Witam, do dragon 1311. O polityce surowcowej słyszałem i czytałem dużo, już kilka lat temu pojawiły się informacje jak się okazało rozpowszechniane przez firmy naftowe o rychłym końcu wydobycia ropy, a wszystko to, miało na celu spekulowaniem ceną tego surowca i sprzedażą go jak najdrożej na rynkach światowych. Co jakiś czas czytamy, że odkryto nowe złoża, a to na Arktyce, a to na morzu północnym. Oczywiście sporo racji masz w tym, że rabunkowa polityka gospodarcza człowieka sprawia, że coraz szybciej zachodzą globalne zmiany na ziemi. Przyroda to odczuwa, ale i my, sami ludzie również to odczuwamy i widzimy te zmiany. Dobrze też, że polecasz książkę pana Popkiewicza, nie czytałem, ale jak będę miał okazję to do niej sięgnę. O zmianach w globalnej gospodarce, finansach i surowcach pisze przystępnie w swoich książkach G. Kołodko, też odsyłam, bo warto. Myślę, że system finansowy, o którym wspominasz, że jest źle skonstruowany i wymusza przez państwa zaciąganie coraz większych długów, aby sfinansować bieżące potrzeby, to przede wszystkim problem ideologii neoliberalnej, która wymusza na państwach odchodzenie od państwa socjalnego i zderzenie się z realiami konkurencyjności w wymiarze globalnym, po prostu państwom zachodu nie uda się utrzymać tych standardów, jakie wypracowały sobie przez ostatnie 30 lat w systemie dwubiegunowym, dlatego będziemy widzieć jak ten system się rozpada. Państwa dobrobytu będą ograniczać te przywileje, jak na przykład dodatki do wyrównania płacy minimalnej tak jest np., w UK, albo wysoki socjal na dzieci. Podzielam zdanie tych ekonomistów, którzy mówią, że kryzys ma podłoże w złej redystrybucji dochodu narodowego. I na koniec, jeśli chodzi o centurię Nostradamusa to myślę, że tu chodzi o porównanie trzech wojen I, II i III oraz ich następstw. W następnym wpisie podam z książki Aretuzy inne ciekawe cztero i sześciowiersze dotyczące tak mi się wydaje najbliższych wydarzeń, jakie będą miały miejsce na świecie, tak dla przypomnienia, a na zakończenie 2 teksty Nostradamusa o muzułmanach w Europie i Sytuacji politycznej w stanach.

Persage IX 14, 6
Bezpłodne kraje Europy staną
się ojczyzną muzułmanów,
U progu XXI stanie się modna ich: religia, kultura i muzyka,
Miliony Maurów i Turków najpierw będą ich Wielką UCIECHĄ,
A później Wielką kolumną i UCIECHĄ III Antychrysta!

Persage VIII 49, 7
Oliwkowy Władca Wielkiego Sternika,
Ulubieńcem tych z lewa i tych z pospólstwa,
Później przyjdzie im srogo zapłacić za swoje poparcie,
Kiedy ISLAM wyda przeciwko nim swoje śmiertelne dekrety

Witam do Tom1, wszystko zależy od naszego zaangażowania w temat na forum i nie zgadzam się, żeby formuła się wyczerpała. Wystarczy wziąć do ręki dzisiejszą np., GW, żeby przeczytać w niej, że Ukraina niebezpiecznie balansuje między wschodem i zachodem, w dodatku ich sytuacja budżetowa jest dużo gorsza od naszej, tam już można mówić o załamaniu finansów publicznych mało tego Rosja ma dużą ilość swoich agentów w ukraińskich instytucjach, które skutecznie lobują na rzecz przyłączenia się Ukrainy do unii celnej z Rosją. Jak pokazuje sytuacja na Ukrainie, nasz wschodni sąsiad jest podzielony nie tylko na regiony mocniej i mniej uprzemysłowione, na ludność rosyjsko i ukraińsko języczną, ale też jak się okazuje wielu wysokich urzędników i wojskowych ukraińskich zorientowanych jest na wschód i prowadzi własną „politykę wschodnią”, utrudniając rozmowy i wypracowanie klarownego stanowiska wobec Rosji czy UE. Wiadomo, z jakich powodów Janukowycz prowadzi taką taktykę, bo chce ugrać niższe ceny za gaz od Moskwy, a od Brukseli pomoc finansową na modernizację gospodarki ukraińskiej. I jedna i druga strona obiecuje pomoc, jednak ta wewnętrzna nielojalność urzędników i generałów zakrawa o brak patriotyzmu i prowadzenie wywrotowej polityki. Takich samozwańczych watażków można spotkać w republikach bananowych w Afryce, jednak na Ukrainie się tego nie spodziewałem. Prawdopodobnie ta polityka ukraińskich władz balansująca między Moskwą a Brukselą doprowadzi do głębszych podziałów w społeczeństwie ukraińskim, a sama polityka „niezdecydowania” doprowadzić może do ruiny gospodarkę ukraińską

Witam, Chciałbym przedstawić wam i przypomnieć jednocześnie, pewną centurię Nostradamusa, a także zastanowić się nad jej sensem, cyt:

Po pierwszej ogólne rozczarowanie i kryzys,
Po drugiej;zamachy bunty i rewolucje,
a po trzeciej; katastrofy,nędza i rozpacz,
aż w końcu całemu światu urodzi się dziecko z jednym zębem!

Postaram się zinterpretować ten tekst, bo mam swoje przemyślenia na ten temat. Mam dwie wersje, oto pierwsza.

Jest to interesujący tekst, który moim zdaniem może wskazywać okres, kiedy ta III wojna do nas zawita. Arteuza napisał, że w roku 2021, Atraktor, że w roku 2030 lub 2032. Pierwsze dziesięciolecie mamy za sobą, przypomnę kalendarium wydarzeń w skrócie, 2001 zamach na dwie wieże w NY i zapoczątkowanie tym samym wojny w Azji środkowej z AL.-Kaidą, która trwa do dnia dzisiejszego, pojawiły się też zamach 2004 r., w Hiszpanii i Anglii, oprócz tego katastrofa naturalna w zatoce meksykańskiej spowodowana przez koncern naftowy BP i co najważniejsze kryzys gospodarczy rozpoczęty w 2007 roku. Te najważniejsze wydarzenia miały miejsce w latach 2001 – 2010.
Drugie dziesięciolecie ukazuje nam rozwijający się kryzys gospodarczy, który jest bezlitosny szczególnie dla krajów południa w Europie i dla USA, dochodzi tam do masowych buntów, zamieszek, które jawnie przeradzają się w wojny uliczne i dezaprobatę dla obecnego systemu, który nie potrafi skutecznie radzić sobie z wyzwaniami. Oprócz tego, w dalszym ciągu wojny lokalne głównie w Afryce północnej i Azji środkowej, również katastrofy naturalne, jak ta na Filipinach i rosnąca w siłę oddziaływania religia muzułmańska, która jest alternatywą dla wielu bardzo biednych społeczeństw Azji i Afryki dająca poczucie wspólnoty, wartości niezmienne od lat i alternatywę dla państw i ich systemów, które są zmienne i w swoich licznych wadach dopuszczają się alienacji jednostki, a to sprawia, że społeczeństwa ulegają erozji, a wartością jest siła i bogactwo oraz pogarda dla biedy. To jest silne podłoże, które jak magnez przyciąga do islamu, szczególnie młodych ludzi, niewidzących dla siebie perspektyw na lepsze życie i wyzbytych z wartości moralnych oraz Boga, które zaszczepił im w swej zdehumanizowanej formie współczesny kapitalizm, ma on twarz anglosaską. Do końca tego dziesięciolecia pozostaje nam jeszcze 6 lat, co się może jeszcze pojawić? Kolejne demonstracje, kryzysy budżetowe gospodarek narodowych, epidemie, wojny i katastrofy naturalne.
Kolejne dziesięciolecie to lata 2021 – 2030 i w tym przedziale jest ukryta data wojny, ktoś napisał, że w 2027 lub 2028, czas pokaże.

