Z CYKLU POLSKIE MITY:
Obrona Częstochowy!
W roku 1655 nastąpił krytyczny moment w dziejach państwowości polskiej. Zagrożony został byt Rzeczpospolitej. Gdy zwycięskie wojska rosyjskie opanowały większość Wielkiego Księstwa Litewskiego, a na Ukrainie trzymał się mocno Chmielnicki, na Polskę zwalił się najazd szwedzki.
W rozmaity sposób tłumaczono powody inwazji szwedzkiej. Nie ma jednak jednorodnego wytłumaczenia. Powodów było wiele. A to: stosunki wewnętrzne w Szwecji, a to trudności z utrzymaniem licznej armii szwedzkiej w kraju, a to sukcesy rosyjskie na Litwie, a to słabość Rzeczpospolitej, a to błędna polityka Jana Kazimierza, aż wreszcie zwyczajna zdrada polskich wielmożów.
Wojska szwedzkie w krótkim czasie opanowały tereny Rzeczpospolitej. Niezwykle pomocna była w tym poddańcza postawa polskiej szlachty i duchowieństwa.
Równie szybko jak Karol Gustaw zajął Rzeczpospolitą, tak równie szybko musiał wycofać się ze swoją armią. Część historyków – szczególnie XVIII i XIX wiecznych – uznawała za przełomowy moment w historii „potopu” heroiczną obronę Częstochowy. Ten punkt widzenia powielano w licznych pracach. Chwalbę wiktorii częstochowskiej opiewali również pisarze, a wśród nich Henryk Sienkiewicz.
Sienkiewiczowski „Potop” utrwalił w społeczeństwie polskim obraz wielkiego oblężenia, niezwykłej odwagi obrońców i niewyobrażalnej wprost postawy przeora Augustyna Kordeckiego. Tak zrodził się mit, który z historyczną prawdą niezbyt wiele ma wspólnego.
Zdrajca czy bohater?
250px-augustyn_kordecki.jpg„Bramy piekielne nie przemogą mocy niebieskich. Uspokójcie się i otuchy w serca nabierzcie. Nie wstąpi noga heretyka w te święte mury, nie będzie luterski ani kalwiński zabobon guseł swych odprawował w tym przybytku czci i wiary”. Tak na stronnicach „Potopu” przemawiał ksiądz Kordecki do wiernych, kiedy wokół jasnogórskiego klasztoru stanęli Szwedzi.
„Ponieważ całe królestwo polskie posłuszne jest Najjaśniejszemu Królowi Szwecji i uznało Go za swego Pana, przeto i my wraz ze świętym miejscem, które dotąd królowie polscy mieli we czci i poszanowaniu, pokornie poddajemy się Jego Królewskiej Mości Panu Szwecji, zgodnie z listem z dnia 28 października, nadesłanym nam przez Wielmożnego Posła Wittenberga. Nasze poddanie się ponawiamy w liście do Warszawy (do króla Karola Gustawa), na który łaskawej obecnie czekamy odpowiedzi. Jako wierni poddani Jego Królewskiej Mości Króla Szwecji, a naszego Najmiłościwszego Pana, nie myślimy podnosić więcej oręża przeciwko wojsku Waszej Dostojności”. (tj. Müllera). „Niechaj się dowie szanowna i szlachetna Dostojność Wasza, że nasz stan zakonny nie posiada prawa wybierania królów, lecz czci tych, których szlachta królestwa wybrała. Ponieważ Jego Królewską Mość Króla Szwecji całe królestwo uznaje i na swego pana wybrało, przeto i my z naszym miejscem świętym (...) pokornie poddaliśmy się Jego Królewskiej Mości Szwecji (...) Czcimy więc jako ulegli poddani Jego królewską Mość Szwecji, Pana naszego najłaskawszego, nie zamierzamy też podnieść zaczepnego oręża przeciw wojsku Jego Królewskiej Mości (...) Nasz klasztor (...) zasyła do Boskiego Majestatu modlitwy za bezpieczeństwo Najjaśniejszego Króla Szwecji, Pana i protektora naszego królestwa, jak i nas samych, których bynajmniej nie jest powołaniem opierać się potędze królów (...) Cokolwiek Jego Królewska Mość rozkaże, spełnimy. (...) Zanosimy ustawiczne modły do Boga i Najświętszej Bogarodzicy, czczonej w tym miejscu, o zdrowie i pomyślność Najjaśniejszego Pana, Króla Szwecji, Pana i Protektora naszego Królestwa...”. – to też ksiądz Kordecki. Tyle, że teraz cytuję historyczny dokument. Odnalazł go w szwedzkich archiwach (w 1905 roku) i opublikował szwedzki badacz, dyrektor królewskiego archiwum Szwecji, Theodor Westrin.
