych informacji.

- W MSZ radykalnie próbowano zmienić tryb obiegu informacji. Powstał niesławny, zacinający się, niefunkcjonujący elektroniczny obieg dokumentacji. Postawiono na szybkość przekazu - kosztem bezpieczeństwa – oskarżał z mównicy sejmowej Waszczykowski.

Szef MSZ opisywał, jak poprzednia ekipa - wbrew opinii służb – wprowadziła do komunikacji system telefonów, który „nie gwarantuje żadnego bezpieczeństwa przekazywanych informacji”. Według obecnego ministra drastycznie ograniczono możliwości przekazywania wiadomości niejawnych.

- Jednocześnie w latach 2007 – 2015 zlikwidowano punkty szyfrowe w 59 placówkach zagranicznych Polski. Polscy dyplomaci za rządów Radosława Sikorskiego oduczyli się pisać treściwych, niejawnych pogłębionych materiałów analitycznych. Byli za to rozliczani z twittów – ironizował minister spraw zagranicznych.

Jednocześnie zapewniał, że jego resort naprawia rzekome błędy poprzedników.

- Obecnie odtwarzamy łączność szyfrową z placówkami, zmieniamy kulturę pracy – tłumaczył Witold Waszczykowski.

3,398

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Bardzo dobrze dla forum że Moogi wraca do pisania na forum. Takie osoby jak Moogi wiedzą o czym piszą i piszą w temacie wątku założonego dla wpisów Atraktora. Pozdrawiam Moogi i czekam na więcej autorskich wpisów.

Powtórka z rozrywki jeśli chodzi o zaintrygowany111 – czy ty czytasz co sam napisałeś. Tylko krytyka a w twoich wpisach prawie żadnych konkretów. Swoimi wpisami do Moogi, powtarzasz się  w tym co już pisałeś, a jak cenisz tak jego wpisy to po co przeszkadzasz w nowych wpisach swoimi osobistymi  wycieczkami do Moogi.

Ps.
Czy na forum jest tolerowany spam zaśmiecający wątek i nie ma wyciąganych wniosków z banów. Czy można sobie żartować z użytkowników i przede wszystkim z Administratora. Zmiana nicka nie powinna być tolerowana – ban dotyczy osoby robiącej wiochę a nie jednego nicka tej osoby. Ten osobnik nie szanuje niczego i nikogo – wkleja swoje „nowości” nie podając źródła pewnie się wstydzi ale łamie też prawo autorów tekstów. Poczynia sobie też jak dawniej. Jak się mówi A to należy powiedzieć B – pomimo że to jest w gestii Pana Administratora forum.   
Czy ktoś ma wątpliwości że to ta sama nieżyczliwa dla forum osoba, która po banie założyła sobie kilka nowych nicków i pewnie nie tylko tych tu cytowanych- ale powiązanych negatywną nazwą – odwetem do forum:

rotkarta : 2016-05-04 23:22:09  napisał/a:

  ...nic nie wnosi a gledzi jak stara baba. Teraz to jest moje forum,jak sie nie podoba to zaloz swoje jak norbertus.

rotkarta-cezar II : 2016-05-05 16:11:01 napisał/a:

  Zaiste`wolna dyskusja i dociekania` a bany czyli cenzura jak za stalina.
Odrobina histirii: `Gdy umarli wstana z grobow`

rotkarta-odwet : 2016-05-07 00:54:39 napisał/a:

  Patriotyzm:)

rotkarta- demaskator: 2016-05-07 00:54:39 napisał/a:

  Reszta tylko czeka by napic sie wody z tej rzeki wiedzy nic nie wnoszac w dyskusje. Wklejanie internetowych fragmentow nie ma sensu,tu raczej wszyscy sie zgadzamy.By nie bylo nudno..byl tam ktos z Was?

rotkarta- demaskator: 2016-05-11 23:34:19 napisał/a:

  Plone pogaduszki panowie...Mam nadzieje ze nie schizofrenika,czekamy na konkrety..

3,399

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Zostalem indagowany przez osobnika o nicku NoNiewiem o zrodla moich informacji.. Nie podaje niczego z blogow czy mikroblogow bo to moja prywatna sprawa kogo lubie czytac. Informacje z tak znanego wszystkim Defence24.pl czy Niezalezna.pl nie sa jakos specjalnie tajne i nie sadze by mnie ktos sadownie gnebil za ich uzycie.Brak na tym forum normalnej dyskusji jest spowodowany brakiem zaineresowania takowej przez osobe(y) usilujace zamknac to forum jak poprzednie.Inwektywy przemilcze,zbyt jestem zajety by sie w to bawic.

3,400

Odp: Wiek XXI: wizje i przepowiednie. Wolna dyskusja i dociekania.