Mam też inne przemyślenia na temat tego 4 wiersza, można go zinterpretować jeszcze inaczej i nie ukrywam, że ta interpretacja jest mi najbliższa:

Po pierwszej wojnie światowej ogólne rozczarowanie i kryzys. Rozczarowanie wojną i kryzys gospodarczy z roku 1929, który przerodził się w kolejną II wojnę światową, po której już w odbudowanych gospodarkach europejskich i azjatyckich pojawiają się zamachy, bunty i rewolucje wszyscy widzimy, czym są spowodowane, a po III wojnie światowej katastrofa, nędza i rozpacz wynikająca z katastrof naturalnych, katastrof kosmicznych i głupoty ludzkiej, która doprowadzi do wojny, do nędzy i zacofania.
Co o tym myślicie?

Witam, drogi frankukropkabe bardzo się rozpisałeś, widzę, że traktujesz poważnie kwestię religii. Odniosę się raz jeszcze do twojego postu. Nie będę punktował twojej wypowiedzi, bo nie mam zamiaru szukać słabego punktu w twoich przekonaniach, nie chcę ci ich odbierać ani nawet osłabiać, ale tylko 3 małe uwagi. Otóż piszesz, że pojęcie dobra i zła mam zatarte, nie drogi franku, nie mam zatartej, jestem na tyle rozgarnięty, że staram się dostrzegać i wystrzegać zła, rozumiem, że niektórzy ludzie mają zatartą granicę i racjonalnie nie potrafią uzasadnić różnicy, która je dzieli albo też oddziela ich „cienka niebieska linia” od popełnienia zła, ale z natury zaburzenia, jakie towarzyszą tym ludziom, nie pozwalają im na samodzielne bytowanie w społeczeństwie i reguły pozostają pod opieką lekarską lub w lżejszych przypadkach pozostają pod kuratelą odpowiedniej instytucji. Moje morale jest dosyć wysokie, a potrzeby wcale nie takie duże, to, co demoralizuje jednostkę we współczesnym świecie i skłania w stronę grzechu to pogoń za ciągłym powiększaniem swoich dóbr materialnych często kosztem drugiego człowieka tu mam na myśli wyzysk, ale niestety egotyzm cechuje współczesną gospodarkę rynkową. Piszesz, że to nie człowiek ustala granicę zła tylko Bóg, pamiętam, że w biblii jest napisane, że człowiek ma wolną wolę, więc rozumiem, że sam w drodze poznania i rozwoju świadomości, musi znaleźć granicę oddzielającą te wartości (są ludzie, dla których wartością jest zło, ale nie są to masoni moim zdaniem), no i ostatnia sprawa, czy rok na poznanie prawdy o Bogu to dużo czy mało? Rozmawiałem telefonicznie z człowiekiem, który poświęcił 25 lat swojego życia i przestudiował wszystkie święte księgi i te pogańskie i te nie pogańskie, żeby odszukać punkty wspólne łączące te wszystkie religie i wiesz co ci powiem, to do czego się „dokopał” jako wspólny mianownik to mistycyzm, który towarzyszy każdej religii, jest takim korzeniem z którego rozwinęła się religia i jak przepoczwarzyła się w zinstytucjonalizowaną, zhierarchizowaną nastawioną na poklask i zdobywanie pieniędzy, zapominającą o człowieku, a pamiętającą o Bogu tylko kilka razy do roku „firmą” rządzoną przez krnąbrnych kapłanów, to prawda jaka u źródeł była kiedyś kultywowana, dzisiaj jest już dawno zapomniana, a to sprawia, że człowiek ma prawo czuć się zagubiony i okłamywany, bardzo często ten ateizm rodzi się z beznadziei i braku alternatywy. Ten człowiek, to starszy pan, wykształcony, z dociekliwością naukowca, który też poszukiwał sensu życia, a także Boga. Odszukał GO, ale jego wnioski są zgoła odmienne od twoich i zapewniam cię, ty byś je potraktował po heretycku, jako odstępstwo od prawdy ogólnie głoszonej. Pozdrawiam.

