Zgadzam się z Atraktorem, centurio i innymi dla których Franciszek jest Piotrem Rzymianinem i będzie ostatnim z papieży. Poprzez swoją skromność, konserwatyzm jak i "anormalne" zachowanie narobi sobie szybko wrogów o ile już ich nie ma w gronie purpuratów.
Cytuje
"Zachowanie papieża Franciszka pokazuje jego niezwykłą skromność. Jeszcze przed konklawe, gdy mieszkał w rzymskim hostelu dla księży, nie potrzebował pomocy obsługi, by nosić własny bagaż. Do tego uregulował rachunek z własnych środków - jak sam mówił, chciał dać tym przykład innym hierarchom Kościoła - informuje "Daily Telegraph".
Okazało się też, że po konklawe nie chciał zasiąść na papieskim tronie, by odebrać hołd od kardynałów. A, gdy wracał po konklawe, odmówił jazdy papamobile, a wsiadł do minibusu razem z resztą hierarchów. Przyjechałem autobusem, więc nim wrócę - powiedział im, twierdzi brytyjska gazeta. Także dziś, podczas swej pierwszej wizyty w jednym z rzymskich kościołów, korzystał z nieoznakowanego samochodu, którym mozolnie przebijał się przez zakorkowane miasto.
Papież, jak twierdzi "Daily Telegraph" wykazał się też poczuciem humoru. Gdy spotkał się z kardynałami na kolacji po konklawe, gdy już podziękował im za wybór, dodał, by Bóg wybaczył im za to, co uczynili. "
....
Podczas spotkania z dziennikarzami z 81 krajów świata Jorge Bergoglio podkreślał, że wierni muszą brać przykład ze św. Franciszka z Asyżu. To człowiek pokoju - stwierdził papież Franciszek. Dodał, że chciałby, aby cały Kościół był taki jak św. Franciszek - aby nie zapomniał o najbiedniejszych i najmniejszych. Jednocześnie przyznał, że przyjął imię na jego cześć, ponieważ był on człowiekiem ubóstwa i pokoju.
Papież Franciszek podkreślał także ogromną rolę dziennikarzy w XXI wieku. Zaznaczał, że są oni niezbędni do przekazywania wiadomości prawdziwych, dobrych i pięknych. Ojciec Święty dziękował wszystkim dziennikarzom, którzy obserwowali konklawe, za wysoką jakość pracy. Zapewnił także, że Kościół będzie przykładał dużą wagę do ich działalności, która wymaga badań, doświadczenia i wrażliwości. Zdaniem Franciszka, te właśnie cechy zbliżają dziennikarzy do Kościoła.
Na zakończenie swojego przemówienia, papież podziękował dziennikarzom za wszystko, czego dokonali w czasie konklawe. Podkreślił, że wciąż myśli o ich pracy. Spotkanie z mediami zakończył błogosławieństwem.
.....
Forpoczta historii
Od momentu założenia zakonu w 1540 r. przez Hiszpana Ignacego Loyolę jezuici zawsze byli w centrum ważkich wydarzeń historycznych. Europejczycy właśnie odkryli i zaczęli kolonizować Nowy Świat, więc mający zdobywać nowych uczniów dla Chrystusa zakonnicy wsiedli na galeony i stali się korpusem ekspedycyjnym katolicyzmu. Gdy w Europie szalała reformacja, jezuici wyruszyli na dwory monarsze i magnackie, zdobywając poparcie dla wiary. Na ironię zakrawa fakt, że Jorge Mario Bergoglio przybrał imię Franciszka, chociaż ponad 200 lat temu to papież franciszkanin kasował zakon. Klemens XIV robił to pod wpływem europejskich władców, którzy uznali, że jezuici zdobyli zbyt duże wpływy polityczne zagrażające ich własnym. 40 lat po kasacji zakon pospiesznie restaurowano w obawie przed wpływem rewolucji francuskiej. Jezuici – tak samo jak w okresie kolonizacji Nowego Świata i reformacji – znów mieli się stać służbą specjalną Kościoła do walki z ateizującym Europę postępem.
Szczyt potęgi zakonu przypada na lata po drugiej wojnie światowej, kiedy wydał wielu wpływowych myślicieli. Razem stanowili prąd intelektualny, znany pod nazwą nouvelle theologie, czyli nowej teologii. Sytuacja w Kościele dojrzewała do tego, aby zwołać Sobór Watykański II, który miał ukształtować katolicyzm na nadchodzące dziesięciolecia. Znalazł się on pod znacznym wpływem jezuitów. – Brało w nim udział tylu członków tego zgromadzenia, że można wręcz powiedzieć, że był on ich dziełem – mówi prof. Stanisław Obirek, sam były jezuita
.....