Komu wierzyć? Wielkiemu pisarzowi, który niestety znany jest również i z tego, że z historyczną prawdą nie było mu po drodze. A może wierzyć historycznym dokumentom i rzetelnym badaczom historii? Serce podpowiada: wierzyć Sienkiewiczowi. Rozum nie może się tym zgodzić. Historyczna wiedza również.
Augustyn Kordecki urodził się 16 listopada 1603 w Iwanowicach koło Kalisza, zm. 20 marca 1673 w Wieruszowie. Był najstarszym dzieckiem mieszczańskiej rodziny Marcina i Doroty Kordeckich. Jego ojciec w latach 1615-1615 piastował urząd burmistrza. W latach 1624-1628 studiował filozofię w kolegium jezuickim w Kaliszu, a 1628-1633 teologię w kolegium jezuickim w Poznaniu. W 1633 roku wstąpił do zakonu paulinów i przyjął imię zakonne August.
Dwukrotnie był obrany przeorem w Wieluniu, następnie w Wielgomłynach i Oporowie. Od 1647 r. do maja 1650 r. był przeorem klasztoru paulińskiego w Pińczowie. Sześciokrotnie wybierano go przeorem sanktuarium jasnogórskiego, a trzy razy prowincjałem polskiej prowincji, czyli przełożonym wszystkich paulinów w Polsce. Dwukrotnie był wikariuszem generalnym zakonu i cztery razy członkiem definitorium polskiej prowincji paulinów. W latach 1657, 1660-1661 Augustyn Kordecki był prowincjałem paulinów w Polsce i na Śląsku.
W 1673 r. podczas wizytacji klasztoru w Wieruszowie zasłabł na serce. Zmarł w otoczeniu modlących się współbraci zakonnych 20 marca 1673 roku. Cztery dni później został pochowany na Jasnej Górze w podziemiach kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej. Urna z prochami o. Augustyna znajduje się w drugiej części kaplicy Matki Bożej, w bocznej ścianie, za szkłem. W dniu 7 listopada 1655 r. Kordecki dobrowolnie uznał władzę szwedzkiego króla Karola Gustawa. W nagrodę Kordecki otrzymał od Szwedów list żelazny, czyli tzw. salwagwardię, gwarantujący bezpieczeństwo klasztoru jasnogórskiego. (dzisiejsza praktyka IPN uznała by go TW!) Mimo wiernopoddańczego pisma Kordecki odmówił polsko-szwedzkim oddziałom wstępu do klasztoru, lecz motywem jego działania był strach przed zabraniem klasztornych kosztowności. Później, w 1658 r. przeor Kordecki napisał pochwałę samego siebie pod tytułem „Nova Gigantomachia”, w której oprócz mitologizowania epizodu jasnogórskiego, przypisał sobie szereg osiągnięć. Nieprawdziwe są przekazy o kierowaniu przez niego obroną, bo w rzeczywistości nie miał w tym kierunku żadnego przygotowania, był z wykształcenia lektorem teologii moralnej.
Bohaterska obrona?
Szwedzi chcieli umieścić w klasztorze swój garnizon w celu pacyfikacji pogranicza śląskiego, jednak paulini zaczęli powoływać się na regułę klasztoru, mnożyli obiekcje i warunki. W rzeczywistości paulini obawiali się, że Szwedzi, jako luteranie, zabiorą zgromadzone w klasztorze kosztowności (wota, relikwie itp.).