Witam, do fraenekkropkabe., uważam, że religia, tak jak polityka bardzo mocno dzieli ludzi i w wielu przypadkach przyczynia się do ludzkich dramatów, więc trwaj w swojej prawdzie nawet, jeśli jest ona subiektywna. Jeśli chodzi o słowa tolerancja, napisałeś, że jest tworem masonów, to oczywiście nie prawda, ale jeśli chodzi o ruch wolnomularski to faktycznie cechuje go szeroka tolerancja członków, zwłaszcza religijna. Do loży mogą należeć zarówno chrześcijanie, buddyści jak i… muzułmanie. Jedno jest pewne, aby być członkiem loży masońskiej, trzeba być wierzącym w Boga, wielkiego architekta lub olbrzymią super inteligentną energię stwórczą. Bóg dla masonów ma wiele imion. Samo słowo tolerancja, odnosi się również do miłosierdzia, jako katolik i domowy badacz pisma świętego powinieneś to dostrzegać. Twoja interpretacja boga i uwielbienie dla jego niszczycielskich cech faktycznie ma niewiele wspólnego z tolerancją, mam wrażenie, że twoja wizja Pana to żydowski Bóg Jahwe niszczyciel, surowy pan, o którym wspomina stary testament. Dla mnie to bardziej szatan, a nie Bóg. Bóg nie po to stworzył człowieka, aby go niszczyć, raczej dał mu czas na poznanie siebie i dokonań bożych, a także rozwój własnej świadomości, celem bycia rzecz jasna w miniaturze jak Bóg stwórca. Człowiek ma stwarzać jak bóg rzeczy w ramach własnych możliwości dla dobra siebie i innych, a nie po to, aby służyły czynieniu zła, ale właśnie dobra? Czy nie o tym pisał Nostradamusa, ze człowiek symbolicznie zniszczy szatana i zapanuje królestwo boże (miłości, szacunku itp.) póki ten symboliczny Jahwe nadal będzie „zatruwał” serca i umysły ludzkie do póty będą trwały waśnie, wojny i ta cała nienawiść, a instrumentami, które będą je skutecznie podsycały dalej będą nosiły imiona religia i polityka (mówi się przecież, że Bóg rządzi w niebie, a szatan na ziemi). Za dużo kontrastów na świecie, które skutecznie wykorzystuje religia i polityka, aby wzniecać konflikty, jeśli ludzkość kiedyś naprawdę się zjednoczy i stworzy jedną rasę, (ludzką rasę) ludzie swój wzrok i zainteresowania skierują z pewnością w innym kierunku i to będzie nasze wyzwolenie od wzajemnej nienawiści. Jeśli chodzi o TAO, to nie jest ono religią, żeby była jasność, TAO to filozofia, której uniwersalne prawdy dotyczą tajemnicy stworzenia w oparciu o prawa natury i to słynne panta rei, które uzmysławia nam, że w świecie materii nic nie jest wieczne, a zatem nie ma sensu przywiązywać się czy szlochać po utracie jakiejś rzeczy. Gromadzenie dóbr raczej oddala od Boga, a nie przybliża do niego, tą złotą zasadę głosili również pierwsi chrześcijanie. Co do tych dewiacji o których piszesz, być może jest tak, że Bóg ich właśnie takimi stworzył i wrzucił ich w środowisko mało tolerancyjnych ludzi, żeby im życie uprzykrzali, nie wiem czy mam rację, ale jeśli by tak było to zasada reinkarnacji, karmy i transmigracji miałaby jak najbardziej tutaj swoje zastosowanie, ale ty przecież z automatu odrzucasz alternatywne wersje. Niektórzy filozofowie głoszą hasło, że Bóg jest niepoznawalny, a ty w oparciu o jedną wersję biblii (katolicką), doznałeś olśnienia i głosisz, że masz patent na mądrość i prawdę. Ja osobiście nie wiem gdzie leży ta prawda, ale jeśli byśmy tylko chcieli przestrzegać dekalogu świat byłby lepszy. Nie chcę już więcej z tobą polemizować na temat religii, bo nie jestem w niej biegły i nie zaliczam się do fanatyków jednej opcji, więc nie będzie ze mnie pożytku w tym temacie.

Drogi frankukropkabe smile nie zamierzam tobie odbierać patentu na odkrywanie prawdy w biblii, ponieważ ja sam żadnym studentem teologii nie jestem, ani nawet domowym poszukiwaczem prawd biblijnych, a już z pewnością i tu masz rację przykładnym chrześcijaninem (katolik ze mnie kiepski), ale to co ty piszesz w swoim poście zakrawa o pychę, a tego badaczowi biblii nie przystoi, bo to grzech smile. Nie do końca zrozumiałeś mój wpis. Otóż ja nie odnoszę się do biblii, tylko wskazuję, że inaczej pojmowany jest szatan, albo inaczej, interpretacja szatana jest różna, zarówno u chrześcijańskich katolików, muzułmanów czy w religiach wschodu. Przy okazji je obrażasz, chciałbym ci powiedzieć, że ten hinduizm, o którym piszesz, że jest bzdurą, jest najstarszą religią na świecie, narodził się ponad 10,500 lat temu i wyrósł w kulturze hindu. Gdzie wtedy było chrześcijaństwo? Piszesz, że mój wpis to Misz-masz, podkreślę raz jeszcze, nie odnoszę się w kontekście zła tylko do tego, co mówi biblia. I na koniec, napisałem, że najbliżej w swojej filozofii jest mi do TAO, a to jest filozofia starsza od chrześcijaństwa, a prawdy tam zawarte, są uniwersalne niezależnie od epoki, w której żyjemy. Pozdrawiam.

PS. Największa ilość ludzi %, wierzących w Boga spośród naukowców, jest wśród filozofów akademickich.

Witam, do Michallesz2, widzisz ta alegoria, o której piszesz, a która odwołuje się z pewnością do chrześcijańskiej wizji Boga, świata oraz dobra i zła jest w miarę ciekawa i popularna, ale nie jedyna. Wiesz ja to świetnie rozumiem, ze szatan to nie żaden facet z rogami tylko symbol „zła”, to zło można by opisać, jako nasze niższe instynkty, zwierzęca impulsywność, agresja, czyli innymi słowy to, co nazwać można zwierzęcą częścią ludzkiego charakteru. Z pewnością to „zło” zostanie kiedyś pokonane i to widział również Nostradamusa, jednakże wtedy i tu masz rację, kiedy człowiek wzniesie się na wyższy poziom duchowości i wiedzy. Co do dobra i zła, i jedno i drugie jest relatywne, ale istnieje, bo przecież wojna to nic dobrego? Ty piszesz, ze na ziemi nie ma ani dobra ani zła, otóż jest. Ja napisałem, że nic nie jest stałe w sensie materialnym, wszystko przemija, jedyne co jest w tym dualistycznym świecie stałe i pewne, póki co, to przeciwieństwa. Pozdrawiam.

Do Kika, piszesz o biblii oraz diable, no cóż w gnozie mistycznej diabeł, to niższa emanacja boga….Ponieważ Bóg to monarchia absolutna, nieposiadająca oponentów „politycznych”, dlaczego? Ponieważ monarchia to nie demokracja. Z pewnością diabeł istnieje, ale inaczej go sobie wyobrażam jak ty, to znaczy wg mnie dostajesz to, czego pragniesz i nie od boga, ale właśnie od szatana, żyjesz tu na ziemi na tym padole łez i cierpień, ponieważ odpracowujesz zaciągniętą karmę, a karma to czyn, nie ważne co robisz popełniasz karmę dobrą lub złą, ale popełniasz. Diabeł zarządza tym ziemskim „cyrkiem” jak naczelnik więzieniem, a dusza? No cóż pewnie słyszałaś, że ciało jest więzieniem dla duszy, uważam, że coś w tym jest, a ponieważ dusza jest energią, to po śmierci ciała materialnego, dusza (energia) przekształca się w inną formę i dalej żyje, ale w innej rzeczywistości. Filozofia TAO, którego jestem fanem, tak jak buddyzm, szintoizm, hinduizm i inne religie azjatyckie narodziły się dużo wcześniej od chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo ma w sobie wiele zapożyczeń z innych starszych religii, jak zaratustrianizm czy inne religie „pogańskie” istniejące w Azji mniejszej, nie jestem biegły z religii, ale obraz świata wg kościoła katolickiego jest dla mnie nieco płaski, mało skomplikowany, biało-czarny. Już dawno przestałem wierzyć w to, że po śmierci wszyscy trafiają do nieba, czym jest niebo, nikt nie wie, dlaczego jedni rodzą się piękni, zdrowi, bogaci i nie chorują, a inni przeciwnie? No to daje do myślenia. To, że nic nie jest stałe to też pewniak, a co jest stałe na tym płynnym dualistycznym świecie? Stałe są przeciwieństwa jak miłość – nienawiść czy dobro – zło. To mój punkt widzenia. Pozdrawiam.