My tu o papieżu a w Polsce też się zaczyna rozkręcać. Powstaje Platforma Oburzonych. Czyżby objawił się nam Chytry Lis w osobie Piotra Dudy?
" "Solidarność" buduje alternatywę dla PO, czyli Platformę Oburzonych
Ponad sto organizacji pozarządowych zaprosił do historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej Piotr Duda, szef NSZZ "Solidarność".
Nie zaprosił polityków, chociaż tam, gdzie Lech Wałęsa podpisywał Porozumienia Sierpniowe, mowa będzie właśnie o polityce.
Jedni mówią, że Piotrowi Dudzie marzy się AWS-bis. Inni, że szef "S" nie ma aż takich ambicji politycznych. - Wścieka się, gdy ktoś mówi, że chce Duda chce robić polityczną karierę, miał już takie propozycje i odrzucił je - mówi Marek Lewandowski, rzecznik "S".
Nawet wicepremier Janusz Piechociński z PSL widzi w Dudzie przyszłego lidera prawicy. W sobotę w RMF FM ocenił: - Jestem przekonany, że ta ostatnia konferencja z Jarosławem Kaczyńskim [po debacie gospodarczej PiS] była symboliczna, bo widzieliśmy starego lidera prawicy i nowego lidera prawicy, który się zaktywizuje po upadku misji prof. Glińskiego.
Pewne jest, że 16 marca w Sali BHP Stoczni Gdańskiej ponad 300 osób będzie budować "Platformę Oburzonych", czyli melanż przeciwników rządu Donalda Tuska. Do Gdańska przyjadą: przedstawiciele portalu Zmieleni.pl (walczą o jednomandatowe okręgi wyborcze), "Ratuj maluchy" (rodzice walczący z reformą MEN "Sześciolatki do szkół"), grupy sprzeciwiające się ACTA (czyli międzynarodowej umowie o zwalczaniu piractwa), Krajowe Forum Samorządowe (protestują przeciwko partyjniactwu w gminach), stowarzyszenie Przeciw Bezprawiu (bronią pokrzywdzonych przez sądy, prokuratury i ZUS).
Ale będą też: OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Solidarność '80, Wolny Związek Zawodowy Pracowników Poczty, Związek Zawodowy Budowlani czy Związek Zawodowy Kolejarzy Śląskich.
Co ich łączy? - To, że nasze inicjatywy zostały w ostatnim czasie zignorowane przez polityków - tłumaczy Lewandowski.
Jak podaje prawicowy tygodnik "Do Rzeczy", gwiazdą spotkania w Gdańsku ma być Paweł Kukiz, były lider zespołu rockowego Piersi, gorący orędownik jednomandatowych okręgów wyborczych.
Ich zwolennikiem jest też Piotr Duda, chociaż - jak mówią nasi rozmówcy - chętniej widziałby on ordynację mieszaną, która obowiązuje np. w Niemczech, gdzie połowa posłów wybierana jest w głosowaniu na partyjne listy, druga w okręgach jednomandatowych. - Chcemy, by Polacy wypowiedzieli się, jak chcą wybierać swoich reprezentantów, dlatego zbierzemy pół miliona podpisów albo więcej i zgłosimy wniosek o referendum - zapowiada Kazimierz Kimso, szef dolnośląskiej "S".
Ze zbieraniem podpisów związkowcy nie będą mieć problemów. W samej "S" jest 700 tys. działaczy. Szef związku liczy na to, że jednomandatowe okręgi przełamią monopol dwóch partii na scenie politycznej: PiS i PO. Nie zraża go wynik ostatnich wyborów do Senatu, gdzie po raz pierwszy wybieraliśmy w jednomandatowych okręgach, a i tak PO wprowadziła najwięcej senatorów.
W ubiegłym tygodniu szefowie regionów "S" spotkali się w Kielcach. Rozmawiali o planowanych strajkach ogólnopolskich i protestach. - Mamy wrażenie, że rząd z nami się nie liczy, że nie jesteśmy partnerem do dyskusji - mówi Kimso.
Wśród pomysłów jest m.in. zmiana ustawy o referendum, tak by przy zebraniu odpowiedniej liczby podpisów, np. 2 mln, referendum musiało być rozpisane. - I żebyśmy mogli zbierać podpisy przez internet - dodaje Marek Lewandowski. Wspomina, że "S" zebrała ponad 2,4 mln podpisów, gdy chciała referendum w sprawie "67", czyli podniesienia wieku emerytalnego. - I chociaż złożyliśmy wniosek o referendum, Sejm go odrzucił i obywateli o zdanie nie zapytał - mówi Lewandowski.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,13538033,_So
z2NjKyVsw9