Kartoteki funkcjonariuszy służb specjalnych PRL-u, agentura Departamentu IV, meldunki operacyjne komunistycznego wywiadu, dane tajnych współpracowników działających m.in. w sferze biznesu i mediów składają się na zawartość zbioru zastrzeżonego, tzw. Z, Instytutu Pamięci Narodowej. Znalazły się w nim również dotyczące lustrowanych osób dokumenty, które nigdy nie trafiły do sądów podczas ich procesów lustracyjnych. Jednak odtajnienie tego zbioru nie nastąpi szybko. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, jeszcze do końca I kwartału br. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego kierował do IPN wnioski o przedłużenie okresu zastrzeżenia tajnych dokumentów

Ujawnienie zbioru zastrzeżonego wstrząśnie polską opinią publiczną – można go jedynie porównać do publikacji „Raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych”. Dziesięć lat temu komisja weryfikacyjna pracująca pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza, na podstawie dokumentów, zgromadziła informacje dotyczące nielegalnej działalności wojskowych służb specjalnych działających po 1990 r. Okazało się wówczas, że wpływy agentury w najważniejszych dziedzinach życia publicznego w III RP mają swój początek w PRL. Raport z weryfikacji WSI objął wyłącznie służby wojskowe – teraz mają być ujawnione zasoby cywilnych służb specjalnych PRL-u.

Zlustrowani nie do końca

W ostatnim czasie ze zbioru zastrzeżonego zostały wyodrębnione dokumenty dotyczące nieżyjącego już Roberta Mroziewicza, polityka Unii Wolności, którego lustracja toczyła się przez wiele lat. Teraz okazuje się, że w zbiorze zastrzeżonym były dokumenty, które nigdy nie trafiły do sądu. Robert Mroziewicz był bardzo wpływowym politykiem wywodzącym się ze środowiska Adama Michnika i Jacka Kuronia – od 1992 do 1997 r. przez kolejne rządy (Hanny Suchockiej, Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza) był wiceministrem spraw zagranicznych, a w rządzie Jerzego Buzka pełnił funkcję wiceministra obrony narodowej, zajmując się integracją Polski z NATO.

Proces lustracyjny Mroziewicza, który rozpoczął się w 1999 r., wywołał burzę. Rzecznik interesu publicznego sędzia Bogusław Nizieński znalazł się na celowniku „Gazety Wyborczej”. W obronę Mroziewicza zaangażowali się m.in. Helena Łuczywo i Piotr Pacewicz, zastępcy Adama Michnika, redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Jacek Kuroń, wówczas polityk Unii Wolności, publicznie skrytykował lustrację, a za okoliczność obciążającą uznał to, że nazwisko Mroziewicza dostało się do publicznej wiadomości przed wyrokiem sądu.

14 czerwca 2000 r. sąd uznał, że Mroziewicz był kłamcą lustracyjnym, ponieważ nie ujawnił kontaktów z wywiadem i kontrwywiadem PRL podczas pobytu za granicą w latach 70. i 80. W 2002 r. Sąd Najwyższy uwzględnił jego skargę kasacyjną, a w 2007 r. proces o kłamstwo lustracyjne umorzono, ponieważ sąd uznał, że Robert Mroziewicz „działał w błędzie”.

„Jak poinformował jeden z sędziów Sądu Lustracyjnego, uznano, że R. Mroziewicz w swym przekonaniu złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był agentem, choć »obiektywnie było ono nieprawdziwe«.

Sędzia wyjaśnił, że w latach dziewięćdziesiątych Mroziewicz kilka razy był dopuszczany przez polskie służby specjalne jako wiceszef MON do tajemnic państwowych, w tym do sekretów NATO (w tej procedurze sprawdza się m.in. związki danej osoby ze specsłużbami PRL, które same w sobie nie uniemożliwiają wydania certyfikatu dopuszczającego do tajemnic). »Lustrowany uznał, że jeśli jest dopuszczony do tajemnic, to jego kontakty z SB nie były współpracą w rozumieniu ustawy; sądził, że gdyby istotnie współpracował, nie wydano by mu tych dopuszczeń« – wyjaśnił sędzia. Zarazem sąd uznał, że obiektywnie była to współpraca w rozumieniu ustawy, bo zachowało się »kilka dokumentów sporządzonych przez Mroziewicza dla SB«. Reasumując: ponieważ Robert Mroziewicz w sprawie swojej współpracy z SB kłamał wcześniej wielokrotnie i zawsze mu się udawało, to miał prawo oczekiwać, że uda się i tym razem. Działał więc »w wyniku błędu« co do oceny sytuacji, ponieważ tym razem jednak wyszło na jaw, że skłamał” – czytamy w książce pt. „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Przewodniczącym składu orzekającego był sędzia Piotr Hofmański; oprócz niego w składzie orzekającym byli sędziowie Jacek Sobczak i Józef Szewczyk.

Teraz okazało się, że część dokumentów dotyczących Roberta Mroziewicza nigdy do sądu nie dotarła – były skutecznie schowane w zbiorze zastrzeżonym. Według nieoficjalnych informacji nie jest to jedyny przypadek – w „Z” znajduje się znacznie więcej dokumentów, które odsłonią nieznane historie z przeszłości wielu znanych osób.