Witam, kgx07…. Nie wiem skąd wytrzasnąłeś ten fragment o Żyrinowskim, ale jeśli chodzi o tego pana to powinieneś wiedzieć, że jest on nieco obłąkanym facetem typ paranoika i lekkiego psychopaty. Znam wypowiedzi Żyrinowskiego są one delikatnie mówiąc mocno kontrowersyjne w wielu kwestiach politycznych, alkohol sprawia, że członek dumy rosyjskiej najpierw mówi i bije, a potem jak ma przebłysk geniuszu to zastanawia się nad tym, co zrobił. Generalnie mało sympatyczny facet. Jest on liderem partii nacjonalistycznej, a więc nacechowanej momentami szowinizmem na pewno ksenofobią, szczególnie do tzw., „czornych” (ludzie z Kaukazu). Nie traktuję poważnie wypowiedzi tego pana, a jego znajomość historii też jest słaba. Oczywiście pojawia się w tym dialogu teoria spiskowa jakoby żydzi rządzili światem, ale ja patrzę z dystansem na protokoły mędrców Syjonu czy spiski masońsko-żydowskie bo to zakrawa o śmieszność. Ty jako katolik powinieneś miłować bliźniego jak siebie samego, a nie doszukiwać się taniej sensacji w takich rozmowach. Jeśli chodzi o drugą część dotyczącą nowinek technicznych w krajach arabskich to słyszałem nie raz w TV o ekscentryczności i ekstrawagancji szejków arabskich, no cóż zamiast wydawać pieniądze na edukację i rozwijanie własnego przemysłu nie tylko naftowego, oni wolą kupować luksusowe limuzyny i upiększać miasta. Jak długo to będzie trwało zobaczymy

Witam, do kgx07 ciekawego wywodu na temat ekonomicznej sytuacji doszukałeś się w necie, ale nie do końca oddaje on sens współczesnej europejskiej gospodarce i jej zasadom. Otóż mnie też to boli nie ukrywam, że w tak dużej ilości kapitał wypracowany przez spółki „córki” rozlokowane po całej Polsce oddają pokaźną część tych pieniędzy swoim spółkom „matką” rozlokowanym właśnie we Włoszech, Anglii, Francji, Hiszpanii, Niemiec czy Holandii. Jednakże na zasadach, o których pisałem również wcześniej zbudowana jest Unia tj., swobodny przepływ kapitału, ludzi i towarów. Z tym kapitałem jest trochę kłopot, ponieważ jesteśmy w dalszym ciągu gospodarką na dorobku i duża część inwestycji zagranicznych stymuluje naszą gospodarkę, ponieważ rodzimy kapitał jest zbyt słaby, aby tak jak np., w Niemczech, mógł inwestować i tworzyć miejsca pracy bez udziału wydatków publicznych, no ale Niemcy to są Niemcy, nam do nich daleko. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w realcji do PKB, bo to oto chodzi, a nie o pozapłacowe koszty pracy, to faktycznie udział wydatków publicznych w Polsce jest niższy jak na zachodzie z prostej przyczyny mamy inne prawo podatkowe. Podatki w Polsce są niższe niż w wielu państwach z tzw., rozwiniętą gospodarką, a po drugie rząd nie ma pieniędzy, aby skutecznie w czasach kryzysu stymulować gospodarkę. Mógłby podnieść 2 lub 3 lata temu podatek dochodowy dla najbogatszych z powrotem do 40 %, uszczelnić system poboru podatku i sytuacja finansowa mogłaby lepiej wyglądać jak dziś, ale niestety mamy taki rząd, jaki mamy i ministra finansów takiego, jakiego mamy. W tej chwili, aby „dziura budżetowa” nam się za bardzo nie rozrosła i nie przekroczyła 60% długu do PKB, Wincent Rostowski podniósł podatek pośredni, czyli VAT, a od przyszłego roku również akcyzę np.; na wyroby tytoniowe i alkoholowe, co najbardziej odczują zwykli zjadacze chleba, a nie ludzie bogaci. Przez co wzrośnie przekonanie polaków, ze coraz trudniej związać koniec z końcem, jednak rząd będzie się usprawiedliwiał przed opinią publiczną, że to wina kryzysu, a nie błędnej polityki gospodarczej rządu, co jak wiemy ma miejsce. Rząd powinien poszukać innej drogi na zdobywanie dodatkowych źródeł dochodu, jeśli już musi podnosić podatki to niech opodatkuje np., Giełdę Papierów Wartościowych i zastosuje tam tzw., podatek „Tobina”, powiedzmy w wysokości 0,5% od wytransferowanego kapitału i rocznie ta to kilkanaście dodatkowych milionów zł do budżetu. Pozdrawiam.

Do franekkropkabe, he smile, nie zrozumiałeś mnie do końca kolego, otóż współczesny charakter Unii Europejskiej nie wyrósł na korzeniach niemieckiego faszyzmu i wizji H. Himlera, ale na wizjach ludzi, którzy przeżyli na własne oczy tragedię II WŚ. Otóż chcę powiedzieć, że sygnatariuszami, ojcami założycielami lub idealistami, jak chcesz tak ich nazywaj, którzy przekuli ideały w realne rozwiązania byli np. Jean Monnet, Altiero Spineli, Robert Schuman, Konrad Adenauer, Joseph Bech czy  Paul - Henri Spaak. Pomijając przeszłość historyczną tych panów jak np. Konrada Adenauera, bo za chwilę napiszesz, że był członkiem nazistowskiej partii i w ten sposób narzucił europejskie rozwiązania swoim europejskim kolegom. To trzeba przyznać, że idea wspólnoty, miał na celu harmonijny rozwój gospodarczy i trwały pokój w Europie. Jeśli chodzi o czasy obecne i walutę „Euro”, to trzeba wspomnieć, że do jej powstania namawiały Niemcy głównie Francja, ponieważ Francuzi z obawy przed mogącą nadmiernie urosnąć i znów zagrozić Francji gospodarką Niemiec, przeforsowaly temat wspólnej waluty, która miał trzymać w ryzach niemiecką gospodarkę, aby Francuzi mogli kontrolować jej rozwój, a raczej zrównoważony rozwój francusko-niemieckiej gospodarki miał zagwarantować trwały pokój w Europie. Jednak chcę ci powiedzieć, że już raz w historii europy, istniała unia monetarna za czasów Napoleona, nie było dane jej długo istnieć, upadła, a oto historyczny cyt: „Wymyślona w Paryżu unia monetarna miała być najlepszym sposobem na zjednoczenie Europy pod protektoratem Francji. Jednak budując skomplikowany twór, zapomniano o rozrzutności południowców i prawach ekonomii”. Czyżby historia lubiła się powtarzać? Tak!? Jak najbardziej? Tak będzie i tym razem. Tylko, że dzisiaj Niemcy faktycznie są największymi beneficjentami wspólnoty europejskiej, a raczej niemieckie firmy, co nie znaczy, że za wszystkie bolączki południowców odpowiedzialna jest Angela Merkel. Bo o  rozrzutności greków krążą legendy. Poza tym Niemiecka gospodarka jak pokazują badania jest najbardziej wydajną, innowacyjną i konkurencyjną gospodarką w całej Europie a nie tylko w UE. Pozdrawiam.