Mimo to szwedzko-polski oddział (200 jeźdźców pod dowództwem hrabiego Jana Wrzesowicza - co ciekawe - katolika i dobroczyńcy klasztoru) zażądał w dniu 8 listopada wstępu na teren klasztoru, lecz po odmowie zakonników odszedł następnego dnia do Wielunia.
Dopiero 18 listopada szwedzko-polski oddział ponownie podszedł pod klasztor. Nie posiadali w ogóle artylerii, więc o żadnym ostrzale klasztoru nie mogło być mowy. Dopiero w końcu listopada pod klasztor dostarczono 3 lekkie armaty małego kalibru, które nie były w stanie uszkodzić muru klasztornego.
O pierwszym etapie oblężenia możemy mówić dopiero od 11 grudnia, kiedy ściągnięto większe armaty, zdolne do zburzenia murów. Składały się na nią dwie półkartauny 24-funtowe i cztery ćwierćkartauny 12-funtowe.
Czy rozpoczęły one regularny ostrzał? Raczej nie, gdyż obsłudze armat brakowało amunicji. Amunicji wystarczyło na zadanie klasztorowi minimalnych strat. Wszystkie udokumentowane straty podczas „oblężenia” to: 16 stłuczonych szyb, trzy zabite konie, zniszczone koło od armaty, jeden poległy żołnierz (zabity zresztą pomyłkowo przez swoich) trzech lub czterech zabitych cywili.
24 grudnia Kordecki odrzucił żądanie wpuszczenia szwedzko-polskiego oddziału, a w dniu 27 grudnia żołnierze odeszli spod murów klasztoru i tak zakończył się jasnogórski epizod.
6881.jpg
Kto atakował klasztor?
Wojna Polski ze Szwecją rozpoczęła się wiosną 1655 r. Wojska szwedzkie bardzo szybko, bo w ciągu trzech miesięcy, opanowały przeważającą część kraju. Szlachta polska stawiała słaby opór, a bardzo często wyraźnie przechodziła na stronę najeźdźcy.
Faktem jest, że większość polskiej szlachty (katolików i protestantów) witała wówczas Szwedów jak wyzwolicieli. Wiele osób, które chciały poprawy sytuacji w Polsce, pragnęło gorąco końca rządów króla-jezuity (Jana Kazimierza), który swoją szkodliwą polityką doprowadził do faktycznego rozpadu państwa, a roszczeniami do tronu Szwecji sprowokował szwedzką inwazję. Pod Jasną Górą znalazł się oddział liczący od 1500 do 2000 żołnierzy, z tego połowę (1000 żołnierzy) stanowiła polska jazda pod dowództwem Polaka- pułkownika Wacława Sadowskiego. Czyli to Polacy wspólnie ze Szwedami zaatakowali jasnogórski klasztor!
11 grudnia 1655 r. dotarła pod Jasną Górę artyleria oblężnicza wraz z którą przybyły 2 kompanie (200 żołnierzy zaciężnej piechoty) z polskiego regimentu pułkownika Wolffa, które przeszły na służbę szwedzką.
Zdaniem niektórych historyków rodowici Szwedzi, którzy w ogóle nie uczestniczyli w oblężeniu klasztoru. W tym czasie paulini wpuszczali do klasztoru na nabożeństwa Polaków, którzy byli w polsko-szwedzkich oddziałach, co oznacza, że byli to katolicy, a nie protestanci.
Wielkość i znaczenie „twierdzy” jasnogórskiej
Klasztor zakonu paulinów Jasna Góra w Częstochowie (zwanej wówczas Częstochówką) w XVII wieku nie był twierdzą z prawdziwego znaczenia. Nie dorównywał nawet w najmniejszym stopniu Kamieńcowi. Tak jednak jak większość klasztorów otoczony był murami obronnymi w obawie przed atakiem rabusiów. Nie miał też większego znaczenia strategicznego. Położony był wówczas niedaleko granicy ze Śląskiem, jednak nie pełnił funkcji obronnej, ani nigdy nie znajdował się w systemie granicznych umocnień.