Ochrona służb PRL i agentury

Zbiór zastrzeżony budzi emocje od chwili opisania go w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej z 18 grudnia 1998 r. Składa się on z dokumentów przesłanych od momentu powstania IPN przez szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefa Agencji Wywiadu, szefa Straży Granicznej oraz ministra obrony narodowej, a po reformie służb także przez szefów Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Według ustawy, przez określony okres w tajnym zasobie znajdują się dokumenty istotne dla bezpieczeństwa państwa. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, trafiły tam dokumenty dotyczące m.in. agentury wywodzącej się z mediów, biznesu oraz służb. W „Z” do dziś są teczki funkcjonariuszy służb specjalnych PRL, z których większość jest już na emeryturze i trudno wytłumaczyć, dlaczego są oni chronieni ze względu na bezpieczeństwo państwa. Część dokumentów dotyczy agentury powołanego do walki z Kościołem Departamentu IV, w którym pracowali zabójcy księdza Jerzego Popiełuszki – Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala, Waldemar Chmielewski i Adam Pietruszka. Departament IV miał bardzo silnie rozbudowaną agenturę, a odtajnienie dokumentów pozwoli na pokazanie skali problemu.

W „Z” znalazły się również meldunki, szyfrogramy i korespondencja Departamentu I, czyli wywiadu PRL. Jak cenne są to papiery, świadczą inne tego typu dokumenty, które już zostały ujawnione. Wystarczy przypomnieć korespondencję wywiadu wojskowego PRL-u, czyli Zarządu II Sztabu Generalnego. To właśnie dzięki tej dokumentacji wiadomo o kontaktach Grzegorza Żemka, szefa FOOZ i agenta wywiadu wojskowego, z funkcjonariuszami tej służby – w korespondencji są opisane m.in. zadania, które miał realizować dla wojskowej bezpieki.

W zbiorze zastrzeżonym IPN w korespondencji wywiadu cywilnego są także wymienieni agenci, którzy realizują zadania dla cywilnej bezpieki – są to m.in. ludzie z kręgów biznesu. Z ujawnionych do tej pory dokumentów wynika, że w biznesie i mediach były osoby zarejestrowane przez cywilną bezpiekę, m.in. Leszek Czarnecki, właściciel Getin Banku, potentat farmaceutyczny Jerzy Starak czy dziennikarz Marek Niedźwiecki.

Spór o zbiór zastrzeżony

Chociaż ustawa IPN jeszcze nie weszła w życie, już rozgorzała dyskusja, czy zbiór zastrzeżony ma być w całości ujawniony.
Byłbym tu bardzo ostrożny. Jest w nim, owszem, sporo materiałów, które nigdy nie powinny się tam znaleźć, ale są również materiały, których ujawnienie może narobić dużo szkód poszczególnym ludziom, krajowi i polskim służbom. Niektóre materiały trzeba jednak obłożyć klauzulami tajności i dobrze pilnować, żeby pod pretekstem badań naukowych nie dotarli do nich np. przedstawiciele obcych służb. Tu muszą obowiązywać stosowne zabezpieczenia
– mówił w styczniu br. portalowi wpolityce.pl dr Piotr Gontarczyk, historyk z IPN.

Jak ustaliła „Gazeta Polska”, w pierwszym kwartale tego roku szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotr Pogonowski skierował do IPN cztery wnioski o zastrzeżenie 33 jednostek archiwalnych (akt, które znajdują się pod jedną sygnaturą) oraz zastrzeżenie 113 kart. Oznacza to, że nie będą mogły być one ujawnione ze zbioru zastrzeżonego przez okres, który we wniosku określił szef ABW.

Nowy prezes IPN w porozumieniu z szefami służb ujawni dokumenty, które przez 26 lat były ukryte przed opinią publiczną – już dziś wiadomo, że klucz tworzenia zbioru zastrzeżonego nie był czytelny i zrozumiały.
Argument o tzw. tajnych współpracownikach tajnych służb, po 26 latach licząc od daty od likwidacji SB, należy uznać za nietrafny, a wręcz zahaczający o budowanie motywu, który ma za zadanie usprawiedliwić w oczach opinii publicznej kontynuację ukrywania akt operacyjnych komunistycznego aparatu represji. Tymczasem do zbioru zastrzeżonego były wprowadzane dokumenty także bez jakiejkolwiek podstawy merytorycznej, co wprost wynika z dotychczasowych badań. Miało to na celu ukrywanie dowodów zbrodni oraz interesów komunistycznej bezpieki
– mówi nam Piotr Woyciechowski, ekspert podkomisji ds. nowelizacji ustawy o IPN.

I dodaje:
Zapytam retorycznie – co istotnego dla bezpieczeństwa państwa miało ukrywanie przez ostatnie 15 lat w zbiorze zastrzeżonym akt Jerzego Zelnika lub też skazanego w latach 60. w procesie kryminalnym Mariana Kargula vel Kierdela? Na ukrywanie w tajnym zbiorze tych, a także innych dokumentów nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Trzeba go ujawnić jak najszybciej, tym bardziej że jest on skatalogowany i opisany.
Pierwsze dokumenty ze zbioru zastrzeżonego poznamy najwcześniej za pół roku – wszystko będzie zależało od wyboru nowego prezesa IPN.

Cały tekst przeczytasz w najnowszym numerze „Gazety Polskiej” Niezalezna.pl