Witam, do kgx07, bardzo interesujący fragment książki przetoczyłeś, przedstawia „problem” dolara w światowej gospodarce. Jest takie powiedzenie, że amerykanie nie maja w świecie przyjaciół, mają tylko interesy. Ten fragment pokazuje, jak Ameryka traktują swoich „przyjaciół”, są dla niej narzędziem do realizacji własnych celów, a polska nie widzi, że jest zwykłym przedmiotem w rękach swojego amerykańskiego wielkiego brata. Co do Brytyjczyków, no cóż, nie weszli do strefy euro nie tylko ze względu na naciski amerykanów jak pisze autor cytowanej ksiązki, ale też dlatego, że w strefie euro dominują tzw., gospodarki mocno zindustrializowane oparte na przemyśle ciężkim, maszynowym, samochodowym, stalowym. Brytyjska gospodarka ma troszkę inny charakter, tam dominują usługi, szczególnie rozwinięte są usługi bankowe, nawet angielski przemysł motoryzacyjny, który jest cieniem samego siebie pozostaje w rękach niemieckich. Tak więc, najzwyczajniej na wymianie handlowej z resztą strefy euro Brytyjczycy wyszli by może nieco lepiej od Hiszpanów, dlatego do „Euro” nie wchodzą. Kolejna sprawa do sentyment do funta, który niegdyś był synonimem supremacji brytyjskiej, ten „relikt” historii, z którego Anglicy są dumni, nadal utrzymuje relatywnie wysoką wartość na światowych rynkach, choć nie jest już tak mocny i ważny jak kiedyś. O kryzysie weimarskim, hiperinflacji, funcie, dolarze i wojnie odsyłam do ciekawej książki historycznej Adama fergusona –„Kiedy pieniądz umiera”.

witam, do franekkropkabe. Ja nie piszę o Unii jako takiej, choć poświęciłem jej dość dużo miejsca, choćby dlatego, że jestem jej mieszkańcem, ja napisałem o kryzysie, jego przejawach i skutkach jakie niesie. Jakie mechanizmy są odpowiedzialne za wewnętrzne problemy, które doprowadzą do rozkładu UE. Jej słabością są przecież jej wewnętrzne podziały, to w zestawieniu z kryzysem światowym i wizjami przyszłości Nostradamusa sprawia, że ta przyszłość jest wielce możliwa. Co od Hitlera i Himlera to opowiadasz bajki, a nie fakty. Poza tym Unia zmierza do federacji czyli czegoś na wskroś przypominającego USA.

Witam forumowiczów nawet, jeśli temat nieco przycichł, to postaram się wnieść ducha rozmowy po to, by choć na chwilę ożywić dyskusję. Chciałbym w swoim wpisie zastanowić się nad bieżącą polityką i przyczynami kryzysu, które mają swoją przyczynę daleko bardziej wykraczającą poza świat pieniądza na Wall Street i skonfrontować obecne problemy (powierzchownie) z wizjami świata w tym stuleciu wg objawień Nostradamusa. To nie będzie obszerna praca, ale nie duża rozprawka, o kryzysie.

Współcześnie partie polityczne pełnią zgoła odmienną funkcję od partii działających choćby w XX wieku. Z pewnością noszą w sobie rys ideologiczny z tamtej epoki, ale wyzwania współczesnego świata skłaniają do przewartościowania własnych poglądów, które w oczach nie jednego polityka muszą być skostniałe, ponieważ wszystko jest płynne w tym świat, społeczeństwa, gospodarka. (O tym również szeroko pisze Zygmunt Bauman w swoich książkach odsyłam zainteresowanych). Z pewnością problemy trapiące współczesne partie polityczne są również płynne. Dzisiejszy kryzys ewoluuje i nie ma znamion krótkotrwałych, ale jest obciążony potężnym kredytem zaufania, którym świat obdarzył państwo. Obecnie to państwo jest dysfunkcjonalne i nie potrafi sobie radzić jako dłużnik z zaciągniętym kredytem (Trochę wcześniej o tym pisałem). Tym kredytem jest nowoczesność, a raczej skok do nowoczesności, w którym instytucja państwa na własne życzenie mocno dała się „okroić” z wcześniej przysługujących jemu przymiotów, te cechy to jasny podział na scenie politycznej oraz wcześniej przypisany elektorat, który bez większych trudności identyfikował się z hasłami politycznymi poszczególnych partii. Jak również trwała zdolność państwa do radzenia sobie z wyzwaniami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Trudno jest dzisiaj nie przyznać racji tym, którzy w dobie globalizacji przypisują państwu niemoc w próbie budowania własnego modelu państwa tak, jak miało to miejsce we wcześniejszym wieku. Państwa zachodu po odejściu od polityki kolonialnej, która pozwalała jak pisze Z. Bauman - eksportować nadwyżki siły roboczej poza granice własnego państwa minęły wraz z upadkiem epoki kolonialnej w latach 60 XX wieku. Te nadwyżki państwo musiało uspołecznić i wrzucić w krwioobieg życia gospodarczego, aby ten system, mógł pracować bez żadnej opcji rewolucyjnej. Państwo musiało zbudować na nowo model gospodarki uspołecznionej.



Paradoksalnie twórcami nowego modelu gospodarczego stały się w europie partie chadeckie, a nie szeroko rozumiana lewica. Nowa gospodarka miała być oparta na humanizmie, wartościach protestanckiego etosu pracy i szeroko rozumianych chrześcijańskich korzeni, do których Europa ostatnio często się odwołuje. Ta nowa jakość w zarządzaniu państwem i gospodarką sprawiła szczególnie w czasach zimnowojennych, że człowiek niezależnie od stanu posiadania czy urodzenia może w pełni korzystać z praw politycznych, ponieważ mając zagwarantowane poczucie bezpieczeństwa może myśleć o sprawach wyższego rzędu np. polityka, kultura, religia itp. Wartością, bowiem nadrzędną w nowej filozofii państwa było pełne zatrudnienie i budowa odpowiedzialnego za losy swoje i państwa społeczeństwa obywatelskiego. Ten model cieszył się powszechnym zaufaniem obywatela do państwa i jego instytucji jak również spełniał pokładane nadzieje państwa do obywatela. Ten model potrafił przetrwać różne zawirowania w XX wieku i różne kryzysy. Jednak rozpad państw bloku tzw., komunistycznego przyczynił się do nadania nowego, jeszcze silniejszego impetu w budowie globalnej gospodarki rynkowej, której filarem stał się  „wędrujący kapitał”, zdolny budować lub niszczyć modele gospodarki ograniczające swobodny rozwój i przedsiębiorczość. Gdzie państwo będzie mocno ograniczone w swej arbitralności i aktywności.