Nie znaczy to, że nie prezentował pewnych wartości obronnych. Położony na wzniesieniu, otoczony murami, na których stało 30 dział (Szwedzi mieli ich najprawdopodobniej 16 do 18). Załogę stanowili dobrzy żołnierze w liczbie kilkuset (najprawdopodobniej 200-300). Żołnierze byli nieźle uzbrojeni – tuż przed oblężeniem do klasztoru trafiło 60 nowych muszkietów. W klasztorze znajdowały się wystarczające do długiej obrony zapasy pożywienia, wody i amunicji. Warto też – gwoli prawdy – dodać, że obrońcom nie brakowało ani odwagi, ani wojskowych umiejętności. Szwedzki generał Burchard Müller nazywał tę rzekomą „twierdzę” jasnogórską „kurnikiem”. Wiele w tym określeniu przesady, O czym szwedzki dowódca przekonał się dowodnie.
Obalanie mitów
Nie jest sprawą prostą. Rzekome prawdy tak głęboko wrastają w tradycję narodową, że po wiekach ustanowienie „nowej prawdy” nie jest już możliwe. 99 procent Polaków wie, że obrona Częstochowy była aktem heroicznym. Wie też, że obrona Częstochowy była przełomowym momentem w wielkiej rozprawie ze Szwedami. Ponoć od tego momentu w serca Polaków wstąpił niespotykany duch i naród „jak jeden mąż” chwycił za szable. Walki ze Szwedami wzmogły się przed rozpoczęciem oblężenia Częstochowy.
Dawniejsza historiografia skłonna była bez większych zastrzeżeń dawać wiarę przygotowanej na potrzeby ówczesnej propagandy religijnej tezie przeora paulinów Augustyna Kordeckiego, wyrażonej w „Nowej gigantomachii”. Reszty dokonał talent Henryka Sienkiewicza. Dziś wiemy już więcej. Cóż jednak rzetelna, historyczna wiedza wobec wiary milionów Polaków i talentu Sienkiewicza.
Autor;Andrzej Zaranek, Warszawa
-------------------------------------------------------------
Od siebie dodam, że w klasztorze częstochowskim nie było w czasie oblężenia Jasnej Góry ani obrazu Matki Boskiej ani skarbca(pozostała tylko niewielka część kosztowności,głównie tzw;wota i relikwie),bo zostały one przez paulinów wywiezione do innego klasztoru na Dolny Śląsk(był on wówczas pod panowaniem Królestwa Czech),o czym nie wiedziała polska szlachta,która przy pomocy Szwedów zamierzała go po prostu ograbić.
Oblężenie opisane w zafałszowanych;"Gigantomanii"(pierwszy utwór) przeora Kordeckiego(skrytykował ten utwór m.innymi ówczesny papież)i poprawionej po tej krytyce także zafałszowenej choć w mniejszej skali"Nowej Gigantomanii"utrwalił w Potopie Henryk Sienkiewicz. Wprowadził jednak liczne zmiany do powieści np;poprzez odmłodzenie Piotra Czarnieckiego, zwiększenie przewagi szwedzkiej, wprowadzenie postaci Andrzeja Kmicica, którego pierwowzór w rzeczywistości znajdował się ówcześnie na Podlasiu, wprowadzenie do powieści kolubryny i sposobu jej zniszczenia i wiele innych zmian jeszcze bardziej mitologizując to wydarzenie.
Na pytanie ówczesnych historyków dlaczego to zrobił?-Powiedział,że tą powieścią chce wzbudzić ducha patriotyzmu u zniewolowonego przez zaborców narodu polskiego.H Sienkiewicz zmarł w Szwajcarii w 1916 roku.
Mity historyczne nie są tylko domeną Polski,ale też i innych państw.Najgorsze jest to,że wytworzone przez politycznych propagandzistów nieświadome tego narody przyjmują je za odwieczną rzeczywistą prawdę.
Czy mity powstają również współcześnie?
Oczywiście.
Przykładem tworzenia takiego mitu jest w obecnej Polsce katastrofa smoleńska.
W historii powszechnej powinniśmy umieć odrużnić mity od autentycznych wydarzeń historycznych które z nimi nie mają wiele wspólnego.
Atraktor