Nadal pozostało kilka niechlubnych przykładów państw, w których jednostka jest instytucjonalnie terroryzowana, takimi państwami są. Chiny, Białoruś lub bardziej skrajny przykład Korea płn, gdzie społeczeństwo jest częścią folwarku ,którego państwo jest właścicielem. Współczesny instytucjonalny „terror” stosowany przez prawo, a nadany przez państwo jest podyktowany strachem przed nieobliczalnością globalnej gospodarki wolnej od jakichkolwiek regulacji. Owszem są podejmowane próby nadania ram prawnych i różnych innych form ucywilizowania przepływu pieniądza, szczególnie tego szkodliwego, bo spekulacyjnego, nietworzącego nowych miejsc pracy, a nastawionego na szybki zysk, często stojący w opozycji do potrzeb i oczekiwań danej gospodarki. Jednakże chcąc budować model gospodarczy wolny od „nacisków” wędrującego kapitału, świat zaczyna paradoksalnie dzielić się na państwa skupione w organizacjach o różnych nazwach (UE, ASEAN, NAFTA itp.) Trudno jest jednoznacznie określić, jaki będzie tego dalekosiężny efekt.





W przypadku Unii Europejskiej widać jak na dłoni, że budowany dobrobyt przez pół wieku w ramach różnych form uspołecznienia gospodarczego, dzisiaj zaczyna trzeszczeć w podstawach, na, których to był przecież budowany. Te podstawy to swobodny przepływ kapitału, ludzi i towarów. Złote zasady wyrosłe na gruncie gospodarki rynkowej zaczynają rujnować model socjalny w Europie i tym samym wykluczać coraz bardziej najsłabszych obywateli poza nawias czynnego uczestnictwa w polityce. To, co zrodziło kryzys niemożności radzenia sobie z czynnikami zewnętrznymi jak wolna konkurencja, swobodny przepływ siły roboczej czy koszty pracy, które w największy sposób przyczyniają się do ucieczki miejsc pracy i wpływają na rosnący dług publiczny, pogrąża państwa. Ponieważ „społeczeństwa dobrobytu” przyzwyczajone do szerokiej oferty ze strony tegoż państwa (różne świadczenia, bezpieczeństwo publiczne, pewne zatrudnienie), nie chcą tak po prostu zrezygnować z tych wartości, które budowano przez dziesięciolecia. Państwu przyszło zatem, istnieć w niebezpiecznych czasach, niebezpiecznych z kilku powodów: czynniki zewnętrzne stale oddziaływujące na państwo i jego wewnętrzny charakter, czynnik wewnętrzny stwarzający zagrożenie różnych form niezadowolenia społecznego, mogącego przekształcić się w otwartą rewolucję (coś czego państwo nie znosi, bo to zakłóca ustalony porządek).

Wreszcie człowiek, żyjąca jednostka, której atrybutem w uspołecznionej gospodarce rynkowej stała się spójność i integralność społeczna i jako silny i zwarty „organizm” potrafiła skutecznie artykułować swoje potrzeby, co przyczyniało się do poprawy pracy jakości państwowych instytucji, a także do myślenia jednostki o państwie w kategoriach „państwo to ja”, ponieważ „ja” mam wpływ na kształt i jakość państwa. Obecnie w niektórych państwach zachodu, gdzie kryzys ma bardziej ponure oblicze, poddane zostało w wątpliwość zaufanie społeczeństwa do państwa i jego instytucji. Człowiek staje w obliczu kryzysu, który obezwładnia go z każdej strony. Sam człowiek, nie mogąc liczyć na pomoc państwa i jego instytucji, staje się bezradny jak dziecko. Solidarność społeczna, która była filarem krajów zachodu załamuje się i degeneruje jednostkę, sprawia, że alienuje się ona i przyczynia się do rozkładu społeczeństwa jako całości, co do tej pory było wartością, teraz stało się rysą, pęknięciem, które może pociągnąć za sobą lawinę negatywnych zachowań mogących od wewnątrz rozsadzać państwo, zmuszając je do zmiany ustalonego porządku. Przeorientowanie gospodarki na wolną i otwartą na kapitał zewnętrzny i grę rynkową, zmusi państwo do wyprzedaży tych przedsiębiorstw, które były w jego rękach i budowały zaufanie jednostki do niego (państwa). Przez brak jakichkolwiek osłon i regulacji, człowiek jest narażony na grę rynkową, którą steruje niewidzialna ręka rynku i mocno ograniczony zakres regulacji. Człowiek w obliczu potężnego wyzbytego z „wartości” kapitału międzynarodowego jest NICZYM i w konfrontacji z nim, skazany jest na porażkę.
Antidotum na te bolączki jest wspólnota europejska, „zdrowa” i mocna instytucjonalnie, ponieważ łącząc się w jeden duży podmiot o charakterze międzynarodowym złożonym z kilkunastu państw, może aktywnie uczestniczyć, ba nawet narzucać światu swoje wartości, jednak tylko wtedy, kiedy mechanizmy decyzyjne i normatywne, będą ze sobą w pełni kompatybilne w przeciwnym razie, wizja rozpadu europy i wartości, na których została zbudowana ulegnie destrukcji, a chaos gospodarczy i międzynarodowy terroryzm szybko przekształci się w wojnę, którą Europa w wizjach Nostradamusa przegrała. Świat będzie inny, ale ci, co przeżyją, zapamiętają największy holocaust w dziejach świata. Bowiem jak pisał Hobbes będzie to „Wojna wszystkich ze wszystkimi”.




W ten sposób nie można zbudować bezpieczeństwa, dlatego uważam, że wyzwaniami, jakie przed społeczeństwem stoją to powtórny zwrot w stronę silnego instytucjonalnie państwa z silną, nowoczesną gospodarką wolną od gry spekulacyjnej gwarantującej pewność i bezpieczeństwo społeczeństwu. Bo kto jak nie państwo stanie po naszej stronie?
A teraz czekam na słowa krytyki smile.

Witam. Czy jesteśmy leniwi? Wątpię, butni i aroganccy prędzej, czy Polska stworzyła multikulti? Znowu śmiem wątpić, czy daliśmy się omotać korporacjom? To jest pytanie, którego problem leży w tzw., zglobalizowanym świecie. Otóż dzisiaj problemem jest nie tyle kapitał ile państwo, które przeżywa poważny kryzys. Światowy czy też transnarodowy kapitał korzysta z warunków, jakie mu stworzono tzn., „swobodny przepływ kapitału”. Deregulacja, która jest pochodną polityki multikulti i goloalizacji, a która przecież narodziła się w umysłach ludzi zachodu, sprawia, że problemy, które zdawałoby się ta polityka wyeliminuje, przyczyniła się do ich wyostrzenia. Zderzenie kultur (cywilizacji) ma miejsce. Inne wartości przyświecają bowiem euro-amerykanom, inne zaś ludom Azji czy Afryki, które do tej pory z cywilizacją europejską przez historię, były powiązane, nikt z tych emancypujących się kultur nie chce poddać się macdonaldyzacji czyli globalnej monokulturze, która zepchnęłaby na margines, a może nawet przyczyniłaby się do zamarcia innych kultur i jest wobec tego świadomy sprzeciw. To Biały człowiek stworzył gospodarkę globalną, aby jeszcze szybciej móc penetrować świat i panować nad nim, cóż tutaj też można dostrzec ironię, że ów globalizm stał się problemem, a nie rozwiązaniem dla zachodu. Ponieważ kryzys jest jeden, a rozwiązania walki z nim jest wiele, w tym wypadku najlepiej radzą sobie azjaci. Ten kryzys bardzo podkopuje autorytet zachodu jako wiecznego dominatora, kojarzonego przez wielu z panem tego świata. Dzisiaj ten „pan” chwieje się w posadach, ale ludy do tej pory będące pod butem białego człowieka znajdą w końcu odpowiedni moment, żeby sowicie europejczykom i ich poplecznikom za to zapłacić, to w swoich wizjach dostrzegł Nostradamus.
Panowie, więcej merytorycznej dyskusji, a mniej uszczypliwości i wrogości.

…Witam, szkoda, że to forum umiera, właśnie teraz 1 listopada. Motorem, który nadawał odpowiedni kierunek temu tematowi był Atraktor, jego ciekawy styl i duża wiedza o świecie przyciągała wielu interesujących się alternatywną wizją świata ludzi, w tym mnie. Jest tutaj kilku interesujących pisarzy, dzięki którym to forum nabrało rumieńców, niektórzy z nich objawili się na sam koniec, tak, myślę o tobie „Mario”, po twoich wpisach widać, że jesteś dojrzałym człowiekiem, chociaż przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tej 50 na karku, jeśli jesteś z Gdańska, to krąg osób się zawęża mocno, nie będę strzelał nazwiskami, kim możesz być, bo nie jestem pewny na 100% czy pochodzisz z Gdańska. Jednak twoja zakulisowa wiedza o postaciach z tamtych lat daje do myślenia, kim możesz być. Nie mam tu nic złego na myśli, bo też 20 lat nie mam, na świat patrzę też trochę inaczej. Nazwałeś mnie idealistą, ja w ideały przestałem wierzyć i staram się dopasować do reguł tego świata, to też pewnie brzmi pompatycznie, ale tak jest. Nie sączę jadem jak niektórzy i nie szukam tylko cnót, bo nie ma ludzi bez grzechu. To w naszym charakterze narodowym jest idealizowanie bohaterów, ja tego nie robię, bo wiem z historii, że bohaterowie też potrafili być konfidentami, podwójnymi agentami, konformistami. Więc nie pisz mi Mario o idealizmie, ja tego nie robię, ale mam wrażenie, że po trosze ty w sobie ten idealizm nosisz i może chciałbyś, aby pan M. lub pan W byli niczym Don Kichot, nikt z nich nie był błędnym rycerzem, tylko człowiekiem znającym realia w których działali. Mnie samego zachęcano do wejścia w politykę, ale mnie to nie pociąga, mimo, że mam stosowne wykształcenie i nikt nie mógłby mi zarzucić, że w teorii nie wiem, z czym się je tą politykę. Jednak praktyka polityka przewartościowałaby mój światopogląd, wiem, powiesz, że w pewnym sensie to jest idealizm, ale nie boję się poglądów politycznych, bo są one u mnie stałe, raczej tego politycznego bagna, które jest uwarunkowane różnymi czynnikami. W polityce wygrywa twardy realizm i interesy. Nie ma w niej (polityce) miejsca na ideały, one są dobre i z pewnością potrzebne młodym ludziom, może znajdzie się takich wielu, którzy za jej sprawą, będą zmieniać świat na lepsze…

Do Dmoxa, chcę odnieść się do kwestii Pakistanu. Nie jestem specjalistą od stosunków międzynarodowych jak pisałem na forum, ale to, co przeczytałem odczytuję jako próbę destabilizacji Pakistanu, który jest instrumentem w rękach USA w celu osłabienia rosnących z każdym rokiem wpływów Chin w Azji środkowej. Ta chińska deklaracja o obronie Pakistanu wymierzona głównie w USA, ale nie tylko, jest nieco radykalna, ale chyba przemyślana, bo Chiny domyślają się jaką politykę amerykanie w Azji prowadzą. Nie chcą dać się zepchnąć na drugi plan, tym bardziej, że coraz więcej na płaszczyźnie gospodarczej łączy Pakistan z Chinami. Pisałem już wcześniej, że Rosja również chce w tym torcie mieć swój kawałek, bo gra dotyczy surowców (nośników energii), które jak woda są potrzebne Chinom, ale też Indiom, a Rosja nadal chce być ważnym „rozprowadzającym” w tej części świata, bo przecież poza surowcami nie ma nic innego do zaoferowania. Amerykanie chcą rozbić Pakistan osłabiając go w ten sposób, a ze słabym, rozbitym i wewnętrznie skłóconym krajem łatwiej manipulować i robić interesy. Poza tym, nie wiem czy wiesz, ale Pakistan powstał za czasów imperium brytyjskiego, które sprawowało rolę hegemona w tej części świata i kontrolę nad Indiami. W swojej schyłkowej dominacji za sprawą rosnącej siły muzułmańskiej na tych (indyjskich) terenach pomogło utworzyć Pakistan, jako przeciwwagę dla emancypujących się Indii. To chyba w nagrodę, że Indie nie chcą mieć nadal zwierzchnictwa brytyjskiej korony nad sobą. Jednak gra Pakistanem może być bardzo ryzykowna, tym bardziej, że radykalizuje się islam, a jego wpływy w świecie rosną. Myślę, że kryzys utrudni wiele rzeczy amerykanom i ich sojusznikom, a jak pisał Nostradamus, talibowie zjednoczą tereny islamu, a Ameryka za tą politykę antyislamską zapłaci krwią.

Witam dmox, rodzaje papierów dłużnych różnie się nazywają, bony skarbowe, obligacje krótko, średnio bądź długookresowe są emitowane w zasadzie jako jedyne formy papierów dłużnych, którymi na rynku dłużnym operuje państwo, również poszczególne gminy czy spółki komunalne mają zgodnie np., z polskim prawem możliwość emitowania papierów dłużnych. Co do Stanów Zjednoczonych, do niedawna 1/3 papierów dłużnych emitowanych przez ten kraj była w obcych rękach. Obecnie Ameryce coraz trudniej zaciągać na globalnym rynku długi emitując swoje papiery, po prostu stają się one coraz mniej atrakcyjne, dlatego amerykanie coraz częściej za pomocą presji szukają zbytu na swój dług. Jak już pisałem wcześniej jest to droga prowadząca w prostej linii do gospodarczej niewydolności państwa, być może republikanie to dostrzegają, ale jedynym pomysłem w walce z długami są radykalne cięcia to nie jest akceptowane przez lwią część w zasadzie większościową ilość amerykanów, a demokraci?, no cóż brną dalej w tym obłędzie. Amerykanie zaaplikowali w ubiegłym roku potężne pieniądze własnemu rynkowi, który staje się coraz bardziej uzależniony od zagranicznych inwestycji, to są pieniądze, których nie zarobiła amerykańska gospodarka, tylko je pożyczyła i przejadła na bieżące potrzeby. To zakrawa o ironię, że Ameryka kraj do niedawna mentorsko pouczający resztę świata jak ma zarządzać własną gospodarką i pieniądzem, atakże negowała „lewicowy charakter wydatków publicznych”, dzisiaj sama wydaje na administrację, zasiłki i obsługę długu publicznego, a nie potrafi konstruktywnie jak w przeszłości, inwestować te środki we własną gospodarkę podnosząc de facto jej wydajność, innowacyjność i konkurencyjność. Pozdrawiam.

Witam forumowiczów. W pierwszej części chciałbym odnieść się krótko do wypowiedzi Mario. Otóż Mario napisał, że myśląc o hierarchii nie miał na myśli hierarchii sensu stricte politycznej. Po twojej wcześniejszej wypowiedzi nie było to takie oczywiste, ale rozumiem, w szkole również nauczyciel gra pierwsze skrzypce i jeśli traktujemy to forum jak szkołę to oczywiście w kwestii Nostradamusa, Atraktor byłby nauczycielem, nie wiem tylko, jaką szkołę masz na myśli (europejską, azjatycką?), jeśli wyrastającą z kultury europejskiej, bo inne są nam przecież obce kulturowo, to w szkole takiej, uczeń nie jest przedmiotem bezmyślnym nie mającym praw do jakiejkolwiek konwersacji z nauczycielem, w takiej szkole zdarzają się trudne pytania do nauczycieli i nie zawsze kulturalni uczniowie, ale czy to oznacza, że niesfornego ucznia należy rugować ze szkoły? Chyba nie. Trzeba go zatem uświadamiać w błędzie w którym tkwi. To forum nie jest szkołą, a „xero” nie jest uczniem, jednak uważam, że należało go ignorować, nie wyrzucać, bo chłopak regulaminu nie łamał. Co do autorytetów i osób, które znały T. Mazowieckiego cóż, nie wiem o kim mówisz, ale jeśli są to autorzy książek historycznych z IPN-u, to sam miałem okazję słuchać jednego z tych autorów na żywo o tym jak wyglądała prawdziwa historia, nie pudrowana Lecha Wałęsy, tylko widzisz, mnie nie interesuje ile wódy wypił jeden lub drugi czy skoczył przez ten pot czy nie, lub jakich wulgaryzmów używali, bo to jest rzecz ludzka i każdemu z nas zdarzają się takie sytuacje, błądzenie jest rzeczą ludzką, nikt przecież nie jest idealny? Mi chodzi, jak pisałem o dokonania polityczne, nikogo nie idealizuję, bo charaktery są różne jak ludzie, ale w polityce, która często przypomina bagno, bycie człowiekiem „mądrym”, stałym w działaniu i poglądach, to duży sukces. Za ten sukces i reformy chylę czoło wszystkim ludziom, którzy działali lub tylko identyfikowali się z hasłami „Solidarności”, bo przecież o szeroko rozumianą wolność chodziło. Napisałeś, że historię nie tworzą masy, tylko jednostki. Prawda. Często jednak, te masy wynoszą na piedestał jednostki, a te jednostki wyrastają na wyjątkowe w wyniku splotów okoliczności lub na fali niezadowolenia mas. Ktoś te masy często reprezentuje i przemawia w ich imieniu, tak było np., z L. Wałęsą. Dlaczego tak „ostro” reaguję na negowanie wolności i demokracji, widzisz jestem człowiekiem przed 40 – tką, i z pewnością mniej pamiętam z lat PRL-u, jak np., Atraktor, ale pamiętam, że życie dziecka wówczas było dużo mniej kolorowe i nie opiewało w taki dobrobyt, a prawa polityczne osób dorosłych były mocno ograniczone. To, co dzisiaj jest chlebem powszednim, kiedyś takim nie było, to ludzie młodz,i mający po 20 lat i mniej, często negują ten ustrój, bo nie znają innego, że gorsze zawsze może nadejść to pewne bo nic nie jest nam dane raz na zawsze i wtedy zatęsknią, wręcz zapłaczą za tą opluwaną teraz demokracją. Ktoś napisał, że monarchia to najlepszy ustrój polityczny, niech to uzasadni, a ja postaram się mu udowodnię, że się myli.

Do cezarowe, nie musisz się ze mną zgadzać we wszystkim, tu nie ma przymusu i jednej nieomylnej persony, nie jestem omnipotentny, żeby mentorsko mówić tobie, co jest dla ciebie dobre, a co złe, doświadczając życie, nie raz jeszcze zmienisz swoje zdanie. Ja jestem demokratą, takie mam poglądy, nie oznacza to jednak, że jestem socjalistą. Za dużo by ci to tłumaczyć, po prostu mi się nie chce, ale nie obwiniaj mnie za całe zło tego świata? Ja w polityce nie działam, nie tworzę historii i nie podejmuję decyzji politycznych, które wpływają na losy mas . Troszkę mnie rozbawiłeś, przyznaję ci. Piszesz dalej cyt: - „kto przedklada bezpieczenstwo nad wolnoscia nie zasluguje na zadne z nich”, ale przecież ja często jak mało kto na tym forum piszę o WOLNOŚCI jako niezbywalnym atrybucie demokracji, a ty ją negujesz, a co za tym idzie wolność. Więc jak to z tobą jest cezarone, co? Pozdrawiam

I jeszcze jedno Mario, mądrzy ludzie pojawiają się w różnych państwach, na różnych kontynentach niezależnie od ustroju, Każda demokracja rozwinięta ma mechanizmy skuteczne w ochronie przed różnej maści ekstremistami. Co innego monarchia, która łatwo może przerodzić się w tyranię i bezproblemowo spacyfikować elementy wrogie systemowi bez ogródek i ceregieli w prowadzając nie patrząc na prawo np. stan wojenny. Jedną decyzją, jednego człowieka. Piszesz, ze wadą demokracji jest brak poszanowania dla autorytetów, BZDURA, przecież nie dalej jak w poniedziałek zmarł wielki autorytet dla wielu polaków synonim powściągliwości, kultury i pewnej stałości w przekonaniu i działaniu, pierwszy niekomunistyczny premier Polski Tadeusz Mazowiecki, który reprezentował cnoty mało spotykane obecnie w polskiej polityce. Piszesz o hierarchii, a raczej o jej braku, kolejna nie prawda. Współczesna hierarchia nie ma oblicza feudalnego i podziału społeczeństwa na szlachtę, duchowieństwo i chłopstwo raczej klasę posiadaczy (bogatych) i klasę nie posiadających (biedni). Ta hierarchia jest na pozór nieco zatarta i nie tak jasna jak 200 lat temu, bo i świat poszedł do przodu, ale zapewniam cię, że mimo iż marksistą nie jestem to powiem ci, że marksiści mieli i mają rację, że najważniejsze kwestie sporne w polityce dotyczą stosunków między biednymi, a bogatymi. To jest współczesny podział klasowy, a hierarchię ustala pieniądz. I na koniec, Mario mam nadzieje, że sobie „zasłużyłem” na wypowiedź, bo mimo, że mamy wolność słowa ,odmawiasz mi prawa do wypowiedzi. Mimo wszystko cię pozdrawiam.